* Z perspektywy Natalie *
Właśnie opuszczam samolot. Dobra, w tym całym One Direction jest Louis,Harry,Zayn, Niall i Liam. Dzięki Google nawet ich kojarzę. Wydają się sympatyczni ale nic, pożyjemy zobaczymy.
- Londynie Nadchodzę ! - pomyślałam i wyszłam z samolotu, kierując się po swoją walizkę. Zrobiłam krok na przód i w tym momencie poczułam lekki ale dość chłodny wiatr.
Jestem w Londynie! Nigdy tu nie byłam, ale zawsze chciałam odwiedzić to miasto. Po chwili odebrałam swoją walizkę, która o dziwo pojechała jako pierwsza i wyszłam do sali głównej. Stanęłam na chwilę i wzrokiem szukałam któregoś z chłopaków, których nie znałam.
Pod drzwiami stał mężczyzna w koszuli i ciemnych okularach. Wydawało mi się, że to... chwilę, muszę sobie przypomnieć...hmm.. chyba Liam (o ile pamiętam).
Podeszłam do niego, ale w sumie nie wiedziałam co powiedzieć. Jednak nie musiałam się odzywać, ponieważ to chłopak odezwał się pierwszy.
- Natalie? - spytał dość cicho
- Tak, to ja - odpowiedziałam niepewnie
- Jestem Liam Payne - podał mi rękę
- A ja Natalie Matthers - uśmiechnęłam się, co on również poczynił.
- Wezmę tę walizkę.
- Nie musisz
- Dobra, dobra, daj ją. Chcesz może kawę?
- Nie, dziękuję
- Okay, to chodź do samochodu
Chwilę potem siedziałam w dużym czarnym aucie i podziwiałam miasto. Liam włączył radio. Nie wiecie jak bardzo się zdziwiłam kiedy usłyszałam "Jutra Nie Będzie" Eweliny Lisowskiej. Chłopak chciał przełączyć, ale poprosiłam go aby zostawił a ja zaczęłam śpiewać. Lubię czasem pośpiewać. Śpiewałam głośno, zapomniałam, że nie jestem sama. Fakt lubię śpiewać, ale kiedy jestem sama. Kathlee mówi, że ładnie śpiewam, ale nie lubię publiczności.
- Wiesz, nie rozumiem co tam śpiewasz, ale masz bardzo ładny głos - Liam śię uśmiechnął a ja spaliłam lekkiego buraka, bo teraz sobie przypomniałam, że on to wszystko słyszał.
- Yy.. Dziękuję - odpowiedziałam
- Śpiewasz? - spytał
- Jak jestem sama to mi się zdarza...
- Masz naprawdę ładny głos, mogłabyś coś z tym zrobić
- Wiesz... Nie lubię publiczności. Wolę jak nikt mnie nie słyszy.
- Szkoda... - uśmiechnął się lekko
- A więc kiedy ta impreza - szybko zmieniłam temat
- O 21.00 Eleanor przywiezie Kathlee.
- Kto to Eleanor?
- Dziewczyna Louisa.
- Aha, okay, a Kat jest teraz w domu?
- No właśnie! Przecież nie możecie się teraz spotkać! Zadzwonię do Harr'ego.
Liam chwycił telefon i zaczął rozmawiać ze swoim przyjacielem.
- Kathlee jest jeszcze w domu, El przyjedzie po nią za około pół godziny, więc może chcesz coś zwiedzić, albo nie daj Boże iść na zakupy? - zaśmiał się
- Nie, zakupy odpadają - uśmiechnęłam się
- No to chcesz zobaczyć Londyn?
Kiwnęłam głową i lekko się uśmiechnęłam.
- Co? - spytał Niall
- Dobra, Zayn jedź do cukierni po tort, jest na moje nazwisko, jakby co to dzwoń.
Niall, Louis! Jedziemy! Trzeba udekorować tą salę.
- Harry?! Której cukierni - spytał Zayn
- Tej w centrum handlowym - odpowiedziałem.
- okay... już jadę
- A ty ? - spytał Louis
- Ja jadę z wami tylko poczekamy na Liama i Natalie.
* Z perspektywy Natalie *
Jestem w Londynie! Nigdy tu nie byłam, ale zawsze chciałam odwiedzić to miasto. Po chwili odebrałam swoją walizkę, która o dziwo pojechała jako pierwsza i wyszłam do sali głównej. Stanęłam na chwilę i wzrokiem szukałam któregoś z chłopaków, których nie znałam.
Pod drzwiami stał mężczyzna w koszuli i ciemnych okularach. Wydawało mi się, że to... chwilę, muszę sobie przypomnieć...hmm.. chyba Liam (o ile pamiętam).
Podeszłam do niego, ale w sumie nie wiedziałam co powiedzieć. Jednak nie musiałam się odzywać, ponieważ to chłopak odezwał się pierwszy.
- Natalie? - spytał dość cicho
- Tak, to ja - odpowiedziałam niepewnie
- Jestem Liam Payne - podał mi rękę
- A ja Natalie Matthers - uśmiechnęłam się, co on również poczynił.
- Wezmę tę walizkę.
- Nie musisz
- Dobra, dobra, daj ją. Chcesz może kawę?
- Nie, dziękuję
- Okay, to chodź do samochodu
Chwilę potem siedziałam w dużym czarnym aucie i podziwiałam miasto. Liam włączył radio. Nie wiecie jak bardzo się zdziwiłam kiedy usłyszałam "Jutra Nie Będzie" Eweliny Lisowskiej. Chłopak chciał przełączyć, ale poprosiłam go aby zostawił a ja zaczęłam śpiewać. Lubię czasem pośpiewać. Śpiewałam głośno, zapomniałam, że nie jestem sama. Fakt lubię śpiewać, ale kiedy jestem sama. Kathlee mówi, że ładnie śpiewam, ale nie lubię publiczności.
- Wiesz, nie rozumiem co tam śpiewasz, ale masz bardzo ładny głos - Liam śię uśmiechnął a ja spaliłam lekkiego buraka, bo teraz sobie przypomniałam, że on to wszystko słyszał.
- Yy.. Dziękuję - odpowiedziałam
- Śpiewasz? - spytał
- Jak jestem sama to mi się zdarza...
- Masz naprawdę ładny głos, mogłabyś coś z tym zrobić
- Wiesz... Nie lubię publiczności. Wolę jak nikt mnie nie słyszy.
- Szkoda... - uśmiechnął się lekko
- A więc kiedy ta impreza - szybko zmieniłam temat
- O 21.00 Eleanor przywiezie Kathlee.
- Kto to Eleanor?
- Dziewczyna Louisa.
- Aha, okay, a Kat jest teraz w domu?
- No właśnie! Przecież nie możecie się teraz spotkać! Zadzwonię do Harr'ego.
Liam chwycił telefon i zaczął rozmawiać ze swoim przyjacielem.
- Kathlee jest jeszcze w domu, El przyjedzie po nią za około pół godziny, więc może chcesz coś zwiedzić, albo nie daj Boże iść na zakupy? - zaśmiał się
- Nie, zakupy odpadają - uśmiechnęłam się
- No to chcesz zobaczyć Londyn?
Kiwnęłam głową i lekko się uśmiechnęłam.
* Z perspektywy Harr'ego *
To dziś, urodziny Lee. Liam przed chwilą pojechał na lotnisko po jej przyjaciółkę. Kathlee jest jeszcze w domu więc nie możemy jeszcze pojechać do sali, w której miły odbyć się jej urodziny. Zdecydowaliśmy, że wynajmiemy jakąś salę, żeby nie robić bałaganu w domu itp.Nie możemy tak teraz wszyscy wyjść bo by się skapnęła. Eleanor powinna być za nie całą godzinę.
***
Dobra wyszły....
- Louis! Niall! Zayn! Złaźcie na dół!
Po chwili zeszli na dół- Co? - spytał Niall
- Dobra, Zayn jedź do cukierni po tort, jest na moje nazwisko, jakby co to dzwoń.
Niall, Louis! Jedziemy! Trzeba udekorować tą salę.
- Harry?! Której cukierni - spytał Zayn
- Tej w centrum handlowym - odpowiedziałem.
- okay... już jadę
- A ty ? - spytał Louis
- Ja jadę z wami tylko poczekamy na Liama i Natalie.
* Z perspektywy Natalie *
Liam dostał telefon od Harr'ego. El zabrała Kat i możemy wrócić do domu. Wrócić.... No ja dopiero przyjechać... Lubię Liama, znam go około godzinę, ale wydaję się bardzo sympatyczny. Mam nadzieję, ze reszta też taka będzie. Pojechaliśmy do miasta. Trochę pozwiedzaliśmy. Londyn był taki magiczny... tak sobie wyobrażałam to miasto. Było naprawdę piękne!
Teraz siedzę w aucie i jedziemy już do ich domu.
Jechaliśmy jkaieś 15 minut i byliśmy na miejscu. Stanęliśmy przed dużym, ładnym domem. Liam wyciągnął moją walizkę i zaprowadził do środka. Podobało mi się, było nowocześnie i przytulnie. Wchodząc głębiej usłyszałam krzyki:
- Hazza! Do cholery! W prawo nie w lewo!!!
- Nie przejmuj się, to normalne - zaśmiał się Liam i poprowadził mnie do pokoju, z którego wydobywały się krzyki.
- Chłopaki! - krzyknął Liam
Wszyscy się obrucili i spojrzeli na mnie, a następnie podeszli do mnie.
- Jestem Louis - chłopak podał mi rękę
- A ja Niall - przepchnął sie przez Louisa i również podał mi rękę.
- Mnie chyba kojarzysz, jestem Harry - uśmiechnął się
Liama znasz, a Zayn pojechał do cukierni po tort.
- Miło was poznać. Jestem Natalie - uśmiechnęłam się lekko.
- Pokaże ci twój pokój - powiedział Harry
A ja się tylko uśmiechnęłam.
- Chodź za mną - chwycił walizkę i ruszył
- okay
Poszłam za Harrym na górę. Ze schodów skręciliśmy w lewo.
- Tu jest pokój Kathlee - pokazał mi drugie drzwi po prawej stronie.
Ja mam tutaj wskazał na drzwi po prawej stronie ściany. Obok mnie jest twój pokój. Na samym końcu jest pokój Louisa. Reszta chłopaków ma pokoje z prawej strony schodów.
Chłopak otworzył drzwi a moim oczom ukazał się pokój, w którym miałam przez jakiś czas mieszkać. Był śliczny i taki duży. Nie spodziewalam się takiego pokoju. Mój salon w Polsce byl mniejszy od tego pokoju. Był urządzony w fiolecie z białym.
- Mam nadzieję, ze ci się podoba - powiedział Harry
- Bardzo, dziękuję :)
- Dobra, zaraz jedziemy udekorować salę. Jedziesz z nami?
- Tak! Pewnie!
- Ok, to ogarnij się, ale przebierzesz się tam, bo impreza się dopiero zacznie o 21.00.
- Okay, a kto tam jeszcze będzie?
- My w 5. Eleanor i kilka jej koleżanek. ty, moja siostra, siostra Zayna, siostra Liama, dziewczyny pewnie przyjdą ze swoimi chłopakami więc tak około będzie 20 osób.
- spoko, dacie mi 20 minut?
- pewnie, jak będziesz gotowa to zejdź na dół - powiedział i kierował się w strone drzwi
- okay
- Pokaże ci twój pokój - powiedział Harry
A ja się tylko uśmiechnęłam.
- Chodź za mną - chwycił walizkę i ruszył
- okay
Poszłam za Harrym na górę. Ze schodów skręciliśmy w lewo.
- Tu jest pokój Kathlee - pokazał mi drugie drzwi po prawej stronie.
Ja mam tutaj wskazał na drzwi po prawej stronie ściany. Obok mnie jest twój pokój. Na samym końcu jest pokój Louisa. Reszta chłopaków ma pokoje z prawej strony schodów.
Chłopak otworzył drzwi a moim oczom ukazał się pokój, w którym miałam przez jakiś czas mieszkać. Był śliczny i taki duży. Nie spodziewalam się takiego pokoju. Mój salon w Polsce byl mniejszy od tego pokoju. Był urządzony w fiolecie z białym.
- Mam nadzieję, ze ci się podoba - powiedział Harry
- Bardzo, dziękuję :)
- Dobra, zaraz jedziemy udekorować salę. Jedziesz z nami?
- Tak! Pewnie!
- Ok, to ogarnij się, ale przebierzesz się tam, bo impreza się dopiero zacznie o 21.00.
- Okay, a kto tam jeszcze będzie?
- My w 5. Eleanor i kilka jej koleżanek. ty, moja siostra, siostra Zayna, siostra Liama, dziewczyny pewnie przyjdą ze swoimi chłopakami więc tak około będzie 20 osób.
- spoko, dacie mi 20 minut?
- pewnie, jak będziesz gotowa to zejdź na dół - powiedział i kierował się w strone drzwi
- okay
Chwyciłam swoją walizizkę i w tym momencie do pokoju wrócił Harry.
- Sorka ale zapomniałem ci pokazać. Tam jest twoja łazienka - wskazał na drzwi naprzeciwko łóżka.
- Mam własną łazienkę? Ojej dziękuję :)
- Dobra to ja już nie przeszkadzam
A więc kiedy wyszedł otworzyłam walizkę, wzięłam ręcznik i kosmetyczkę a potem poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, ale ich nie suszyłam. I tak wyschną, a nie mam czasu. Wzięłam z walizki krótkie spodenki, luźną szarą bluzkę, a na to założyłam koszulę w biało-czarną kratę, na nogi założyłam białe converse. Wyjęłam z walizki dużą torbę i spakowałam do niej białe szpilki, sukienkę, , kosmetyczkę z rzeczami potrzebnymi do makijażu i prezent dla mojej przyjaciółki. Chwyciłam moją małą torebkę, do której spakowałam telefon, a potem wzięłam torbę z rzeczami i poszłam na dół.
- Ok, ja jestem gotowa - powiedziałam wchodząc do salonu.
- Zbieramy się chłopaki! - krzyknął Harry
Wszyscy wstali z kanapy, ale było ich 5.
- Jestem Zayn - podał mi rękę chłopak, którego jeszcze nie poznałam
- Natalie - uśmiechnęłam się
Poszliśmy do garażu i weszliśmy do dużego auta. Za kierownica usiadł, momencik... usiadł Louis. Na miejscu pasażera Harry a reszta z tyłu. Czułam się trochę nieswojo, bo ich kompletnie nie znałam. Co chwilę, któryś z nich się do mnie obracał i coś mówił a ja odpowiadałam mało rozbudowanymi zdaniami. Nie żebym miała problemy z angielskim, bo nie mam tego problemu. Chodziło raczej o to, że nie za bardzo chciałam rozmawiać. Najwięcej czasu w sumie spędziłam z Liamem, z Harrym praktycznie rozmawiałam tylko chwilę na skype a z resztą to wcale.
- Jesteś Polką? - spytał blondyn
- W połowie, a co?
- A nie, nic tylko masz amerykański akcent.
- Mój tata jest z Ameryki, mieszkałam w Kalifornii przez 7 lat, a potem wyprowadziłam się do Polski
- Mieszkasz z rodzicami?
- Nie, z babcią. Rodzice są w Stanach Zjednoczonych.
- A skąd znasz Kathlee?
- Poznałyśmy się w szkole 10 lat temu
- Wow! Ale się długo znacie
Ja tylko pomachałam głową i się uśmiechnęłam a potem już nie rozmawiałam z nikim.
Jakieś 15 minut potem byliśmy na miejscu. Była to jakaś sala obok restauracji. Chłopacy powiedzieli mi, że z tąd jest 5 minut drogi pieszo do jakiegoś klubu, więc nie musimy siedzieć tutaj cały czas. Harry i chłopacy wzięli z bagażnika kilka toreb i reklamówek a potem weszliśmy do środka.
Sala była średniej wielkości. Jak na ilość osób która miała być to była idealna. Nie za duża nie za mała. Przy ścianie był ustawiony stolik. Były tam napoje od wody poprzez soki aż do alkoholu. Stały jakieś chipsy, żelki i inne słodycze ale również owoce. Chłopacy wypakowali dekoracje i zaczęli je przywieszać a ja im pomagałam. Pół godziny później przyjechał jakiś koleś, który okazał się DJ. Porozstawiał swój sprzęt. Kelnerzy poprzynosili różne przysmaki, jak truskawki w czekoladzie itp. Zjawił się również barman, który poprzenosił wszystkie napoje do barku i będzie trzeba podchodzić do niego. Następnie zjawiła się siostra Harr'ego - Gemma i Liama- Ruth. Gemma była z chłopakiem a Ruth sama
Przedstawiłam się, a potem wróciliśmy do dekorowania sali. Jednak za chwilę przyjechały 3 dziewczyny.
Okazało się, że to przyjaciółki Eleanor. Alex, Lisa, ta trzecia się nie przedstawiła, ale ją skądś znałam
- Jestem Patricia - uśmiechnęła się
A ja ponieważ nadal zastanawiałam się skąd ją znam wypaliłam tylko ,,Cześć" po polsku (myślałam po polsku więc pierwsza reakcja była po prostu po polsku...
- Jesteś z Polski? - spytała co mnie mega zdziwiło
- Tak... - odpowiedziałam zdziwiona
- Czy ty jesteś Natalia z którą chodziłam do przedszkola?
Pokiwałam głową, ale byłam zła za tą "Natalię", bo szczerze nienawidziłam jak ktoś tak do mnie mówił
- Błagam nie mów do mnie Natalia, nienawidzę jak tak ktoś do mnie mówi
- okay, okay
- Alę cię dawno nie widziałam!
- Ja ciebie też :)
Nie przyjaźniłyśmy się jakoś bardzo mocno, ale chodziłyśmy do tego samego przdszkola, Kathlee była jej przyjaciółką, a potem Patricia wyjechała.
Następnie przyjechała siostra Zayna z chłopakiem. Razem z dziewczynami poszłyśmy do łazienki, ponieważ Lisa i Patrycja tak jak ja nie były jeszcze "wystrojone" na imprezę. Ubrałam się w wcześniej kupioną sukienkę, zrobiłam makijaż, włosy rozczesałam i rozpuściłam a na nogi założyłam szpilki. Kiedy wszystkie byłyśmy już gotowe, wyszłyśmy i zobaczyłyśmy wystrojone One Direction.
Zaraz ma przyjechać Eleanor i Kathlee. Louis przed chwilą dostał SMS, że już są na terenie restauracji (nasza sala, znajdowała się na terenie restauracji z ogrodem) Zgasiliśmy światło, odpaliliśmy sztuczne ognie, wzięliśmy piszczałki itp. żeby narobić hałasu jak przyjdzie Kat i czekaliśmy.
Po około 5 minutach, drzwi się otworzyły a my krzyknęliśmy
- NIESPODZIANKA !!!
_________________________________________________________________________
Hej ! I jak wam się podoba rozdział siódmy? Mam nadzieję, że jest ok. A więc cieszę się że pozostawiacie komentarze i proszę róbcie to dalej, a jeśli komuś naprawdę się nie chcę (chociaż naprawdę bardzo się cieszę z każdego choćby najkrótszego komentarza) to głosujcie w ankiecie. Cieszę się że mam ponad 1500 wyświetleń i za to wam dziękuję! Wakacje się skończyły... Niestety... :( Ale cóż jeszcze tylko 10 miesięcy nie? Jakoś damy radę :) Kolejny rozdział za tydzien :D
Całuski Sophie
- Ok, ja jestem gotowa - powiedziałam wchodząc do salonu.
- Zbieramy się chłopaki! - krzyknął Harry
Wszyscy wstali z kanapy, ale było ich 5.
- Jestem Zayn - podał mi rękę chłopak, którego jeszcze nie poznałam
- Natalie - uśmiechnęłam się
Poszliśmy do garażu i weszliśmy do dużego auta. Za kierownica usiadł, momencik... usiadł Louis. Na miejscu pasażera Harry a reszta z tyłu. Czułam się trochę nieswojo, bo ich kompletnie nie znałam. Co chwilę, któryś z nich się do mnie obracał i coś mówił a ja odpowiadałam mało rozbudowanymi zdaniami. Nie żebym miała problemy z angielskim, bo nie mam tego problemu. Chodziło raczej o to, że nie za bardzo chciałam rozmawiać. Najwięcej czasu w sumie spędziłam z Liamem, z Harrym praktycznie rozmawiałam tylko chwilę na skype a z resztą to wcale.
- Jesteś Polką? - spytał blondyn
- W połowie, a co?
- A nie, nic tylko masz amerykański akcent.
- Mój tata jest z Ameryki, mieszkałam w Kalifornii przez 7 lat, a potem wyprowadziłam się do Polski
- Mieszkasz z rodzicami?
- Nie, z babcią. Rodzice są w Stanach Zjednoczonych.
- A skąd znasz Kathlee?
- Poznałyśmy się w szkole 10 lat temu
- Wow! Ale się długo znacie
Ja tylko pomachałam głową i się uśmiechnęłam a potem już nie rozmawiałam z nikim.
Jakieś 15 minut potem byliśmy na miejscu. Była to jakaś sala obok restauracji. Chłopacy powiedzieli mi, że z tąd jest 5 minut drogi pieszo do jakiegoś klubu, więc nie musimy siedzieć tutaj cały czas. Harry i chłopacy wzięli z bagażnika kilka toreb i reklamówek a potem weszliśmy do środka.
Sala była średniej wielkości. Jak na ilość osób która miała być to była idealna. Nie za duża nie za mała. Przy ścianie był ustawiony stolik. Były tam napoje od wody poprzez soki aż do alkoholu. Stały jakieś chipsy, żelki i inne słodycze ale również owoce. Chłopacy wypakowali dekoracje i zaczęli je przywieszać a ja im pomagałam. Pół godziny później przyjechał jakiś koleś, który okazał się DJ. Porozstawiał swój sprzęt. Kelnerzy poprzynosili różne przysmaki, jak truskawki w czekoladzie itp. Zjawił się również barman, który poprzenosił wszystkie napoje do barku i będzie trzeba podchodzić do niego. Następnie zjawiła się siostra Harr'ego - Gemma i Liama- Ruth. Gemma była z chłopakiem a Ruth sama
Przedstawiłam się, a potem wróciliśmy do dekorowania sali. Jednak za chwilę przyjechały 3 dziewczyny.
Okazało się, że to przyjaciółki Eleanor. Alex, Lisa, ta trzecia się nie przedstawiła, ale ją skądś znałam
- Jestem Patricia - uśmiechnęła się
A ja ponieważ nadal zastanawiałam się skąd ją znam wypaliłam tylko ,,Cześć" po polsku (myślałam po polsku więc pierwsza reakcja była po prostu po polsku...
- Jesteś z Polski? - spytała co mnie mega zdziwiło
- Tak... - odpowiedziałam zdziwiona
- Czy ty jesteś Natalia z którą chodziłam do przedszkola?
Pokiwałam głową, ale byłam zła za tą "Natalię", bo szczerze nienawidziłam jak ktoś tak do mnie mówił
- Błagam nie mów do mnie Natalia, nienawidzę jak tak ktoś do mnie mówi
- okay, okay
- Alę cię dawno nie widziałam!
- Ja ciebie też :)
Nie przyjaźniłyśmy się jakoś bardzo mocno, ale chodziłyśmy do tego samego przdszkola, Kathlee była jej przyjaciółką, a potem Patricia wyjechała.
Następnie przyjechała siostra Zayna z chłopakiem. Razem z dziewczynami poszłyśmy do łazienki, ponieważ Lisa i Patrycja tak jak ja nie były jeszcze "wystrojone" na imprezę. Ubrałam się w wcześniej kupioną sukienkę, zrobiłam makijaż, włosy rozczesałam i rozpuściłam a na nogi założyłam szpilki. Kiedy wszystkie byłyśmy już gotowe, wyszłyśmy i zobaczyłyśmy wystrojone One Direction.
Zaraz ma przyjechać Eleanor i Kathlee. Louis przed chwilą dostał SMS, że już są na terenie restauracji (nasza sala, znajdowała się na terenie restauracji z ogrodem) Zgasiliśmy światło, odpaliliśmy sztuczne ognie, wzięliśmy piszczałki itp. żeby narobić hałasu jak przyjdzie Kat i czekaliśmy.
Po około 5 minutach, drzwi się otworzyły a my krzyknęliśmy
- NIESPODZIANKA !!!
_________________________________________________________________________
Hej ! I jak wam się podoba rozdział siódmy? Mam nadzieję, że jest ok. A więc cieszę się że pozostawiacie komentarze i proszę róbcie to dalej, a jeśli komuś naprawdę się nie chcę (chociaż naprawdę bardzo się cieszę z każdego choćby najkrótszego komentarza) to głosujcie w ankiecie. Cieszę się że mam ponad 1500 wyświetleń i za to wam dziękuję! Wakacje się skończyły... Niestety... :( Ale cóż jeszcze tylko 10 miesięcy nie? Jakoś damy radę :) Kolejny rozdział za tydzien :D
Całuski Sophie
Czadowe kocham tą historie ale ten rozdział był akurat krótki
OdpowiedzUsuńwiem... ale kolejny będzie dłóższy
Usuńcudowny rozdział :))
OdpowiedzUsuńdrogi Rychu
OdpowiedzUsuńBardzxo podobał mi się ten rozdział ale go nie czytałam bo mnie znasz a ew liusowska powiadasz nie znasz czegos lepszego?błagam cie jak tak można.
twoja droga halina i lol
Wiesz zasadniczo to w Angli nie puszczają polskich piosenek więc musiało to być coś co jest nowe i popularne w Polsce nie?
Usuńa i daj mi linka do take my hand ill teach you to dance
OdpowiedzUsuńtwoja halina
http://i-have-to-vin.blogspot.com/
UsuńEj a nie mogłaś wszystkiego napisać w jednym km? Hmm?
wiesz że wykorzystałaś nazwisko małżeńskie lola
OdpowiedzUsuńtwoja droga halina
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńtrololololo halina rysiek tyskie kuwa lecz zubrowka malinówka cytrynówka i td.
OdpowiedzUsuńno to już wiesz kto to pisał jak tylko przeczytałaś kuwa chyba że myslałaś że to Marcin wszedł na tw bloga bo my takie ciche to on by z krzesła spadł