Strony

niedziela, 30 marca 2014

Rozdział Dwudziesty Czwarty

Rozdział Dedykowany szóstoklasistom ! Powodzenia 1kwietnia :) Sobie też przy okazji xd 

- Kathlee - 
- Szpital, Los Angeles, Stany Zjednoczone -

Hmm... a może by tak znowu zemdleć? Wymigałabym się od odpowiedzi, a potem uciekła do Las Vegas! tak! to jest plan! Zmarszczyłam swoje brwi, kiedy dotarł do mnie sens moich myśli i już miałam sprawdzać czy przypadkiem nie mam temperatury, ale oprzytomniałam kiedy przez przypadek ujrzałam minę Louis'a. Nie znam się aż tak dobrze na ludziach i emocjach ale był zdziwiony. Tak, punkt za spostrzegawczość dla mnie! Nawet głupi by to zauważył... Wykluczyłby ktoś opcję, że jestem głupia? Dobra koniec tego!
- Zaraz wam muchy nasrają do budzi - odezwałam się cicho, spoglądając w stronę chłopaków. Żadnej reakcji. - Ogarnijcie się! - powiedziałam tak głośno, jak pozwalało mi na to moje osłabienie, które odeszło w siną dal w momencie wypowiedzianych przez lekarza słów "ciąża nie jest zagrożona".  Ten facet sobie chyba jaja robi! Nie pozwoliłam mu tego mówić... Dobra, może ja rzeczywiście jestem głupia, doktor chyba nie musi o to pytać, co nie zmienia tego, że wcale mi życia nie ułatwił... Dziewczyny wymieniały między sobą przestraszone spojrzenia, a ja w tym momencie byłam dziwnie spokojna. Może rzeczywiście mam temperaturę? Po prostu wydawało mi się, że to wszystko jest tylko snem, a ja zaraz obudzę się w samolocie i będziemy dopiero lądować w Los Angeles. Krew zaczęła się we mnie gotować kiedy patrzyłam na chłopaków. Żadnej reakcji. Już wolałabym żeby na mnie wrzeszczeli, bo ich obecna reakcja zaczynała mnie irytować. Powiedzmy, że jako pierwszy ogarnął się Niall, tyle, że nie odezwał się ani słowem. Nie no stary, dzięki za przerwanie niezręcznej ciszy! Kątem oka widziałam, jak Eleanor szturcha łokciem mojego kuzyna, który w tym momencie trochę się otrząsnął. Zrobił krok w moją stronę, na co momentalnie mój oddech przyspieszył. Spojrzałam na niego niepewnie nadal nie panując nad swoim urywanym oddechem. Widziałam, żd wahał się zanim coś powiedział.
- Wiedziałaś? - odwróciłam głowę i spojrzałam w szybę chcąc uniknąć odpowiedzi. Ale z drugiej strony wcale nie zrobiłam nic złego! Nie muszę się nikomu spowiadać! - Kathlee! - nadal nic nie mówiłam. Po co? - Odpowiedz do cholery! - przegiął! Niech on mnie lepiej już bardziej nie wkurza, bo obiecuję, że nie wytrzymam. 
- Louis! Ostrzegam cię! Tak! Kurwa wiedziałam! Ale to nie jest twój zasrany interes czy jestem w ciąży czy nie! 
- Tak? Bo mi się wydaje, że jednak tak! Nie dość, że mieszkasz u nas w domu i pomijając ostatnie dwa tygodnie, spędzasz czas z nami! Z resztą jesteś moją sio - urwał, i pokręcił głową, a ja, muszę przyznać, zdziwiłam się lekko - jesteś moją kuzynką!
- No i? Helloł czy ja się kiedyś komuś zwierzałam? - no oprócz Natalie, która i tak musiała wszystko ze mnie wyciągać. Mniejsza o to - otrząsnęłam głową - to jest moja i tylko i wyłącznie moja sprawa, a jeśli chodzi o to, że z wami mieszkam, to okay. Jak wrócimy pójdę do babci. Nie dziwię się, że.. 
- Nie o tym mówię! - przerwał mi! Co za palant! - Wcale nie chce abyś się wyprowadzała - fajnie! Juhu! Cieszmy się! Nie -.-
- Louis na serio. Rozumiem, moi pożal się boże rodzice poprosili Cię abyś mnie przygarnął, żeby się mnie pozbyć. Zgodziłeś się z grzeczności, ale nie mogę siedzieć i wykorzystywać twojej gościnności tak długo, zwłaszcza w pakiecie z - westchnęłam - z dodatkowymi współlokatorami. Dziękuję, ale w końcu będę musiała zacząć żyć na własną rękę i ze studniami czy bez właśnie to zrobię po powrocie.
- Czy ty możesz choć raz nie być tak uparta?!
- Nie, nie mogę!
- Przestańcie! - wtrącił się Zayn, który przez ostatnie kilka minut stał pod ścianą ze spuszczoną głową i udawał, że nie zwraca uwagi na nas, ale w rzeczywistości bacznie przysłuchiwał się naszej "spokojnej" wymianie zdań. - Obydwoje musicie się uspokoić! Eleanor mogłabyś go stąd wyprowadzić? - wskazał na mojego kuzyna. Dziewczyna podeszła do swojego chłopaka i chwyciła go za dłoń, którą w jednej sekundzie wyrwał. Ostatecznie po kilkunastu sekundowej walce brunetce udało się wyprowadzić chłopaka z pomieszczenia, a za nimi wyszedł również Niall, Liam i Natalie.
Tak oczywiście! Zostaw mnie sama z Harry'm i Zayn'em! Jak ona kiedyś będzie coś ode mnie chciała... Ugh.. plus za inteligencje Natalia!  
- On nie miał tego na myśli Kathlee - zaczął mulat - Louis najpierw mówi , dopiero potem myśli.
- Zayn, okay. Louis miał rację. Nie mogę mieszkać z wami tak długo.
Obydwoje przewrócili oczami, widziałam, że chcą coś powiedzieć, ale wystarczająco szybko im przerwałam.
- Naprawdę dziękuję. Zrobiliście dla mnie bardzo dużo i należą się wam tak wielkie podziękowania, jakich w życiu nie będę w stanie wyrazić. Podczas tego pobytu zyskałam przyjaciół, których zawsze mi brakowało, takich prawdziwych. Oczywiście pomijając Natalie, ale ona jest moją siostrą. Zdecydowanie - zaśmiałam się cicho - Do tego znalazłam swoje miejsce na ziemi i za nic nie wrócę już na stałe do Polski, ale to nie znaczy, że muszę mieszkać u was, prawda? - spojrzałam na nich. Obydwoje swój wzrok mieli skierowany na moją osobę. Mocno brązowe oczy Zayn'a i intensywne zielone tęczówki Harry'ego wpatrywały się we mnie, tak przeszywającym wzrokiem, że aż się wzdrygnęłam.
- Kathlee mylisz się. - zaczął Harry -  Mówię teraz tylko i wyłącznie w swoim imieniu mimo, że jestem pewny, że reszta myśli tak samo.  Na pewno nie pozwolę żebyś się od nas wyprowadziła Bez mieszkania, pracy no i nie czarujmy się choćby skończonych studiów do tego z dzieckiem -  powinnam wspomnieć, że nie  jednym? - nie poradzisz sobie. Nie chcę się wtrącać w twoje życie. Rozumiem, że może nasza znajomość ogranicza się do nie całych trzech miesięcy, ale ufam, że masz do mnie zaufanie, tak jak ja mam do ciebie. Lee jesteś moją - zatrzymał się na chwilę, jakby szukając jakiegoś słowa - przyjaciółką i po prostu nie zostawię Cię samej. Nie będę prawił kazań ani nic w tym rodzaju, zapewne dlatego, że nie jestem w tym najlepszy, ale pomyśl trochę. Jak sobie wyobrażasz swoje dalsze życie? Poznałem cię troszeczkę i mogę się założyć, że jeśli mieszkałabyś u babci, po kilku miesiącach również stwierdziłabyś, że nie możesz u niej mieszkasz, bo coś tam. Czasem naprawdę twój tok myślowy, bez obrazy, ale jest głupi. Próbujesz za wszelką cenę być samodzielna. Chcesz wszystko zrobić sama. Przyjmij czasem pomoc od innych okay? Ludzie nie zawsze robią to z litości. Przyjmij do wiadomości, że komuś po prostu może na tobie zależeć i że ktoś może chcieć dla ciebie jak najlepiej. Myślę, że po prostu przez twoje dzieciństwo czy przez tą chorą sytuację z rodzicami, masz trochę mylny obraz na wszystkie osoby z twojego otocznia. Nie każdy pyta się czy wszystko w porządku tylko z grzeczności. Na pierwszy rzut oka kompletnie nie sprawiasz wrażenia osoby emm.. osoby takiej sierotki Marysi. No wiesz o co chodzi.. Wytwarzasz wokół siebie jakąś dziwną bańkę. Osoby pewnej siebie, odważnej, silnej, jednak wydaje mi się, że to tylko pozory. Zawsze uśmiechnięta, radosna, pełna życia Kathlee. Jakbyś miała jakieś drugie wcielenie. Dopóki jesteś w czyjejś obecności, prawda? To wszystko zmienia się kiedy zostajesz sama. Kiedy myślisz przed snem. Kiedy w zamyśleniu pijesz herbatę siedząc w kuchni, jak nie możesz spać i myślisz, że nikt Cię nie widzi. Jestem pewny, że nie zdajesz sobie sprawy ile razy cię taką widziałem. Smutną, zamyśloną, już nie taką pewną siebie. Niestety w myślach nie umiem czytać - dzięki Bogu! - ale uważam, że tak właśnie jest. Samej sobie próbujesz to wszystko wmówić. Że ze wszystkim  poradzisz sobie sama, że dasz radę. Może, czasem to jest dobre, ale do jakiegoś momentu. Do czasu, w którym nawet nieświadomie odpychasz od siebie ludzi, którzy chcą Ci, najzwyczajniej w świecie, pomóc. Pamiętam niektóre sytuacje, na przykład tą z twoich urodzin. Wtedy płakałaś, przy mnie. Ile razy płakałaś w czyjejś obecności? To okazuje słabość, prawda? A ty nie chcesz jej okazać. Doskonale wiem, że tak myślisz. Odpowiedz sobie samej na to pytanie okay? Gdy jesteś sama płaczesz często, mam rację? Na siłę chcesz być silna. Tyle, że każdy ma jakieś granice. Każdy potrzebuje wsparcia. Żeby tak nie było, trzeba by być jakimś robotem, albo pustą lalką bez uczuć. A chyba wszyscy doskonale wiemy, że taka nie jesteś. Przemyśl to wszystko - powiedział  i nawet nie obracając się wyszedł z sali.
Siedziałem całkiem oniemiała wpatrując się w miejsce, w którym jeszcze kilka sekund wcześniej brunet. W życiu nie spodziewałabym się po nim takiej mowy. Byłam zła? Byłam. A to dlatego, że mnie rozgryzł. Nawet z największymi chęciami zaprzeczenia, nie mogłabym tego zrobić. Wszystko było prawdą, a ja uświadomiłam to sobie dzięki niemu. Nie miałam mu za złe, tego, że powiedział, że jestem słaba. To prawda. Z bólem serca muszę to przyznać, mimo, że jeszcze kilkanaście minut temu żyłam w innym przekonaniu. Az tu nagle.. Taki sobie Styles, który, tak jakby ktoś nie wiedział, jest jednym z powodów mojego małego załamania, przychodzi i mówi MI całą prawdę o MNIE. Nie daję rady, a to wszystko mnie przytłacza. Jak bardzo bym tego nie chciała to i tak i tak kończę płacząc, zamknięta w swoim pokoju. No nie zawsze swoim. Obojętnie jakim, ale zawsze jestem sama. Prawdą jest to, że podświadomie uważałam płacz, za okazanie słabości. Nadal tak uważam. Czy to mądre czy nie - zawsze tak będę myśleć.
Wróciłam na ziemię, kiedy usłyszałam jak Zayn kicha.
- Na zdrowie - powiedziałam cicho
- Dzięki - podszedł do mojego łóżka i usiadł na krześle stojącym obok. - Kathlee, Harry on.. właściwie nie wiem dlaczego  powiedział to wszystko
- Zayn, dlaczego próbujesz wyjaśnić zachowanie wszystkich wokół - wzruszył ramionami na moje pytanie i jakby nigdy nic kontynuował.
- Prawdą jest to, że Harry'emu rzadko bierze się na mądrości, więc nie jestem do tego przyzwyczajony. Wiesz najczęściej on gada od rzeczy. Chcę przez to powiedzieć, że on miał trochę racji - spojrzał na mnie jakby sprawdzając czy się wkurzę
- Nie musisz się mnie bać Zayn. Słyszałeś przecież, że nie jestem na tyle odważna, żeby coś zrobić - chłopak westchnął głośno.
- Nie o to mu chodziło. Kathlee my naprawdę po prostu chcemy Ci pomóc. A Harry... Na Allaha, co ja takiego zrobiłem, że akurat ja z tobą o tym gadam?
- Nikt Ci nie każe - dopowiedziałam
- Oh, ty już siedź cicho i słuchaj. Jak trzeba to trzeba. I nie zamierzam mówić tego dwa razy więc się skup.
Harry w najmniejszym stopniu nie chciał cię obrazić, bardziej przemówić do rozsądku. Jestem zdziwiony jego wypowiedzią, bo to kompletnie nie w jego stylu i coś jest na rzeczy. Tego się nie da zaprzeczyć. Co do Louisa, naprawdę jak się uspokoi to mogę się założyć nawet o kilka tysięcy funtów, że przyjdzie i ci powie, że "On najpierw mówi, potem myśli". Zobaczysz. Teraz uważaj i tą wiadomość przyjmij do swojej główki.
Nie pozwolimy ci odejść, nawet jeśli miałabyś dziesięć tych dzieciaków. Jednak mam nadzieję, że nie aż tyle. - zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam przecząco głową - Jesteś dla nas ważna, nawet jeśli nie każdy z nas okazuję to w oczywisty sposób. Jak dla mnie, na przykład, jesteś świetną przyjaciółką i uwielbiam cię wkurzać, ale tylko dlatego, że lubię kiedy się wściekasz i gonisz kogoś po domu z wiadrem wody. Nie będę się wypowiadać za innych, jednak jestem więcej niż pewny, że każdy z nas przyzwyczaił się do twojej obecności w naszym domu i nie uciekniesz od nas tak łatwo. Uwierz w siebie, bo uważam, że nie jesteś taka bezsilna cały czas. Masz tymczasowego doła i musisz przemyśleć i poukładać sobie kilka rzeczy, prawda? Dasz radę, w to nie wątpię. Tylko pozwól sobie czasem pomóc i będzie dobrze. - uśmiechnął się lekko - A teraz zapominasz, że powiedziałem te wszystkie pierdoły i oczywiście buzia na kłódkę. To jest nie zgodne z moją osobowością BadBoy'a - mrugnął do mnie.
- Daleko ci do BadBoy'a Zayn.
- Ranisz mnie - przyłożył sobie rękę do serca.
- Może taki miałam zamiar co?
- Jesteś wredna.
- Dziękuję, panie Malik.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi i automatycznie nasze głowy skierowały się w tamtym kierunku. Ujrzałam czuprynę mojego kuzynka, a po upływie ułamka sekundy usłyszałam jego głos.
- Mogę wejść?
- To ja zostawię was samych - powiedział mulat po czym wstał z metalowo-plastikowego krzesła.
- Zayn. - powiedziałam, gdy był już przy drzwiach i mijał Louis'a
- Hmm?
- Dziękuję
- Do usług - uśmiechnął się i wyszedł na korytarz, zostawiając mnie z Lou.
Chłopak podszedł do łóżka, w którym obecnie leżałam i usiadł na miejscu, gdzie przed chwilą siedział Zayn. No to zobaczymy czy Malik miał rację.
- Przepraszam. - zmarszczyłam czoło. Dokładnie za co? Bo już się pogubiłam - nie powinienem był krzyczeć i rzecz jasna dać Ci wszystko wytłumaczyć. A co do tego mieszkania. Lee serio nie miałem tego na myśli. Zawsze najpierw gadam potem myślę. - No i mamy! Dobrze, że się z nim nie założyłam, bo bym kompletnie zbankrutowała - Doskonale wiesz, że jesteś moją kuzynką i cię kocham. Nie pozwoliłbym Ci odejść Kathlee. Cieszę się, że twoi rodzice, już naprawdę mało interesuję mnie z jakich powodów, poprosili mnie abyś ze mną zamieszkała. Inaczej nie widzielibyśmy się zapewne jeszcze wiele lat, a moje jedyne informacje o tobie ograniczałyby się do odpowiedzi babci, na moje pytania, gdy oglądam twoje zdjęcia, które wiszą na jej lodówce.
- Ja nie miałabym tak wielkiego problemu. Wystarczy, że polubię jakąś stronkę na facebooku o One Direction. No i już wiem, co robicie 24/7. Nie żartuję Lou - zaśmiałam się - ale zgadzam się z tobą. Chyba za to powinnam podziękować rodzicom, a może tej lafiryndzie w barze, którą pobiłam. W końcu od tego się zaczęło - chłopak zmarszczył brwi. No tak! Przecież on nic nie wie...
- Szykuje się długa rozmowa. - westchnęłam - Muszę wam powiedzieć dużo rzeczy - stwierdziłam
- Wszystko o co zapytamy?
- Raczej tak... - pomijając jeden szczególik..
- Zaczynamy od teraz! Wybaczysz mi???
- Oczywiście Lou. - podniosłam się trochę, a chłopak przyciągnął mnie do siebie - Ja ciebie tez kocham, kuzynku mój malutki.
- Jestem starszy.
- Och zamknij się, Taki tam szczegół. Nie psuj tej chwili - wybuchnęłam śmiechem.
______________________________________________________________________________
Hej! Cześć i czołem!? Wtf? Kto wymyślił to "czołem"? Mniejsza o to. Patrzcie poprawiłam się. Jeszcze jest niedziela! I to w naszej polskiej strefie czasowej! Haha SUKCES! Udało mi się dodać w weekend :) Oł je Oł je :D :D Będę się tym teraz jarać xD Dobra coś mi odwala, ale to pewnie przez to słońce dzisiaj. Za dużo siedziałam na ogrodzie. Tak, zdecydowanie to jest to!
Teraz coś innego - co myślicie o mowie Harry'ego która zajęła 1/4 rozdziały xd Aż się sama zdziwiłam.
Cóz we wtorek mam ten sprawdzian więc mam prośbę ok?
TRZYMAJCIE ZA MNIE KCIUKI OKAY? Ja też będę za innych :)
np.
Nane Horan
Emilę S
Wasyla
Vicky Malik
D.S
POWODZENIA :)
Hahahhahahha musiałam to wstawić xd hahahahhaha znalazłam przez przypadek i teraz cały czas się śmieję z tego :) Nasz Zayn jes fanem Miley xd

I na koniec dobra wiadomość - w środę i czwartek i piątek mam rekolekcję soo... istnieje takie prawdopodobieństwo, że coś napiszę :)

Trzymajcie się :)
Sophie xx 

sobota, 15 marca 2014

Rozdział Dwudziesty Trzeci

- Kathlee -
- Los Angeles, California, Stany Zjednoczone - 

Nie miałam najmniejszej ochoty kończyć tego pocałunku, ale musiałam to zrobić zanim sprawy wymknęłyby się spod kontroli, a tego chciałabym uniknąć. W tym momencie byłam w innym świecie. Oboje byliśmy. W świecie, w którym byliśmy tylko i wyłącznie my, ale powinnam zacząć się uczyć na błędach. Tak. Koniec. A może jeszcze chwilkę... Nie! Po woli, bardzo lekko odepchnęłam od siebie chłopaka przerywając tym samym jeden z najlepszych pocałunków w moim życiu. Niby delikatny, a jednocześnie tak bardzo porywczy. Obydwoje oddychaliśmy nierówno, próbując uregulować swój oddech. Harry spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami, które obecnie były trochę ciemniejsze niż zwykle i już otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale po raz kolejny tego dnia go uciszyłam, tyle że tym razem po prostu kręcąc głową. Uśmiechnęłam się lekko.
- Nic nie mów. Przynajmniej nie teraz, proszę - szepnęłam - brunet uśmiechnął się leciutko i przytaknął.
Wgramoliłam się pod koc, który leżał na łóżku jako narzuta, ale było mi zdecydowanie za ciepła aby wchodzić pod kołdrę, przykrywając przy tym również Harry'ego. Wyciągnęłam rękę w górę, chcąc zgasić światło, które świeciło mi prosto w oczy, niestety moja ręka okazała się być na krótka, aby wykonać tę czynność... Z pomocą oczywiście przybiegł, no nie dosłownie, chłopak. zgasił główne światło pozostawiając jedynie małą lampkę stojącą przy łóżku. Widziałam jak ściąga swój T-shirt. Myślałam, że położy się na łóżku El, ale na szczęście ponownie znalazł się przy mnie, co wywołało na mojej twarzy uśmiech, którego nie umiałam ukryć. Oj Lee łamiesz wszystkie zasady... 
- Śpij kochanie - pocałował mnie w głowę a ja wtuliłam się w jego tors
- Miałeś tak nie mówić - wymamrotałam zaspanym głosem
- A przeszkadza Ci to?
- Może tak, a może nie. Dobranoc. - zakończyłam
- Dobranoc
Nie słyszałam już nic więcej, dałam ponieść się w błogi sen po długim i męczącym dniu. Nic nie jest w stanie zastąpić tego uczucia, kiedy Harry śpi obok. Ani jego koszulki ani jego pokój. Nawet w najmniejszym procencie nie oddaje to tego kiedy jest przy mnie. A teraz jest.

***
Ciemność. To właśnie to zobaczyłam kiedy otworzyłam oczy. Leżałam wtulona w tors chłopaka, który spał mocnym snem. Harry obejmował mnie tak, że trudno było mi się ruszyć, ale jakoś udało mi się przewrócić na drugi bok i  spojrzeć na zegarek, który wskazywał godzinę 3:43. Świetnie, będę zarywać nocki z powodu bólu głowy. Ale prawda jest taka, że za każdym razem, gdy ból powracał był silniejszy. Potrzebuję tabletki, teraz i to silnej. Podjęłam próbę wstania z łóżka, co niestety okazało się być syzyfową pracą, ponieważ brunet trzymał mnie w żelaznym uścisku. Moją początkową decyzją było zostanie w łóżku i spróbowanie zignorować bólu rozsadzającego moją czaszkę, ale po odczekaniu dziesięciu minut, które zasygnalizował zegarek wybijający godziną 4:00 i jego charakterystyczne brzdąknięcie, postanowiłam jednak nie zwlekać z zażyciem leku. Ostrożnie podniosłam ramię chłopaka, nie budząc go, a uwalniając się przy tym z jego uścisku i  wstałam z łóżka. Wydaje mi się, że zrobiłam to zbyt gwałtownie, ponieważ zawróciło mi się w głowie i przez kilka pierwszych sekund nie mogłam złapać równowagi, ale ostatecznie stałam na dwóch nogach przy mojej kosmetyczce, w której zazwyczaj trzymałam leki. Oczywiście! Ja i moje wielkie szczęście! A może to sprawa pechowej trzynastki, która znajduje się liczbach obecnego roku 2013?! Opakowanie z tabletkami na ból głowy było kompletnie puste, nic, totalne zero. Przeklęłam pod nosem, jednak uznałam, że nie wytrzymam z tak silnym bólem do rana i postanowiłam udać się do pokoju moich przyjaciół i modlić się aby oni posiadali jakieś lekarstwa. Może godzina czwarta nad ranem nie jest najlepszą pora na odwiedziny, ale to jest sytuacja awaryjna. Eleanor jest u Louisa więc na pewno nic nie ma przy sobie, a ja nie będę jej grzebać w torbach. Dam sobie głowę uciąć, że Natalie jest z Liam'em więc również nie będę im przeszkadzać o 4.00. Zayn i Niall? Błagam Boże! Oni muszą coś mieć! Stanęłam pod drzwiami, które prowadziły do pokoju chłopaków. Jakby obudzić ich nie budząc przy tym pozostałych ludzi w tym hotelu? Energicznie zapukałam do czarnych drzwi, ale nie doczekałam się żadnej odpowiedzi z ich strony. Może powinnam zadzwonić? Zayn mnie zabije... Sama nie byłabym zadowolona jeśli ktoś obudził mnie w środku nocy do dziesiątej rano włącznie. Cofnęłam się do swojego pokoju po swój telefon i wykręciłam numer Irlandczyka, w tym samym czasie przemieszczając się po cichu z powrotem na korytarz. Po chwili ponownie znalazłam się pod drzwiami pokoju. Słyszałam już szósty sygnał w telefonie i zaczęłam tracić nadzieję, że blondynek pomoże mi, ale dokładnie w momencie, w którym odstawiałam telefon  od ucha usłyszałam cichy zaspany głos chłopka w słuchawce.
- Halo?
- Niall, tu Kathlee. Przepraszam, że cię budzę, ale chciałam spytać czy masz jakieś tabletki na ból głowy. Proszę...
- Gdzie jesteś?
- Pod twoimi drzwiami.
- Poczekaj już idę. - rozłączył się, a ja usłyszałam charakterystyczne piknięcie w telefonie.
Zrobiłam krok do przodu, odklejając się tym samym od ściany, na której się opierałam. Momentalnie zakręciło mi się w głowie po raz kolejny. Jedną ręką chwyciłam się bolącego miejsca, a drugą podparłam się ściany.
- Kathlee wszystko w porządku? - usłyszałam głos chłopaka, inny niż jego codzienny, ale to pewnie spowodowane było tym, że dopiero się obudził, nie zareagowałam, bo cały świat mi wirował i nie byłam w stanie się ruszyć. Blondyn zjawił się obok mnie i chwycił mnie w tali, prowadząc do środka pokoju, po czym usadowił mnie na dużym miękkim łóżku. Miałam zamknięte oczy, to co aktualnie działo się ze mną było niewyobrażalne. Jeśli sądziłam, że wcześniej bolała mnie głowa to grubo się myliłam.
- Przyniosę ci szklankę wody - poinformował mnie chłopak, a ja lekko kiwnęłam głową na znak, że dziękuję. Miałam nadzieję, że Zayn się przeze mnie nie obudzi. Nie minęło jednej minuty, a blondyn pomagał mi wziąć łyka wody z szklanego kubka, którego trzymał w dłoni. W drugiej natomiast przyniósł opakowanie tabletek. Chwała Bogu! Chwyciłam za pudełeczko i wyjęłam z niego dwie tabletki po czym pospiesznie połknęłam się i popiłam wodą. Zawroty głowy trochę ustąpiły, niestety nie całkowicie. Mniejsze, ale nadal mi towarzyszyły.
- Lepiej? - zapytał przejęty, to miłe.
- Tak, dziękuję Niall.
- Co się stało?
- Najpierw bolała mnie głowa, ale potem ni stąd ni zowąd pojawiły się jeszcze zawroty głowy.
- Wiesz co może być przyczyną? - oczywiście, że wiem.
- Nie - skłamałam - dziękuję za tabletki. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Przepraszam, że się obudziłam. Lepiej już pójdę.
- Odprowadzę cię, bo jeszcze coś sobie zrobisz i będzie kłopot.
- Dziękuję.
Ostrożnie wstałam z łóżka i zrobiłam mały koślawy krok do przodu. Irlandczyk ponownie podtrzymał mnie i pomógł przejść na korytarz. Ślimaczym tempem przemieszczaliśmy się do przodu. Byliśmy coraz bliżej mojego pokoju. O cholera! On zobaczy Styles'a. Trudno, nie mam ochoty zawracać sobie tym teraz głowy, czując jakby moja czaszka miała eksplodować za kilka sekund. Obraz ponownie zawirował mi przed oczami, a ja gdybym nie była trzymana przez Niall'a leżałabym na podłodze.
- Na pewno wszystko już dobrze?
- Do rana mi przejdzie. Ostatnio chorowałam najwyraźniej jeszcze nie do końca się wyleczyłam...
- Dobra, ale jakby coś się działo to nam powiedz. - pokiwałam głową. Gdyby tylko wiedzieli... Nie! Takiej opcji nie ma.
Obserwowałam reakcje chłopaka na widok Harry'ego w moim łóżku. Wyglądał na lekko zaskoczonego, ale najwyraźniej nie zamierzał teraz na ten temat ze mną dyskutować i byłam mu za to bardzo wdzięczna. Usiadłam na łóżku i jeszcze raz podziękowałam przyjacielowi za wielką pomoc i przeprosiłam na wczesną pobudkę. Widziałam jak chłopak znika za drzwiami i posyła mi ostatni, nikły uśmiech. Sięgnęłam ręką do wyłącznika lampki nocnej i nadusiłam na niego, a światło momentalnie zgasło. Ostrożnie położyłam się na łóżku i pociągnęłam na koc, próbując wywalczyć dla siebie chociaż kawałek materiału, ponieważ w trakcie mojej nieobecności brunet przywłaszczył sobie moją część. Szturchnęłam go lekko wiedząc, że nie obudzi go to całkowicie, a dzięki temu odzyskam moją część przykrycia. Tak też się stało. Obróciłam się tyłem do niego, ale po spędzeniu kilku minut w takiej pozycji uznałam, że wcale mi ona nie odpowiada. Zaczęłam się kręcić, jednak nic mi nie pasowało. To niewygodnie, to mnie ręka boli, to noga cierpnie. Ostatecznie zasnęłam z głową na torsie Harry'ego, myśląc o swoich dzieciach, które na moje nieszczęście dają się we znaki....

***
Jeszcze zanim zaczęłam się ubierać na śniadanie poszłam do Niall'a i poprosić go, aby nie wspominał nikomu o tym, co wydarzyło się w nocy, a on zgodził się "krótkiej" dyskusji i zapewnieniu przeze mnie, że czuję się już znacznie lepiej oraz, że zdarzały mi się to podobne rzeczy podczas mojej wcześniejszej "choroby". Chłopak przyrzekł mi na mały paluszek i mam nadzieję, że swojej tajemnicy dotrzyma. Wczorajszy koncert był ostatnim, jaki chłopacy zagrali podczas tej trasy koncertowej, a dzisiaj wieczorem ma odbyć się impreza z okazji zakończenia trasy. Muszę przyznać, że fanki, które wczoraj zobaczyłam robią wrażenie. I drą się niesamowicie, ale jestem pewna, że gdyby tylko nie bolała mnie ta cholerna głowa to nie przeszkadzałoby mi to w żadnym stopniu. Ogólnie koncert bardzo mi się podobał. Całe 1D na scenie był w swoim żywiole. Jedno jest pewno - oni lubią to co robią. To widać i jest wielkim plusem.
Nałożyłam sobie na talerz trochę jajecznicy, którą serwowali w hotelowej restauracji, po czym sięgnęłam po kromkę chleba razowego i posmarowałam go moją ukochaną i jedyną w swoim rodzaju Nutellą. Nalałam sobie  wyciskanego soku ze świeżych pomarańczy i wróciłam do stolika, przy którym siedziała reszta moich przyjaciół. Wszyscy zajadali się smakowicie wyglądającymi rzeczami, zaczynając od płatków, poprzez naleśniki, a kończąc na tostach z wędliną i serem. Hmm.. nie zauważyłam tostów! Szkoda, ale jajecznica też może być, najwyżej ukradkiem podkradnę jednego Liamowi. Mój kuzyn zawzięcie dyskutował o czymś razem z Harrym śmiejąc się przy tym, i jedząc swoje śniadanie. Liam wydawał się być zajęta swoim telefonem, ponieważ w jednej ręce trzymał tosta, a drugą wstukiwał coś w ekran swojego telefonu. Niall najwyraźniej opowiadał jakąś zabawną historię, mojej przyjaciółce, ponieważ oboje się śmiali, a chłopak próbując coś dopowiedzieć, śmiał się jeszcze bardziej. Zajęłam swoje miejsce obok Zayn'a, który półprzytomny gapił się w swój talerz.
- Ogarnij się - powiedziałam do niego, biorąc pierwszy kęs chleba.
- Kiedy mi się chcę spać! Jesteś mi winna przysługę.
- Ja? Dlaczego?
- Bo obudziłaś mnie w środku nocy.
- Przepraszam, nie do końca wszystko pamiętam, co pewnie spowodowane było moim stanem, ale.. czekaj! Przecież ty spałeś.
- No chyba nie do końca, próbowałem zasnąć, ale się nie dało.
- Wybacz, nie chciałam.
- Oka. Ale pamiętaj, jesteś mi winna przysługę. Lepiej się czujesz? - zapytał
- Tak, znacznie. Ale jakbyś mógł nie wspominać o tym innym. Nie chcę, żeby Natalia się martwiła - zrobiłam maślane oczka, mając nadzieję, że to go przekona. A on tylko pokiwał głową i wrócił do spożywania jedzenia, znajdującym się na jego talerzu.

***

- Załóż tą białą! - swoje zdanie wyraziła Eleanor, na co Natalie oczywiście musiała się nie zgodzić
- Nie! Czerwona jest lepsza! 
- Ale biała, na odkryte plecy co odciągnie trochę uwagę od brzuszka. - gwałtownie się odwróciłam w stronę Elki, która właśnie próbowała wygrać bitwę z Nati, o sukienkę, którą założe
- Widać coś? - spanikowałam
- Nie przejmuj się, tylko troszeczkę. Po za tym nie jest wcale aż tak obcisła. 
- Ale czerwona jest, no dobra, może nie, ale w czerwonej wygląda seksowniej. - El przewróciła oczami i już chciała zacząć coś mówić, ale jej przerwałam
- Nie mam zamiaru znajdywać sobie chłopaka, Natalia - wtrąciłam
- Oj no dobra - westchnęła - I nie mów tak do mnie Dominiko - zmroziłam ją wzrokiem i wyrwałam  białą sukienkę z rąk brunetki po czym udałam się do łazienki i rozebrałam się z ubrań, które obecnie miałam na sobie. Będąc w samej bieliźnie stanęłam przed lustrem analizując zmiany w moim wyglądzie. Faktycznie odrobinkę przytyłam, ale jeszcze końca świata nie było. Jeszcze. Westchnęłam i pozbyłam się stanika, ponieważ uznałam, że lepiej nie zakładać go do tej sukienki. Nałożyłam na siebie biały materiał i zapięłam suwak. El miała rację. Odsłonięte plecy doskonale odciągały uwagę od przedniej części mojego ciała i byłam z tego powodu bardzo zadowolona. Zmieniłam swój makijaż na odrobinę mocniejszy, a włosy spięłam, ponieważ zostawiając je rozpuszczone, zasłoniłabym plecy, a wcale nie miałam takiego zamiaru. Kiedy wyszłam z łazienki w pełni gotowa, no może nie w pełni, bo brakowało mi butów, ale to pomińmy, El miała na sobie granatową sukienkę sięgającą jej ciut przed kolano, a Natalie stała nad swoją walizką i przeszukiwała jej zawartość. W jednej ręce trzymała jeansowe krótkie spodenki, a drugą grzebała w torbie. Krzyknęła uradowana odnajdując obiekt swych poszukiwać, a mianowicie szarą bluzkę z długim rękawem, która sięgała zaledwie do pępka, z napisem "BOOM". Kupiłyśmy ją na zakupach w Polsce. Wtedy jeszcze byłam z Kamilem i uważałam go za zajebistego chłopaka. Wszystko było prostsze...

***

Dokładnie pamiętam to, że mam się oszczędzać. I właśnie to robię. Jestem trzeźwa i bez kropli alkoholu we krwi na tak zajebistej imprezie. To nie fair! Uwierzycie w to, że kilka minut temu tańczyłam z Taylor'em Lautner'em? Tak w ogóle co on tu robi? Mniejsza o to. Leciała świetna muzyka i na szczęście moja głowa już nie dawała się we znaki. Mogłam cieszyć się chwilą, aby później mieć co wspominać. A tym razem będę wszyściutko pamiętać, bo nie piję. Usiadłam przy jednym ze stolików ustawionych pod ścianą, a po chwili przysiadł się do mnie Zayn niosący dwa drinki. Mam nadzieję, że nie dla mnie.
- Robimy małą powtórkę? Niedługo to będzie tradycja - uśmiechnął się i podał mi napój, a ja pokiwałam przecząco głową. Nie kuś mnie no! - nie wygłupiaj się! Nie piłaś nic odkąd przyszliśmy, a minęły dwie godziny.
- Nie mam ochoty Zayn - skłamałam. Ale nie wypiję, Nie mogę
- Już Ci uwierzę - postawił przede mną kubek, a ja westchnęłam głośno - Jesteśmy na imprezie! Hallo! Po pracowitym pół roku chcę mieć jakąś nagrodę, a te cioty znane jako Harry Styles, Niall Horan, Liam Payne i Louis Tomlinson wymiękną po drugiej kolejce. W tobie nadzieja Kathlee - zrobił maślane oczka, nie ze mną te numery.
- Przykro mi Zayn, chodź lepiej zatańczyć. - wstałam i pociągnęłam chłopaka za rękę w stronę parkietu. Aktualnie z głośników wydobywały się głośne dźwięki piosneki, którą od razu rozpoznałam. Na początku znudzony i naburmuszony chłopak z czasem rozluźnił się i zaczął tańczyć w rytm piosenki. Po kilku piosenka zrobiło mi się odrobinę słabo, ale postanowiłam to zignorować. Co zapewne nie było dobrym pomysłem.
Zaczęłam widzieć dziwne gwiazdki przed oczami, a następnie obraz zaczął się rozmywać. Po woli zaczynałam tracić panowanie nad swoim ciałem, ale ktoś mnie podtrzymał. Zapewne Zayn. Nie widziałam nic. Słyszałam jeszcze tylko głos chłopaka, który próbował przekrzyczeć muzykę krzycząc moje imię. A potem już nic nie słyszałam.

- Zayn - 
- California, Los Angeles, Stany Zjednoczone -

Z Kathlee coś się działo. Wyglądała jakby zaraz miała zemdleć. Widząc jej wyraz twarzy i zachowanie chwyciłem ją w tali podtrzymując. Upadłaby gdybym jej nie trzymał. Początkowo nie widziałem co się dzieję, dopiero po kilku sekundach otrząsnąłem się z transu i przykucnąłem przy nieprzytomnej dziewczynie. Moim wybawieniem okazał się być Louis, który zmaterializował się obok. Spojrzał na dół i wyszczerzył oczy, a potem swój wzrok przeniósł na mnie. 
- Co się stało?! 
- Nie wiem. Zasłabła. - wyjaśniłem pospiesznie 
- Dzwonie po pogotowie. 

- Kathlee -
- California, Los Angeles, Stany Zjednoczone - 

Zaczynałam słyszeć czyjeś głosy. Leżałam gdzie, ale gdzie? Chciałam otworzyć oczy, ale przychodziło mi to z wielkim trudem. Po kilku próbach udało mi się i zaczęłam widzieć rozmazany obraz. W jednej chwili wszystkie głosy ucichły. Mój obraz był już znacznie ostrzejszy. Byłam w szpitalu, a w sali znajdowali się wszyscy. Mój kuzyn, Zayn, Niall, Liam z Natalie i Harry. Co się do cholery stało? Byliśmy na imprezie, ale nic ie robiłam oprócz tańca. Nie wypiłam ani kropli alkoholu. Z resztą niczego nie piłam. Spojrzałam w ich kierunku, a wszyscy odetchnęli z ulgą. 
- Co - odkaszlnęłam, ponieważ mój głos był bardzo zachrypnięty i słaby - co się stało? 
- Zemdlałaś podczas imprezy. Jesteś w szpitalu i byłaś nieprzytomna 3 i pół godziny - wyjaśniła Natalie, która siedziała na krześle obok mojego łózka, a reszta stała pod ścianą. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Nie minęło kilka sekund a w sali pojawił się siwy mężczyzna w białym kitlu lekarskim z notatnikiem w ręku. 
- Cieszę się, że się Pani wybudziła. Zrobiliśmy kilka badań, jednak jeszcze musimy ich kilka zrobić. - uśmiechnął się szczerze - A! Prawie zapomniałem. Ciąża nie jest zagrożona - po raz kolejny uśmiechnął się i wyszedł z sali. Spojrzałam na chłopaków. Przeraziłam się kiedy usłyszałam huk i zobaczyłam Louisa na ziemi. Czy on właśnie zemdlał?! Cholera. Eleanor podbiegła do niego i zaczęła go budzić i na szczęście jej się to udało. Nic poważnego! Mój kuzyn żyję. Oddychajmy spokojnie. Swój wzrok przeniosłam na resztę chłopaków, których szczęka opadła do samej podłogi. Oczekiwali wyjaśnień. 
FUCK! 

__________________________________________________________________________________________
Cześć :) Czekaliście na to co? W końcu wiedzą :D I co dalej?? 
Ostatnio rozdział był krótszy, więc dzisiaj Wam to wynagradzam i ten rozdział ma ponad 2700 słów. 
Cieszmy się i radujmy xd Dobra wracając co sądzicie o rozdziale?? I nowym wyglądzie bloga? 
Przy okazji chciałam jeszcze raz podziękować za kolejną nominację do Liebster Award i przywitać nowych obserwatorów :*** Do kolejnego :)

PS Ten rozdział ze specjalną dedykacją dla wspaniałej Nany Horan, która była skłonna zrobić za mnie matmę tylko po to abym pisała rozdział :) JESTEŚ WIELKA!! I KOCHANA!!! <3 

Sophie xx



Liebster Award

Otrzymałam nominację od Gummy Bear >>KLIK<<  i bardzo bardzo za to dziękuję :)
Wywołałaś wielki uśmiech na mojej twarzy. Miło wiedzieć, że komuś podoba się mój blog i z chćeią go czytacie.

Pytania:

1.Co Cię nakłoniło do pisania/założenia bloga?
Raczej kto. Myślę, że dużą rolę w tym wszystkim odegrała moja przyjaciółka i pewne FF które przeczytałam w wakacje :) 
2. Czy pisanie sprawia Ci radość?
Tak, bardzo dużą. Gdyby tak nie było nie pisałabym. 
3. Z czego czerpiesz inspirację?
Hmm.. ze wszystkiego :) Zdarzyło mi się nawet wpaść na pewien pomysł na lekcji przyrody, kiedy pani powiedziała jakieś zdanie, ale nie pamiętam już jakie. 
4. Ile masz lat?
Rocznikowo 13.
5. Spotkałaś się kiedyś z krytyką?
Jak na razie, nie przypominam sobie.
6. Czytasz jakieś ff?
Tak i to sporo. Ale nie będę teraz wymieniać, bo będzie za dużo. 
Jednak gdybym miała polecić jakieś z polskich to na pewno warto poczytać Jesteś moim najlepszym błędem
7. Jak wyobrażasz sobie siebie za 4/5 lat?
Będę wyższa, starsza i będę kończyła liceum! Yeah! 
8. Jaki jest twój ulubiony wykonawca/zespół?
One Direction i Ed Sheeran. 
9. Masz jakieś pasję lub talenty?
Uwielbiam śpiewać. Pisanie również znajduję się w kolumnie rzeczy, które lubię robić :* 
10. Jakie jest twoje największe marzenie?
Zawsze chciałam skoczyć ze spadochronem, zrobić sobie tatuaż i mieć swój własny koncert. Może chociaż dwa pierwsze się spełnią :) 
11. Co chciałabym zmienić w swoim życiu?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam... Wydaję mi się, że podoba mi się tak jak jest. Jednak gdybym mogła podjąć jedną decyzję za moich rodziców, to uczyłabym siebie od uradzenia mówić po angielsku (po polsku oczywiście też) Uważam, że to dobry sposób, później jest prościej ;) 

Moje pytania:

1. Jak masz na imię?
2. Czy pisząc bloga, inspirujesz się osobami z twojego otoczenia?
3. Dlaczego piszesz bloga?
4. Chciałabyś zrobić sobie tatuaż? Jaki?
5. Jaką cechę charakteru w sobie lubisz, a jakiej nie masz a chciałabyś?
6. Uważasz, że Polska jest ładnym krajem?
7. Piłaś kiedykolwiek herbatę z mlekiem?
8. Masz taką książkę, którą mogłabyś czytać cały czas, a i tak by Ci się nie znudziła?
9. Lubisz latać samolotem?
10. Jesteś bardziej nieśmiała czy odważna?
11.
W jaki sposób odchodzisz swoje urodziny?

Blogi, które nominuję :

1. Jeżeli kochasz... Nie myśl o tym, co pomyślą inni.
2. Do you summer '09?
3. Hope is stronger than fear

Ostatnio nie czytałam innych blogów, które przykułyby moją uwagę, dlatego nominuję tylko trzy.

Jeszcze raz dziękuję za nominację :)
Sophie xx