niedziela, 29 września 2013

Rozdział Dziesiąty

CZYTASZ=KOMENTARZ
- Kathlee -
- Londyn, Anglia -

- Za dwa dni powiadacie? A nie wydaje wam się, że mało czasu na przygotowanie - powiedziałam spokojnym, niskim głosem nalewając dobie wodę do szklanki. Wiecie chciałam wyglądać na mądrą xd.
- Kathlee, Halo! Czy ty myślisz? To była niespodzianka - powiedział Louis, podnosząc jedną brew do góry
- No to fakt... Ale naprawdę dwa dni? 
- Damy radę Miśka - odezwała się moja przyjaciółka
- Natalko, słońce, ile razy ja ci powtarzałam, że nazywam się Kathlee, Kat, Lee jak tam chcecie - powiedziałam spokojnie - ALE NIE MIŚKA, ANI DOMINIKA! - tym razem krzyknęłam.
- Zaraz Ci przywalę za tą Natalkę 
Zaśmiałam się i wróciłam do jedzenia obiadu. Jak już wspominałam był pyszny, Natii należała do tych osób, które umieją gotować a jej pierogi mm.. Pycha! 
- Co to jest ta Miśka ? - spytał Zayn 
Nie no super, jeszcze mi tego brakowało, żeby chłopacy zaczęli mówić do mnie tym głupim przezwiskiem. Błagam Natii nie odpowiadaj, proszę... A jednak....
- Nie co, tylko kto. Miśka to polski skrót od drugiego imienia Kathlee, coś typu Lee, Lou, El
- Dziękuje Ci bardzo, jak oni zaczną tak do mnie mówić, to już nie żyjesz! - odpowiedziałam, ale to nie była groźba. Uwielbiam przekomarzać się z Natalie. Z resztą ze wszystkimi...
- Dobra, koniec bo zaraz faktycznie się pozabijacie - zaczął Liam
- Nie bój się my tak zawsze - wyjaśniła Natalie. Oj ciągnie ją do niego... To znaczy, nie żebym stwierdziła to po tym ja się do niego odezwała xd. Ale znam ją dobrze i wiem swoje. To kwestia czasu. A tak na marginesie to ładnie by razem wyglądali. Pewnie wzięli by ślub, na którym ja oczywiście byłabym świadkową a potem urodziła by się im córka którą nazwą hm... a czy to ważne i byłabym chrzestną i rozpieszczałbym ją. O już widzę Natalie przewijającą pieluchę....
- Kat, skarbie możesz przestać myśleć nad tym jaką wspaniałą byłabym parą z Liam'em i jak by wyglądało nasze dziecko? - szepnęła mi, po polsku Nati, a ja nie mogłam uwierzyć. Fakt znamy się długo, i czasem jestem dość przewidywalna ale czy od skąd wyjechałam z Polski nauczyła się czytać w myślach? Oby nie, chociaż w niektórych przypadkach Na przykład Harry? Nie! mogło by się to przydać....
- Co?! Ja? Ja wcale nie...
- Mhm... to wytłumacz mi dlaczego od pięciu minut odwracasz głową raz w moją stronę, raz w jego a następnie zastygasz patrząc przed siebie i się uśmiechając? Znam Cię za dobrze, skarbie....
- Yy.. ja to znaczy ja, wy... jesteście.. yy.. podobni, tak.. podobni- próbowałam wybrnąć ale chyba marnie mi to wychodziła, bo ja na ogół jestem wygadany a kiedy się stresuje i tłumacze to zaczynam się jąkać i kto jak kto ale Natalie się na to nie nabierze... Ale może...
- Nie nabierzesz mnie... A i żeby było mi to ostatni raz - no i się nie udało... Ale próbować można nie?
- Dziewczyny, nie chce wam przeszkadzać, ale trochę dziwnie się czuje kiedy mówicie po polsku, znaczy nie wiem czy nie mówicie o mnie albo coś... - przerwał nam mój kuzyn
- Oj tam oj tam - wiadomo "oj tam, oj tam" jako odpowiedź na wszystko !
- Nie bądź taka mądra, młoda damo. A pani nie czułaby się niezręcznie gdybyśmy teraz zaczęli mówić no nie wiem załóżmy po francusku ?
- Lou, po pierwsze nie mów do mnie per Pani bo to wkurzające. I nie nie czułabym się niezręcznie - uśmiechnęłam się a on się lekko zdziwił
- Zasadniczo to francuskiego uczę się od dziecka i nie sprawia mi problemu - teraz to się zdziwił
- Znasz jeszcze jakiś język? - spytał zaciekawiony Niall
- W podstawówce uczyłam się niemieckiego, w gimnazjum hiszpańskiego i chodziłam na kurs chińskiego, tata wciskał mi francuski no i polski oczywiście! - odpowiedziałam
- Kat, i ty mówisz że to angielski jest trudny i go nie lubisz?
- No... nie rozumiem po co wam aż 16 czasów!?
Wzruszył ramionami i powiedział
- Ale proszę cię no, chiński?!
- Język przyszłości - odpowiedziałam:  krótko, zwięźle i na temat.
Po zjedzonym "śniadaniu" postanowiłyśmy z dziewczynami pójść na zakupy. W końcu za te dwa nieszczęsne dni mamy jechać na wakacje. Eleanor też jedzie z czego się cieszę. Myślę że ona i Natalie się polubią, co prawda są totalnymi przeciwieństwami ale będzie dobrze. Siostry chłopaków po obiedzie pojechały, została tylko Gemma, która postanowiła nam towarzyszyć w wypadzie na miasto.
Wszystkie udałyśmy się na górę aby się przebrać i przygotować. Kiedy weszłam do swojego pokoju wzięłam z szafy coś do ubrania. Wybrałam białą bluzkę z kołnierzykiem bez rękawków i ciemne jeansy. Do tego dobrałam szare vansy i katanę. Włosy spięłam w wysokiego kucyka. Podsumowując wyglądałam nie najgorzej. Chwyciłam brązową torebkę, do której schowałam mój telefon. Własnie coś się ostatnio suje, muszę kupić nowy. Pewnie się zastanawiacie skąd mam tyle kasy co nie? Nie prosiłam o nic Louisa ani żadnego z chłopaków, już i tak u nich mieszkam i za nic nie płacę. Od dzieciństwa zbierałam swoje pieniądze, które dostawałam. A po za tym moja babcia, kiedy się urodziłam założyła mi konto na które co miesiąc przelewała trochę pieniędzy i tak o to przez 18 lat trochę się uzbierało. Zawsze mi powtarzała, że jak będę dorosła to przynajmniej nie będzie mi brakowało. I jestem jej za to wdzięczna jak by przewidziała tą całą sytuację... Właśnie, babcia, w dzień kiedy tu przyleciałam Louis mi obiecał, że ją odwiedzimy. Muszę z nim pogadać, bo strasznie się za nią stęskniłam. Dopakowałam jeszcze portfel i inne duperele, które zawsze noszę przy sobie i poszłam do pokoju Natii. Chwila, przecież ja nie wiem gdzie ona ma pokój... Po chwili zauważyłam Louisa, który przechodził przez korytarz.
- Lou, który pokój jest Natii?
- obok Styles'a - odpowiedział, a właściwie krzyknął po czym zniknął schodząc na dół
Otworzyłam drzwi do wskazanego pokoju i zastałam moją przyjaciółkę stojącą na środku, chyba właśnie wyszła z łazienki, bo na mój widok podskoczyła i szybko chwyciła ręcznik zakrywając swoje ciało. Jednak kiedy spostrzegła, że to ja a nie któryś z chłopaków trochę się uspokoiła.
- Słyszałaś o czymś takim jak pukanie?
- Wiesz, oni nigdy nie pukają i jakoś mi się chyba udzieliło
- To nie dobrze Milow, nie dobrze - pokręciła głową z lekkim uśmiechem
- Co ty się tak długo szykujesz?
- A jakoś tak - wzruszyła ramionami i wróciła do czynności zakładania spodni
- Dobra to ja zobaczę co z El - powiedziałam i wyszłam z jej pokoju.
Eleanor powinna być w pokoju Louisa. Kierowałam się w stronę drzwi znajdujących się na końcu korytarza. Tym razem zapukałam.
- Proszę - usłyszałam głos, po czym weszłam do środka
Eleanor zbierała swoje rzeczy do torebki a na łóżku siedziała gotowa już do wyjścia Gemma.
- Przyszłam tylko sprawdzić, czy jesteście już gotowe, bo Natalie kiepsko idzie....
- Spoko poczekamy - uśmiechnęła się El
Jakieś 20 minut później siedziałyśmy w samochodzie dziewczyny mojego kuzyna i kierowałyśmy się w stronę centrum miasta. W sumie to nie wiem co chce kupić.
- To jaka lista zakupów? - spytała Gemma
- Ja muszę kupić nowy telefon, może iPhona i bikini - odpowiedziałam
- Ej, no a to ode mnie ci się nie podoba? - spytała El robiąc smutną minkę
- Hmm, mam z nim związane dziwne wspomnienia - zaśmiałam się - to znaczy, wiesz jest dla mnie zbyt wartościowy
- Jakie wspomnienia? - zapytały jednocześnie Gemma i Natalie. Nie no super, nie dość że chłopacy mówią jednocześnie to jeszcze te zaczną, to jest przerażające
- Raz na takim babskim wieczorze, na który potem wprosiło nam się szanowne 1D, Kathlee smarowała się ketchupem i...
- El nie kończ
- Oj, przeciez nic takiego, Tańczyła "I'm Sexi And I Know It" a dziewczyny to nagrały i potem pokazały wszystkim
Śmiech, to właśnie usłyszałam po tym jak El skróciła historię z tego wieczoru i tak dobrze, że nie dodała postulatów dotyczących Maki Paki, wampirów, naleśników itp.
Nim się spostrzegłam samochód stanął a my byłyśmy u celu. No i zaczął się szał zakupowy. Tego dnia kilka razy zaczepiły nas jakieś dziewczyny, prosiły El o autograf , pytały się co u chłopaków. Niektóre były bardzo miłe ale nie angażowałam się zbytnio w rozmowę. Zawsze ukrywałam to, że jestem kuzynką Louisa i mogę się założyć, że jeśli będę w jakiejś gazecie i przeczytają to niektóre directionerki z moich poprzednich szkół to się nieźle zdziwią.... Ale dzisiaj zmieniam telefon, zmieniam number i zmieniam życie! W czasie kiedy Gemma i El rozmawiały z małą grupką dziewczyn ja i Natii trzymałyśmy się raczej z boku. W tym właśnie momencie, moje rozmyślanie przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz- Babcia. Bez zastanowienia odebrałam.
- Cześć Babciu
- Część Kathlee, nie przeszkadzam ?
- Nie, stoję na ulicy i czekam aż Eleanor skończy rozmawiać z jakimiś dziewczynami
- Aha, okay, Chciałam Ci złożyć życzenia. Dzwoniłam wczoraj rano, ale nie odbierałaś, a potem mieliście tą imprezę więc nie chciałam przeszkadzać. Dzisiaj rano dzwoniłam do Louisa, ale powiedział że śpisz. No i w końcu udało mi się do ciebie dodzwonić! Chwała Bogu! - zaśmiałam się.
Skarbie, życzę Ci spełnienia marzeń, szczęścia, może chłopaka, kto wie, znając ciebie jakiś ci tam wpadł w oko co? No dobra nie ważne a co u ciebie? Jak ci się mieszka? I Jak Louis? Dogadujecie się?
- Sugerujesz, że nie umiem angielskiego? - udawałam oburzoną
- Nie - zaśmiała się - Chodziło mi o to czy go lubisz
- Tak, jest świetny, chłopacy okay. Za dwa dni jedziemy na wakacje, ale chciałabym się z tobą spotkać
- Ja z tobą też, kochana. Pogadaj z Lou, może wpadniecie do mnie jutro na obiad
- Ok, pogadam, babciu muszę kończyć - powiedziałam, bo poczułam lekkie szturchnięcie. Spojrzałam na dół i ujrzałam dziewczynkę z lalką, tak na oko miała z 6 lat
- Co się stało? - spytałam małą
- Nie wiem co teraz mówisz, ale słyszałam, że mówisz po polsku więc odeszłam od mojej siostry i przyszłam do ciebie.- lekko się zdziwiłam słysząc, że mała dziewczynka mówi po polsku
- Przepraszam, myślałam, że jesteś Angielką. Co się stało? Jak masz na imię?
- Jestem Julka. Moja siostra i ja jesteśmy fankami One Direction i przyjechałyśmy tu na wakacje. Tylko ja nie znam angielskiego i nic nie rozumiałam z tego co mówiła Eleanor.
- No to ja z tobą pogadam - uśmiechnęłam się- coś mi się wydaje że nie skończą tak szybko. Skąd jesteś?
- Mieszkam w Gdyni, ale tu mam ciocie. A ty skąd znasz Eleanor?
- Jestem kuzynką Louisa, ale przyrzeknij mi na mały palec, że nie będziesz tego wszystkim rozgadywać ok?
- Zgoda - odpowiedziała i podała mi mały palec. A ja przyłożyłam swój po czym obie go zgięłyśmy.
- A opowiesz mi o nich? Plosee
- No dobra, a co chcesz wiedzieć?
- Hmm, wszystko
- No to tak. Oni są bardzo zakręceni ale pozytywnie. Louis jest bardzo zabawny i mega zakręcony, Liam uchodzi za tego najpoważniejszego ale jest taki tylko w poważnych sytuacjach. Zayn była mega wkurzający ale również pozytywnie. On po prostu jest bardzo pewny siebie i musi postawić na swoim. Niall, ten to mógłby wciąż jeść...
- A Harry?
- Harry jest świetnym przyjacielem :)
- A tak wogóle to jak masz na imię?
- Kathlee
- Kathlee a dasz mi swój autograf?
- Ja? - spytałam nieco zdziwiona
- No, proszę - uśmiechnęła się tak słodko, że nie umiałam jej odmówić. Lubię dzieci, no chyba, że są mega wkurzającymi, ciągle wyjącymi bachorami, ale i tak nawet jeśli takiego spotkam to po chwili staje się słodziutkim dzieckiem i go zaczynam uwielbiać.
Podpisałam się jej w zeszycie, a ona powiedziała, że dziękuję i że nazwie swoją nową lalkę Kathlee. Ojej, jakie to słodkie. Później zrobiłam sobie z nią zdjęcie. Nie wiem po co, ale ją polubiłam i chciałam mieć. Potem zawołała ją jej siostra i musiała iść. Przytuliła się do mnie, jeszcze raz podziękowała i pobiegła do swojej siostry. Kolejne kilka godzin spędziłyśmy za włóczeniu się z jednego sklepu do drugiego. Każda z nas miała już około 2/3 torby pełne nowych ciuchów. Ale są wakacje, to można nie? Teraz szłyśmy po nowy telefon. Wiedziałam jaki chcę. Wybrałam białego iPhone5 i etui do niego. Zdecydowałam się kupić etui z postacią kobiety batmam. Przyznajcie że super. No mi się podobała, były jeszcze inne postacie. Spodobały mi się dlatego postanowiłam sprezentować po jednym dla chłopaków. Chyba się ucieszą... Gdy powybierałam już po jednym dla każdego, udałam się do kasy i za wszystko zapłaciłam. Dokupiłam jeszcze kartę z nowym numerem i ja wszystko co miałam to kupiłam. Kiedy trochę się zmęczyłyśmy usiadłyśmy w jakiejś kawiarni i wypiłyśmy kawę.

* Dzień później, wieczór *

- Harry, zapnij mi tą głupią walizkę! - krzyknęłam
- Nie musisz tak wrzeszczeć, stoję obok!
- Ojć sory, myślałam, że jesteś u siebie. To co pomożesz?
Skinął głową i próbował dopiąć moją torbę.
- Po co aż taka duża ta torba? - zaśmiał się
- Wcale nie jest duża, a powiesz gdzie tak dokładnie jedziemy, bo tego również zapomnieliście dopisać
- Do Hiszpanii
- Czyli będziemy lecieć samolotem? - spytałam. Nie lubię samolotów. A właściwie to się ich boję. Raz w roku jakoś przeżyję, ale no dopiero co leciałam :(
- Obawiam się że tak, a co?
- Ja się boje latać....
- Jakoś tu dotarłaś
- Ale cały lot na szczęście przespałam
- Oj nie będzie źle, dasz radę - powiedział a ja przytaknęłam - Zawsze możesz siedzieć mi na kolanach
- Hmm, kusząca propozycja, ale obawiam się, że było by ci dość niewygodnie
- Wcale nie - tym razem obdarował mnie swoim uśmiechem, który uwielbiałam
- Pożyjemy, zobaczymy
- Przemyśl to - puścił do mnie oczko, ty razem to ja się uśmiechnęłam
- Obiecuję, że tak uczynię - zaśmiałam się
- W tym wypadku będę niezmiernie uzysfakcjonowany. A jeszcze bardziej jeśli uzna pani to za dobry pomysł. A teraz idź spać bo rano musimy wstać,.
- Rano w sensie że 9.00? - spytałam z odrobiną nadziei. Bałam się że zaraz usłyszę 7.00 albo coś takiego...
- No nie do końca... o 6.00 mamy być na lotnisku
- Powiedz, że żartujesz
- Chciałbym... Dobranoc - powiedział i pocałował mnie w polik. Czemu nie w usta... Może dlatego, że jesteś jego przyjaciółką? Ah, no tak... Wydaje mi się że to dobry argument.
Jak powiedział tak, też zrobiłam. Poszłam jeszcze szybko pod prysznic, przebrałam się w piżamę i się położyłam. Ale nie mogłam zasnąć. Nigdy przed wyjazdem nie mogę zasnąć, bo mam wrażenie że czegoś zapomniałam. Po chwili jednak mi się udało.

_______________________________________________________________________________
Hej! Jak tam minął tydzień? Mam nadzieję, że bez większych problemów. Rozdział jest.... nie wiem.... 
wy oceńcie :) Mam nadzieję, że ok. Jest trochę któtszy niż poprzedni, ale rozdział 9 był najdłuższym. Widzę dużo wyświetleń ale nie przybywa za dużo komentarzy. 
Proszę komentujcie ;D to naprawdę wielka motywacja. A jeśli naprawdę z niewiadomych przyczyn nie możecie skomentować to chociaż zagłosujcie w ankiecie :D Jeśli chodzi o promowanie swoich blogów, to proszę róbcie to w zakładce SPAM. Przypominam, że możecie zadawać pytania każdemu bohaterowi :* Kolejny rozdział tradycyjnie za tydzień. Przepraszam, że ostatnio pojawiają się tak późno ale wcześniej nie
mam czasu. 
A i przy okazji witam wszystkich nowych obserwatorów! Naprawdę cieszę się że ktoś czyta moje
opowiadanie :)
~Całuski Sophie ;* ~
 A TAK NA KONIEC MACIE ONE DIRECTION!













poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział Dziewiąty

- Harry - 
- Londyn, Anglia -


Nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałem, jak w to że mi o tym powiedziała. Słuchałem dokładnie każdego jej słowa i nie mogłem pojąć dlaczego ten jak mu tam Kamil ją skrzywdził. Wygrał los na loterii - miał ją, miał Lee i tak po prostu ją zranił. Gdybym go teraz spotkał, chociaż nawet nie wiem jak wygląda na pewno bym mu przywalił. Lee po raz kolejny dzisiaj się rozpłakała i wtuliła się we mnie. Moja koszulka była mokra od jej łez, ale nie przeszkadzało mi to.
- Nie płacz - znowu zacząłem ją uspokajać.
A ona zamknęła oczy i lekko pokiwała głową.
- Wiesz, Harry rodzice nie wiedzą o tym co się tam wydarzyło
- Ale jak to?
- No bo jak wróciłam z tego komisariatu i doszłam do siebie, od razu zakomunikowali, że nie radzą sobie ze mną, i że jadę do Londynu. Nie chcieli słuchać moich tłumaczeń. Byłam przerażona, ja nie chciałam tu przyjeżdżać. Wiesz, gdyby nie Google to nie wiedziałabym jak wygląda Louis - zaśmiałam się lekko
A miałam z nim i jego "bandą" zamieszkać. Rodziców nic to nie obchodziło. Po prostu wręczyli mi bilet i nic ich nie interesowało, nic, po prostu chcieli się mnie pozbyć.
- Żałujesz, że tu przyjechałaś? - zapytałem
- Nie. - odpowiedziała stanowczo
Mam do rodziców ogromny żal, bo tak po prostu mnie zostawili ale dziękuję im za to, że dzięki nim tu jestem. Że was wszystkich poznałam. I że teraz tu siedzę i mówię Ci to wszystko.
- Lee, nie wiem co powiedzieć. Dziękuję
- Ale za co? - tym razem ona zapytała
- Za to, że mi to wszystko powiedziałaś.
W tym momencie Lee zadrzała. Dopiero teraz zauważyłem, że jest w samej sukience z krótkim rękawkiem. A tak wogóle to wyglądała świetnie, z resztą jak zawsze...
- Zimno Ci? - spytałem
- Troszkę
Był już lipiec ale dzisiaj, a zwłaszcza w nocy było chłodno. Zdjąłem swoją marynarkę i podałem ją dziewczynie.
- Teraz tobie będzie zimno - odparła
- Jakoś przeżyję - uśmiechnąłem się
- Dziękuję - odpowiedziała i narzuciła na siebie moją część garderoby.
Była jej za duża, ale wyglądała naprawdę słodko...
- Wracamy? - spytałem 
- Jeszcze chwilę - odpowiedziała
A ja tylko pokiwałem głową.
- Hazza, widać że płakałam?
- Nie jest źle, z resztą tam i tak jest ciemno.
Lee się tylko lekko uśmiechnęła.
Jakieś 20 minut później byliśmy spowrotem. Impreza trwała w najlepsze, Niall wyglądał na nieźle wstawionego. Jutro (a właściwie dzisiaj) nie wstanie z łóżka, mogę się założyć. Louis tańczył na parkiecie z El, a Liam z Natalie. Hah, zobaczymy kiedy będą razem. Ta.... wiem, jestem poje*any, dzisiaj (wczoraj) się poznali, a ja o tym, że będą razem xd. Ale taka jest prawda, za dobrze znam Liama.

- Kathlee -
- Londyn, Anglia -

Siedzę przy barze z Lisą i piję jakiegoś drinka. Wspominałam już, że jest wstawiona? Ta... Plecie jakieś głupoty, że wczoraj na balkonie widziała spodek kosmiczny, a kolację jadła w towarzystwie miłej, marsjańskiej pary. Tak więc, nie było z nią żadnego kontaktu.
Kilka minut później przyszedł do mnie mój kochany kuzyn i wyciągnął mnie na parkiet.
- Gdzie tak zniknęłaś? 
- Byłam się przejść.
- Sama?
- Nie, z Harrym a co?
- Nic, nic, ale ty płakałaś?
- Louis proszę nie teraz. Wyjaśnie Ci to wszystko, ale nie teraz.
- Zrobił Ci coś? - spytał lekko przerażony
- Co?! Nie! To sprawy rodzinne. Ale jest ok.
- Dobra - pokiwał głową i się uśmiechnął, w ten sposób, który zawsze mnie rozśmieszał
- Co Cię tak bawi?
- Nie co tylko kto. Ty.
- Ja?
- Mhm, masz śmieszny uśmiech.
- Mam się czuć obrażony? - zapytał udając obrażonego
A ja wzruszyłam ramionami z uśmiechem.
Zatańczyłam z nim kilka piosenek, a potem poszłam po truskawki w czekoladzie. Siostra Liama wyszła już i chyba pojechała do chłopaków, bo nie sądze żeby w środku nocy wracała do swojego miasta, ale nie wnikam. 
Bolały mnie już nogi od tego tańczenia, więc jak już wcześniej mówiłam wzięłam truskawki w czekoladzie i usiadłam przy stole, a po chwili dostadła się do mnie siostra Harrego mm.. Gemma...chyba... 
- Mogę jedną? - spytała
- Pewnie, jak Ci się podoba?
- Jest Super! Dawno się tak dobrze nie bawiłam, no i w końcu Cię poznałam. Uwierz mi trochę już o tobie słyszałam - zaśmiała się cicho
- Co masz na myśli?
- Nic, tylko mój brat coś tam o tobie wspominał
Pokiwałam lekko głową.
- Idziesz tańczyć? - spytała
- Co prawda padam z nóg, ale okay
Uśmiechnęłam się, dopiłam drinka, którego zostawiłam na stole przed tańcem z Lou, a potem razem z Gemmą ruszyłyśmy na parkiet.
Jako Polka mam mocną głowę, więc na razie się trzymam ale na tej imprezie u El... kompletnie nic nie pamiętam, więc musiałam dużo wypić.
Przetańczyłyśmy jakieś 10 piosenek, a potem to już naprawdę nic czułam nóg więc poszłam do stolika, przy którym siedział Zayn.
- Trzymasz się jeszcze? - spytał chłopak
- O co Ci chodzi?
- Nie, o nic tylko jestem ciekawy kiedy po raz kolejny będziesz proponować ludziom przemianę w
wampira - zaśmiał się
- To wyzwanie?
- Czemu nie, ale ze mną nie wygrasz
- Słuchaj, jestem Polką , co prawda w połowie, dlatego u El wymiękłam, ale teraz wygram - powiedziałam pewnie.
- Hah, nadzieja matka głupich.
2 razy poproszę - zwrócił się do barmana
Po kilku kolejkach Zayn wymiękł a ja, błagam nic się nie zmieniło, no dobra może odrobinę, ale nie to co mulat.
Kilka minut potem podszedł do nas Louis:
- Boże co wy wyprawiacie!? Zayn! Ty ty się ledwo trzymasz!
- My.. Yyy.. zawody... robimy - odpowiedział mulat
- Boże! Jutro będziecie umierać!
- Ty mów za siebie - oburzyłam się
- Kathlee, błagam Cię! Zważając na stan Zayn'a, to ty zaraz będziesz uciekać przed wielkim naleśnikiem
- Oj, kuzynku, nie doceniasz mnie - uśmiechnęłam się
- Mhm... powiedział i odszedł
- Dobra! Zayn! Wygrałam!
- Nie!
- Tak!
- Niech Ci będzie - odpowiedział zrezygnowany
Ale następnym razem ja wygram!
Dosiadła się do mnie Natalie, która przyniosła nie wiadomo skąd polską wódkę. O tak, ta wódka umiała mnie rozwalić, może u El też Pati przyniosła.... No w każdym bądź razie wypiłyśmy ją i teraz faktycznie kręciło mi się w głowie, ale ukrywałam to. Ta... Lou miał rację jutro będę cierpieć...
Potem wszyscy już wychodzili. Była około 5.00 więc czas najwyższy wrócić do domu. Chłopacy zamówili taksówki i pojechaliśmy do domu. Ja jechałam z Natalie, Gemmą i siostrą Zayna. Ruth już wcześniej pojechała. Zayn, Niall i Harry pojechali druga taksówką, a do ostatniej wsiadł Louis i Eleanor. Jakieś 20 minut później podjechaliśmy pod dom. Zayn nie był w stanie sam dojść do swojego pokoju. Nie mogłam powstrzymać śmiechu kiedy na niego patrzyłam, chociaż też byłam wstawiona, ale ja doszłam do swojego pokoju, chyba.... . Gdy weszłam do środka, zdążyłam tylko zdjąć sukienkę i narzucić na siebie jakiś T-shirt, który leżał na łóżku, nawet nie zapalałam światła. Byłam padnięta, nigdy jeszcze tyle nie tańczyłam. Moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa, a jedyne o czym teraz marzyłam był sen. Weszłam pod kołdrę i chciałam zasnąć, ale wtedy drzwi od łazienki się otworzyły a do środka wlazł Harry w samych bokserkach.
- Co ty tu robisz?! - spytałam
- Wiesz, mógłbym Cię spytać o to samo...
- Przecież to mój pokój!
- No nie do końca Lee, to mój pokój - zaśmiał się
- Co?
- No, twój pokój jest to prawej stronie, myślałem że to już wiesz, chociaż faktycznie w końcu nie oprowadziłem Cię po domu....
- Eyy.... To sory... czasem moja głupota nawet mnie zaskakuje. Przepraszam, już idę
- Spoko, ale może Cię odprowadzę? Znając Ciebie możesz zabłądzić przechodząc do pokoju
naprzeciwko - zaśmiał się
Również się zaśmiałam i pokiwałam głową. Wstałam i poszłam do drzwi a Harry za mną
- Lee, wiesz, że masz na sobie moją koszulkę?
Walnęłam się otwarta dłonią w czoło.
- Przepraszam, to przez przypadek, zaraz Ci ją oddam
- Nic się nie stało. Możesz w niej zostać.
- Dzięki- pocałowałam go w policzek i powiedziałam- Dobranoc
- Dobranoc - odpowiedział i wrócił do siebie
Ale ja jestem głupia, nie zauważyłam że
1. Koszulka była na mnie za duża i pachniała Harrym
2. To nie było moje łóżko
i po 3 i chyba najważniejsze
TO NIE BYŁ MÓJ POKÓJ xd
Jednak nie mam aż tak silnej głowy... Ale Zayn nie musi o tym wiedzieć nie? xd
Położyłam się teraz na 100% w moim łóżku i przykryłam się kołdrą. Miałam na sobie koszulkę Harrego, która nim pachniała. Mimowolnie się do siebie uśmiechnęłam i zasnęłam oddając się w ręce Morfeusza.

Obudziły mnie promienie słoneczne przedzierające się do mojego pokoju. Czułam, że jest lato. Uwielbiam ten czas, kiedy jest słonce, ciepło, wakacje. W końcu mam 18 lat.Pamiętam, że kiedy miałam 12 lat razem z Natii powiedziałyśmy sobie, że jak będziemy mieć 18 lat to w wakacje pojedziemy na wakacje, same, w jakąś szaloną podróż. A teraz? teraz obie jesteśmy w Londynie i teoretycznie powinnam być bardzo szczęśliwa ale jednak brakuje mi moich rodziców. Czasem żałowałam, że jestem jedynaczką, zawsze chciałam mieć starszego brata albo siostrę. Ale bliźniaczkę... Ani starszą ani młodszą. Po prostu taką, która była by taka jak ja, ale tylko z wierzchu. W środku były byśmy kompletnie różne ale rozumiałybyśmy się bez słów. Teraz mam Natalie, odnalazłam swoją przyjaciółkę z dzieciństwa Patricię. Może nie mam starszego brata ale mam kuzyna. No i jeszcze Zayna, Nialla, Liama, Harrego.... Chociaż nie, nie chcę żeby Harry był moim bratem... Jestem szczęśliwa, że tu przyjechałam i naprawdę nie będę już się rozczulać na temat rodziców. Zostawili mnie to znaczy że mnie nie kochają i nigdy nie kochali. W tym momencie poczułam jedną, samotną łzę na moim policzku. NIE! Będę silna! Zamykam ten rozdział w moim życiu. Wczoraj skończyłam 18 lat i skończyłam etap mojego dzieciństwa. Mam żal do rodziców, ale teraz ich nie potrzebuje... Co ja gadam potrzebuje... Cicho Lee dasz radę! Lee, już nawet ja tak na siebie mówię... Ogarnij się! Nie wszystko kojarzy Ci się z Harrym! Fakt, a może... NIE - nie ma to jak swój monolog xd
Zaśmiałam się sama z siebie, a właściwie z mojej głupoty. Tu płaczę z powodu rodziców a tu nagle Harry. Boże co się ze mną dzieje?! Nagle moją głowę przeszedł nieprzyjemny ból. Usłyszałam krzyk, zbyt głośmy krzyk.
- Idioto! Ja chcę spać! - z tego co mi się wydawało był to głos Zayna
- Jest 16.00 - odpowiedział inny głos
Czekaj jak to 16.00? Ja wiem, że lubię spać, ale żeby tak... Pobiłam swój rekord! Gdyby nie straszliwy ból głowy zapewne zaczęłabym skakać po całym pokoju wrzeszcząc POBIŁAM SWÓJ REKORD!!!
Uwierzcie mi, kiedyś już tak robiłam...
Chwila, jeśli budzą Zayna, a on się aż tak wkurzył to na pewno nie zrobili tego tradycyjnie, a ja również jeszcze nie wstałam. Czyli zaraz...
W tym momencie wparował do mojego pokoju Niall. Chłopak trzymał gitarę, więc pomyślałam sobie, że może poudaję, że jeszcze śpie, bo nie zapowiada się najgorzej, ale wtedy kontem oka zauważyłam wchodzącego do mojego pokoju Louisa z wiadrem wody. Nie nie są w stanie tego zrobić... Oni? Błagam. Nie zdążyłam poinformować ich, że już nie śpię a zawartość wiadra wylądowała na mojej głowie, za to Niall zaczął coś grać i śpiewać, a właściwie wrzeszczeć.
- Ku*wa czy was porąbało! - wrzasnęłam
A oni zaczęli się śmiać. Fakt boli mnie głowa ale jakoś się muszę im "podziękować" za tą "miłą" pobudkę.
Kiedy oni dosłownie tarzali się ze śmiechu, wstałam i cała mokra powiedziałam
- Wiecie, nikt mnie jeszcze w tak miły sposób nie budził, chodźcie tu - rozstawiłam ręce do "przytulasa"
a oni z przerażeniem zaczęli uciekać. Ja oczywiście za nimi. Biegli tyłem, odwróceni twarzami w moją stronę. Na korytarzu zobaczyłam Zayna, który również był cały mokry i trzymał w ręku pojemnik z wodą. Od razu przyszła mi myśl, jak by ich załatwić. Ukradkiem uśmiechnęłam się do Zayna a ten odwzajemnił ten gest i pokiwał głową. Niall i Louis nie spodziewali się tego, że zaraz to ich spotka marny los. Od Zayna dzieliło nas kilka centymetrów. Dlatego zatrzymałam się i powiedziałam :
- Ok, STOP, nic wam...
I w tym momencie Zayn oblał ich z góry wodą a oni wyglądali na nieźle zdziwionych. Tym razem to ja i mult się śmialiśmy.
- Ale, ale jak to? - spytał po chwili blondyn
- Kto się śmieje, ten się śmieje ostatni - powiedziałam i przybiłam piątkę z Zaynem
- Chłopacy obiad za... Co się tu dzieje? - spytał Liam
- My tylko obudziliśmy Zayna i Kathlee - odpowiedzieli równo, przerażało mnie to. Oni nie dość że czytają sobie w myślach, no przynajmniej mi się tak wydaje to jeszcze gadają równo. Uwierzcie mi to jest przerażające....
- No to widzę, tylko czemu nasz korytarz wygląda jakby była powódź?
- Yy.. długa historia
- Louis nie wkurzaj mnie! - krzyknął Louis
- No dobra, dobra.....
W tym momencie się ulotniłam. Przechodziłam właśnie przez korytarz. I nagle potknęłam się o podwinięty dywan przy okazji wlatując na kogoś. Ponieważ biegłam runęłam na podłogę, ale osoba pode mną zamortyzowała upadek Poczułam przyjemny zapach, który poznam wszędzie. Nie patrzyłam na kim leże, wiedziałam, że to Harry.
- Lee, nie mam nic przeciwko temu że ma nie leżysz, ale czemu ty jesteś cała mokra?
- Wiesz długa historia. W skrócie Niall i Louis mnie obudzili. - powiedziałam i przeturlałam się na podłogę.
Dzięki za miękkie lądowanie - zwróciłam się do chłopaka
- Zawsze do usług. Właśnie szedłem na obiad. Idziesz?
- Muszę się przebrać, właściwie to nie jadłam jeszcze śniadania - powiedziałam i weszłam do pokoju.
I tak byłam już cała mokra, więc szybko weszłam pod prysznic i szybko się umyłam. Jeszcze kilka tygodni temu, za coś takiego bym zabiła, a teraz zobaczcie, ograniczyłam się do zwykłego oblania wodą. Na serio, kiedyś biłam się z innymi za drobne rzeczy... Nie sprawiam wrażenia takiej nie? Noszę sukienki i wg... Ta podróż mnie zmieniła, oni mnie zmienili, a właściwie to od początku byłam inna, byłam sobą, to jest prawdziwa ja, nie ta co lądowała na komisariacie za pobicie. Nie... Ale nie mogłam się zmienić, wszyscy mnie znali taką, tylko nie Natalia, hah, zabiła by mnie za tą polską wersję... Ale to w końcu MOJE myśli nie? W liceum nikt mi nie dokuczał tak jak w gimnazjum. Kiedyś byłam inna, byłam gruba i nie lubiłam siebie, jednego razu nawet się pocięłam, ale tylko raz. W szkole nikt, oprócz Natii mnie nie lubił. Miałam już tego dość, schudłam, i zaczęłam się buntować, nie pozwalałam już tak siebie traktować. Na kilka miesięcy nawet zmieniłam kolor włosów na czarne, ale szybko z nich zrezygnowałam, bo lubię swój blond. W liceum nikt już mnie nie obraził, niektórzy się mnie nawet bali. Nie chciałam być taka, ale nie było już odwrotu, nikt oprócz mojej przyjaciółki nie znał prawdziwej mnie. Tej która jest miła, moi się burzy, nie lubi oliwek i ryb,jest optymistką, uwielbia turkusowy i blady róż oraz potrzebuje miłości. Byłam uważana za tą bez uczuć. Potem zjawił się Kamil, którego pokochałam a on mnie skrzywdził. Rodzice się ode mnie odsunęli, czasem zastanawiam się czy oni znali mnie prawdziwą, czy uwierzyli w TĄ "mnie za pokaz". Po raz kolejny dzisiaj, po moim policzku poleciała łza, którą szybko wytarłam, aby nie rozpłakać się na dobre. Miałam wrażenie, że woda spływająca po moim ciele, zmywa ze mnie wszystkie złe wspomnienia. Teraz żyje od nowa, nowy kraj, nowe otoczenie, nowa ja - uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam z pod prysznica.
Poszłam do swojej garderoby i wyjęłam z niej moje ulubione, jasne jeansy oraz luźny T-shirt. Włosy spięłam w wysokiego kucyka. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze. Nie tak źle. I zeszłam na dół. W pomieszczeniu unosił się znajomy mi zapach, ale to nie możliwe, żeby któryś z nich zrobił pierogi... Chociaż, Natalie. O Jezu kocham ją! Od kilku dni miałam na nie ochotę. Ona czyta mi w myślach.
- Natalie, jak to coś co gotujesz nie będzie dobre to już nie żyjesz - odezwał się blondyn
- Spokojnie, Natalia robi najlepsze pierogi na świecie - zapewniłam
- Witaj Dominiko - uśmiechnęła się do mnie moja przyjaciółka, która już chciała mnie przywalić tą łyżką, którą trzyma w rękach, widziałam to po niej,
- Nigdy więcej, nie mów do mnie Dominika, Natalio - zaakcentowałam ostatnie słowo, wiem jak ona nie lubi polskiej wersji swojego imienia, z resztą tak samo jak ja swojego DOMINIKA.
- Bo Ci przywalę i nie żartuje teraz - odezwała się
- Natalio, ciebie się nie boje - zaśmiałam
- Miśka, nie żyjesz już! - krzyknęła po polsku i zaczęła mnie gonić a ja pobiegłam do salonu. Szybko schowałam się za Louisem, który właśnie rozmawiał z Liamem, chyba tłumaczył mu się z tego zalania korytarza.
- Lou! Ratuj! Ona mnie zabije.
- Kto?!
- Natalia!
- Kto?
- Nathalie! - w tym momencie moja przyjaciółka rzuciłam w nas makaronem xd. Skąd ona go wytrzasnęła? Nie ważne. W jednej sekundzie Lou i ja schyliliśmy się aby nie oderwać. Ostatecznie obrzucony makaronem został Liam, który nie wiedział co się dzieje.
Przerażony wzrok Natalie był bezcenny. Oj, Liam chyba był ostatnią osobą w którą chciała trafić. Li nie wiedział co się dzieje, a Niall siedzący na kanapie i obserwujący całą sytuację nie mógł powstrzymać sie od śmiechu, z resztą tak samo jak reszta.
- Li, ja nie chciałam trafić w ciebie - zaczęła się tłumaczyć, a na mnie spojrzała morderczym wzrokiem. Jak ja ją kocham xd.
Po ogarnięciu całej tej maskarady usiedliśmy przy stole i zajadaliśmy się pierogami zrobionymi przez moją przyjaciółkę. Wszystkim smakowało.
- Dobra, przyznaje to jest pyszne! - powiedział Niall
A Natii się uśmiechnęła
- Chłopaki? Mam pytanie?
- Jakie? - znowu odpowiedzieli chórem
- Czy wy chodziliście do szkoły?
- O co ci chodzi?
- Bo przed chwilą sobie przypomniałam wasze zaproszenie i wiecie, brakuje najważniejszej informacji...
- Jakiej?
- No kiedy.
- A... widzicie mówiłem, że o czymś zapomnieliśmy. Za 2 dni....- odpowiedział Liam
Wytrzeszczyłam oczy, za 2 dni?

_____________________________________________________________________________
Hej!
Przepraszam, że dodaje tak późno, ale nie dałam rady wcześniej... Za to tym razem jest długi, najdłuższy jak do tej pory :) Mam nadzieję, że wam się podoba?
Dziękuje, za komentarze i proszę was abyście komentowali, bo uwierzcie mi, że jak widzę nowy komentarz to ciesze się jak głupia.
Jesteście super!
- Pozdrawiam Sophie -

PS Zapraszam na bloga mojej koleżanki <KLIK> Jest super! 

niedziela, 15 września 2013

Rozdział Ósmy

CZYTASZ=KOMENARZ
- Kathlee -
- Londyn, 08.07.2013r. -

Wiedziałam, że coś się święci.... Nie spodziewałam się tego. Stałam jak wryta i pewnie ze zdziwienia bym upadła, gdyby nie trzymała mnie Eleanor. Powiedziała mi, że zabiera mnie a cytuję "urodzinkową kolacyjkę" ta... El i jej zdrobnienia... Zabrała mnie z domu i przywiozła tutaj. Prędzej spodziewałabym się Zayna tańczącego na rurze xd niż imprezę niespodziankę (nie wiem skąd ten pomysł, w mojej głowie, ale to była pierwsza myśl) A więc tak jak już mówiłam wcześniej stałam jak kołek i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Po chwili ktoś rzucił mi się na szuję, krzycząc do mnie "Wszystkiego najlepszego Miśka" 
Ta.. To mogła być tylko Natalie (mówi tak do mnie odkąd w podstawówce dowiedziała się, że na drugie imię mam Dominika. CZEKAJ CO!? NATALIE W LONDYNIE!?
- Nati! - krzyknęłam i się na nią rzuciłam
Przytuliłam ją i nadal nie wierzyłam, że stoi przede mną, chociaż byłam święcie przekonana, że znajduję się teraz w Poznaniu. 
- Kathlee, będę mówić po polsku ok? 
- okay
- Dobra, więc tak tradycyjnie życzę ci zdrowia, szczęścia, ananasa, niech Ci z nieba leci kasa... A tak na poważnie to spełnienia marzeń Miśka. I pamiętasz obietnicę z lotniska w Polsce? 
Kiwnęłam głową na znak, że tak, ale nie wiedziałam do czego zmierza.
- No więc, wycofuję ją. Droga wolna. Możesz flirtować z kim chcesz w końcu jesteś pełnoletnia. Przybliżyła się do mnie i szepnęła mi do ucha (chociaż według mnie i tak wszystko było słychać. BOŻE DZIĘKUJĘ ŻE MÓWIŁA PO POLSKU! )
 - Chyba wiesz, że mam na myśli Harr'ego nie? Pasujecie do siebie - uśmiechnęła się, a ja szturchnęłam ją w bok łokciem.
- Jaka ty wielkoduszna ! - powiedziałam z sarkazmem, a potem uśmiechnęłam się- Dzięki za życzenia :)
- Czekaj, jeszcze nie skończyłam! 
- dobra, dobra
- Życzę Ci aby spełniło się twoje marzenie i żebyś została sprzedawczynią w sex shopie (Tak... ona zawsze była pokręcona ale to w niej lubię)
Spojrzałam na nią wzrokiem typu "WTF? O czym ty gadasz?" A potem obróciłam się w bok i ujrzałam śmiejącą sie Patrycje, która za pewne wszystko słyszała i rozumiała. Spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem i przyłożyłam sobie wskazujący palec do ust. W ten oto sposób poprosiłam ją aby nie rozgadywała innym treści życzeń, które właśnie otrzymałam. A ona się do mnie uśmiechnęła i udała, że "zaklucza" sobie usta a potem "zakluczonymi" ustami połknęła niewidzialny kluczyk.
- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego - powiedziała Nati i podała mi torebkę z prezentem.
- Dziękuje
Natalie! - zawołałam (po polsku)
- hmm?
- Bardzo się cieszę, że tu jesteś, ale powiedz mi komu to zawdzięczam?
- Jemu - ruchem wskazała na Loczka, który był następny w kolejce aby złożyć mi życzenia.
- To ty to zorganizowałeś? - spytałam chłopaka
- Nie sam oczywiście. Chłopaki mi pomagali, a dzisiaj nawet Natalie się załapała na dekorowanie sali.
- Dziękuję - szepnęłam i się do niego przytuliłam
- Lee, życzę Ci abyś była szczęśliwa i uśmiechnięta- powiedział i podał mi torebkę z prezentem.
- Dzięki, Harry - uśmiechnęłam się najszczerzej jak tylko potrafiłam.
Od Natalie dostałam dwie książki (które na szczęście były po polsku, bo jakoś nie uśmiecha mi się czytać po angielsku, już i tak to, że nie mam z kim pogadać w moim języku mnie dobija więc przyda mi się książka, chociaż teraz jest Natalie więc w sumie spoko), płytę Hollywood Undead i moje kochane cukierki <3. Harry kupił mi bransoletkę, która jak dla mnie była śliczna i od razu ją założyłam.
Kolejny stał Zayn, który również złożył mi życzenia, tak jak i reszta zespołu.
Kiedy podszedł do mnie Louis i wręczył mi pudełeczko (w którym znajdowały się kolczyki) myślałam, że odejdzie ale się myliłam. Do mojego kuzyna doszli wszyscy chłopacy i wręczyli mi kopertę, którą otworzyłam i ujrzałam :

ZAPROSZENIA 
Z wielką przyjemnością mamy zaszczyt poinformować
Kathlee (nazwisko) o wyjeździe na jacht,
na który bardzo serdecznie zapraszamy Ciebie i twoją przyjaciółkę :)
Louis, Harry, Liam, Niall i Zayn
PS Nie przyjmujemy odmowy.

Przeczytałam treść i uśmiechnęłam się w ich stronę.
- Dziękuję, od razu się zgadzam. Ale wiecie, że nie musicie pisać tego tak oficjalnie prawda?
- Oczywiście, że wiemy ale to twój prezent urodzinowy i nie wypada pisać potocznie - wyjaśnił Liam
Chłopacy odeszli a kolejna była Eleanor. Razem z nią stała Lisa i Patricia. Złożyły mi życzenia i podały torebeczkę z prezentem, w której znajdowało się:
- bikni (to które El pożyczyła mi w ciągu gry w butelkę),
- ketchup,
- i płyta, jak już wcześniej wyjaśniły z nagraniem jak tańczę
No... nie powiem, prezent na pewno mi się jeszcze przyda (wyczuliście sarkazm nie?), chociaż tak, ketchup faktycznie się skończył. Po za tym Patrycja podała mi album ze zdjęciami z dzieciństwa, kiedy chodziłyśmy do przedszkola, nasze wspólne zdjęcia z wakacji nad jeziorem itp. Miłe wspomnienia.
Podziękowałam jej, a następnie ukazała mi się postać dziewczyny, której szczerze to kompletnie nie kojarzyłam.
- Kathlee, to jest moja siostra Gemma - wyjaśnił mi Harry
Gemma to jest Kathlee, ale to już chyba wiesz 
- Miło mi Cię poznać - uśmiechnęłam się w stronę nowo poznanej dziewczyny
- Mi Ciebie również :) życzę Ci szczęścia i zdrowia no i zabawy nie? W końcu masz 18 lat.
- Dziękuję 
Następnie stały dwie dziewczyny, których również nie znałam, jak się później okazało jedna była siostrą Zayna a druga Liama.
Później wszyscy zaczęli tańczyć. Obecnie siedziałam przy stoliku i piłam jakiegoś drinka a razem ze mną siedziała Natalie. Gadałyśmy o wszystkim i o niczym z resztą jak zawsze. El tańczyła z Louisem, Niall jadł owoce, Zayn gadał z DJ a Liam i Harry siedzieli przy stole naprzeciwko nas i rozmawiali. Po chwili wstali i poprosili nas do tańca. Natalie poszła z Liamem, chociaż nie za bardzo lubiła tańczyć.A ja poszłam z Harrym. Leciały szybkie piosenki więc moja przyjaciółka nie gustuje w wolnych. Przetańczyliśmy jedną szybką piosenkę ale kolejna była nieco wolniejsza (KLIK). Chciałam się obrócić i wrócić do stolika ale Harry chwycił mnie za nadgarstek i przybliżył do siebie, na tyle daleko abyśmy mogli swobodnie rozmawiać ale na tyle blisko żebym czuła jego zapach.
- Zatańczysz? - spytał
- Tak - powiedziałam i kiwnęłam głową
Jeszcze bardziej się do niego przybliżyłam i zaczęliśmy kołysać się w rytm spokojnej piosenki.

Cause lovers dance when ther're felling in love / Bo zakochani tańczą, kiedy się zakochają
Spotlight shinning it's about us / Reflektory świecą, to jest wszystko o nas
It's oh, oh, all, / To jest, oh, oh , wszystko
About uh, uh, us. / O, uh, uh nas
And every heart in the room will melt, / I każde serce w pokoju stopnieje. 
This, is feling I've never felt but, / To jest uczucie, którego nigdy nie czułem, ale
It's oh, oh, all, about us / To jest, oh, oh wszystko o nas.

Ta piosenka była piękna, chciałabym, żeby to co w niej było, było prawdą. Żeby to było o nas - o mnie i Harrym. Tak, ja Kathlee Milow, zwykła dziewczyna z Polski, kuzynka Louisa Tomlinsona, zakochałam się w Harrym Stylesie, chłopaku z One Direction o pięknych zielonych oczach i głosie, przy którym przechodzą ciarki po plecach.  Ale mu tego nie powiem, jest moim przyjacielem chociaż znam go od kilku tygodni i nie chce tego zniszczyć. Teraz tańczę z nim, patrzę mu w oczy i mam cholerną ochotę znowu poczuć smak jego ust. Nie , nie mogę tego zrobić - Ale chcesz - ALE NIE MOGĘ! - kłóciłam się w myślach sama ze sobą - ale mogłabym tak tańczyć do rana, byle z NIM...
Zatańczyłam z każdym chłopakiem, który znajdował się na sali, a teraz szalałam z dziewczynami. Jest około 12.00 w nocy, a imprezka się dopiero rozkręca. Lisa była już nieźle wstawiona, tańczyła z kim popadnie, oczywiście nie ma w tym nic złego gdyby nie to że każdy był dla niej "Chodzącym Serem". Ogólnie kilka osób było już nieźle wstawionych, ale co tam jak impreza to impreza nie? Usidłam przy stoliku, popijając jakiegoś kolorowego drinka i rozmyślałam.Wiecie co mnie najbardziej zmartwiło? A więc tak, moi przyjaciele, których (większości znam albo od kilku tygodni [pomijając Natalie, chociaż ona przyleciała dla mnie aż do Londynu] albo poznałam ich cztery godziny temu [tutaj mowa o rodzeństwie chłopaków]) zorganizowali DLA MNIE imprezę, przynieśli prezent i złożyli życzenia, a moi właśni rodzice nie odezwali się do mnie od rana, w moje własne 18 urodziny! Właściwie to już nie mam urodzin bo jest 12.01 a oni nie zadzwonili do mnie w dzień moich urodzin. Zapewne teraz bym się rozpłakała, ale ktoś się obok mnie zjawił. Nie musiałam się obracać aby wiedzieć, że tym kimś jest Harry. Rozpoznam go zawsze i wszędzie...
- Co się stało? - spytał zmartwiony
- Mi, nic - wywołałam sztuczny uśmiech, próbując ukryć przed nim fakt że jeszcze chwila i się rozpłaczę
- No przecież widzę, chodź - chwycił mnie za rękę, a ja wstałam
- Gdzie?
- Na dwór, tu jest dość głośno
Wyszliśmy razem z Harrym na zewnątrz. Tereny były piękne, restauracja była nad jeziorem To miejsce przypominało mi trochę Polskę, mój tata wyprawiał kiedyś urodziny w pewnej restauracji w Poznaniu i tu było trochę podobnie, ale zdecydowanie ładniej. 
Szliśmy w ciszy, jednak po chwili Harry ja przerwał:
- No to co się stało?
- No przecież już Ci mówiłam, że nic mi nie jest - nadal udawałam, że nie wiem o co mu chodzi
- Lee, spójrz ma mnie
Obróciłam głowę i spojrzałam w jego oczy, chociaż tak bardzo chciałam tego uniknąć
- Wiem, że coś się stało, jesteś smutna - powiedział
Zacisnęłam mocno powieki i złożyłam usta w równą linie, próbując powstrzymać się od płaczu. To, że moi rodzice, dwóch ludzi, których zawsze bezwarunkowo kochałam nie zadzwonili do mnie w moje urodziny naprawdę mnie zabolało. 
- No bo ja, znaczy moi - pierwsza łza poleciała po moim policzku
Harry widząc to, zatrzymał się i otarł pojedynczą łzę swoim kciukiem
- Nie płacz, proszę - powiedział
Pokiwałam głową i próbowałam nie płakać, ale nie wychodziło mi to zbytnio
- usiądziemy? - spytałam ledwo słyszalnie i wskazałam na trawę
Harry pokiwał tylko głową i usiadł obok mnie
- Moi rodzice, oni o mnie zapomnieli. Wiesz nie przypominam sobie żeby odkąd tu jestem zadzwonili do mnie, no w pierwszy dzień, żeby się spytać czy doleciałam ale potem to już wcale. Dzisiaj miałam nadzieję, że chociaż w moje urodziny zadzwonią, ale nic - teraz rozpłakałam się już na dobre
Hazza nic nie mówił, tylko mnie przytulił, a ja się stopniowo uspokoiłam. To on mnie uspokoił- samą swoją obecnością.

- Harry - 
-London, Anglia - 

Kiedy Lee mi powiedziała o rodzicach naprawdę nie wiedziałem co mam powiedzieć, po prostu ją przytuliłem i siedzieliśmy tak w ciszy.  Do czasu kiedy się odezwała:
- Dziękuję 
- Za co? - spytałem
- Za to, że teraz tu ze mną siedzisz, za to że pamiętaliście o moich urodzinach, za to że, że - zatrzymała się 
za to że po prostu jesteś
Nie wiedziałem co mam powiedzieć, ona... to znaczy ja... ona, ona jest dla mnie wszystkim, zakochałem się w niej i ją kocham ale niestety jest tylko moją przyjaciółką, wiem jedno chcę aby była szczęśliwa i nie pozwolę jej płakać.
Uśmiechnąłem się do niej lekko
- Proszę nie płacz, są twoje urodziny, nie chcę byś była smutna
- Harry, wiesz właściwie to od 20 minut nie mam już urodzin
- Oj, ale i tak nie płacz, nie lubię jak płaczesz, uśmiechnij się. Wszystko się ułoży 
- Nie sądzę... - odpowiedziała cicho
- Lee, na pewno będzie, rodzice się odezwą, a jak nie to masz jeszcze mnie, Louisa, chłopaków, Natalie, El,
Przepraszam że pytam, ale nie próbowałaś skontaktować się z rodzina?
- Pewnie, że próbowałam ale nie odbierali
- A powiesz mi dlaczego tak naprawdę tu przyjechałaś?

- Kathlee - 
- London, Anglia-

- A powiesz mi dlaczego tak naprawdę tu przyjechałaś? 
Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Nie sądziłam, że ktoś się o to spyta, wiecie na początku nie powiedziałam wszystkiego.... Czy mogę mu to wszystko powiedzieć? Coś mi mówiło, że tak, w końcu wiem, że go kocham. To jest dziwne że w tak krótkim czasie to on stał się moim światem. Uświadomiłam to sobie niedawno, ale on jest dla mnie naprawdę ważny. Dlatego chce zostać jego przyjaciółką - nie chcę go stracić
- Harry, skąd ten pomysł, że nie powiedziałam prawdy?
- Ja nie wiem, po prostu wydaje mi się, że stało się coś o czym nam nie powiedziałaś
- Dobra powiem Ci ale błagam nie mów o tym nikomu, nawet Natalie nie wie
Zanim wyjechałam, miałam chłopaka, rodzice go nie lubili, a Nati prawie go nie znała. Był ode mnie starszy o rok. 

* Flashback * 

Umówiłam się z Kamilem w jego mieszkaniu o 15.00. Ponieważ tego dnia kończyłam lekcje trochę wcześniej i  po szkole nie miałam co ze sobą zrobić, postanowiłam pójść do niego trochę wcześniej. Wiesz co zastałam? No więc był w salonie z jakąś lafiryndą i to co zobaczyłam było jednoznaczne. 
- Co się tu dzieje do Cholery!? - krzyknęłam stojąc naprzeciwko kanapy
- Yyy... My... No wiesz, chciałem ci powiedzieć - zaczął "mój chłopak"
- Do rzeczy Kamil!
- Dobra, nie będę owijał w bawełnę. Nie kocham Cię Kathlee. W czasie naszego "związku" spałem z wieloma dziewczynami. 
- CO!? - krzyknęłam z niedowierzaniem
- Sory... tak wyszło
- WIESZ CO KAMIL?! JESTEŚ ZWYKŁYM DUPKIEM, JA CIĘ NAPRAWDĘ KOCHAŁAM, NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ! - krzyknęłam i z płaczem wybiegłam z jego mieszkania.
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, ja naprawdę go kochałam, byłam z nim trzy miesiące i nie mam pojęcia co ze sobą zrobić... Rzucić się z mostu? Nie... to odpada. 
Poszłam do jakiegoś klubu, musiałam się napić, zapomnieć o tym wszystkim. Byłam pijana i zobaczyłam JĄ. Dziewczynę z którą Kamil się dzisiaj obściskiwał. Brzydziłam się nim, najchętniej wymazałabym go z pamięci, ale się nie da. Podeszłam do niej i nie wiem dlaczego ale zaczęłyśmy się kłócić a potem nawet bić. Wszystko ja zaczęłam była nieźle posiniaczona, zarówno jej jak i mi leciała z nosa krew. Po chwili ktoś nas od siebie odciągnął, kiedy ona leżała podemną a ja chciałam kolejny raz jej przywalić. Okazało się że to policja. Byłam jeszcze nie pełnoletnia bo wydarzyło się to w czerwcu. Kiedy doszłam do siebie, z komisariatu odebrali mnie rodzice. Byli mega wkurzeni to lekkie określenie. Nie był to mój pierwszy wybryk, ponieważ kiedyś w szkole wdałam się w bójkę z pewna dziewczyną, ale uszło bez szkód. Rodzice obojętnie przekazali mi że wylatuję do Londynu. 

* End of flashback * 


____________________________________________________________________________
Witam! Nie wiem jak wy, ale ja jestem zadowolona z tego rozdziału. Spodziewaliście się takiego powodu wyjazdu Lee? Powiem wam w tajemnicy że już niedługo życie dziewczyny troszeczkę się skomplikuje. 
Dziękuję za ponad 2000 tysiące wyświetleń! Jesteście wspaniali! Dziękuję za każdy komentarz i proszę komentujcie nadal. To naprawdę motywuje. Jesteście wspaniali! 
Jak w szkole? U mnie masakra, załapałam nawet moją pierwszą w życiu 1, ale co to za uczeń bez niej nie? 
Mam jeszcze jedną sprawę, jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to piszcie na mojego TT ( @SophieStyles00 )
Pozdrowienia i całuski 
- Sophie-
PS Bardzo dziękuję Mell i Lence PILB za pomoc. Jesteście Wielkie! Dzięki wam odzyskałam wenę :D

sobota, 7 września 2013

Rozdział Siódmy

* Z perspektywy Natalie *

Właśnie opuszczam samolot. Dobra, w tym całym One Direction jest Louis,Harry,Zayn, Niall i Liam. Dzięki Google nawet ich kojarzę. Wydają się sympatyczni ale nic, pożyjemy zobaczymy. 
- Londynie Nadchodzę ! - pomyślałam i wyszłam z samolotu, kierując się po swoją walizkę. Zrobiłam krok na przód i w tym momencie poczułam lekki ale dość chłodny wiatr.
Jestem w Londynie! Nigdy tu nie byłam, ale zawsze chciałam odwiedzić to miasto. Po chwili odebrałam swoją walizkę, która o dziwo pojechała jako pierwsza i wyszłam do sali głównej. Stanęłam na chwilę i wzrokiem szukałam któregoś z chłopaków, których nie znałam.
Pod drzwiami stał mężczyzna w koszuli i ciemnych okularach. Wydawało mi się, że to... chwilę, muszę sobie przypomnieć...hmm.. chyba Liam (o ile pamiętam).
Podeszłam do niego, ale w sumie nie wiedziałam co powiedzieć. Jednak nie musiałam się odzywać, ponieważ to chłopak odezwał się pierwszy.
- Natalie? - spytał dość cicho
- Tak, to ja - odpowiedziałam niepewnie
- Jestem Liam Payne - podał mi rękę
- A ja Natalie Matthers - uśmiechnęłam się, co on również poczynił.
- Wezmę tę walizkę.
- Nie musisz
- Dobra, dobra, daj ją. Chcesz może kawę?
- Nie, dziękuję
- Okay, to chodź do samochodu
Chwilę potem siedziałam w dużym czarnym aucie i podziwiałam miasto. Liam włączył radio. Nie wiecie jak bardzo się zdziwiłam kiedy usłyszałam "Jutra Nie Będzie" Eweliny Lisowskiej. Chłopak chciał przełączyć, ale poprosiłam go aby zostawił a ja zaczęłam śpiewać. Lubię czasem pośpiewać. Śpiewałam głośno, zapomniałam, że nie jestem sama. Fakt lubię śpiewać, ale kiedy jestem sama. Kathlee mówi, że ładnie śpiewam, ale nie lubię publiczności.
- Wiesz, nie rozumiem co tam śpiewasz, ale masz bardzo ładny głos - Liam śię uśmiechnął a ja spaliłam lekkiego buraka, bo teraz sobie przypomniałam, że on to wszystko słyszał.
- Yy.. Dziękuję - odpowiedziałam
- Śpiewasz? - spytał
- Jak jestem sama to mi się zdarza...
- Masz naprawdę ładny głos, mogłabyś coś z tym zrobić
- Wiesz... Nie lubię publiczności. Wolę jak nikt mnie nie słyszy.
- Szkoda... - uśmiechnął się lekko
- A więc kiedy ta impreza - szybko zmieniłam temat
- O 21.00 Eleanor przywiezie Kathlee.
- Kto to Eleanor?
- Dziewczyna Louisa.
- Aha, okay, a Kat jest teraz w domu?
- No właśnie! Przecież nie możecie się teraz spotkać! Zadzwonię do Harr'ego.
Liam chwycił telefon i zaczął rozmawiać ze swoim przyjacielem.
- Kathlee jest jeszcze w domu, El przyjedzie po nią za około pół godziny, więc może chcesz coś zwiedzić, albo nie daj Boże iść na zakupy? - zaśmiał się
- Nie, zakupy odpadają - uśmiechnęłam się
- No to chcesz zobaczyć Londyn? 
Kiwnęłam głową i lekko się uśmiechnęłam.


* Z perspektywy Harr'ego *
To dziś, urodziny Lee. Liam przed chwilą pojechał na lotnisko po jej przyjaciółkę. Kathlee jest jeszcze w domu więc nie możemy jeszcze pojechać do sali, w której miły odbyć się jej urodziny. Zdecydowaliśmy, że wynajmiemy jakąś salę, żeby nie robić bałaganu w domu itp.Nie możemy tak teraz wszyscy wyjść bo by się skapnęła. Eleanor powinna być za nie całą godzinę.

***
Dobra wyszły....
- Louis! Niall! Zayn! Złaźcie na dół!
Po chwili zeszli na dół
- Co? - spytał Niall
- Dobra, Zayn jedź do cukierni po tort, jest na moje nazwisko, jakby co to dzwoń.
Niall, Louis! Jedziemy! Trzeba udekorować tą salę.
- Harry?! Której cukierni - spytał Zayn
- Tej w centrum handlowym - odpowiedziałem.
- okay... już jadę
- A ty ? - spytał Louis
- Ja jadę z wami tylko poczekamy na Liama i Natalie.

* Z perspektywy Natalie *

Liam dostał telefon od Harr'ego. El zabrała Kat i możemy wrócić do domu. Wrócić.... No ja dopiero przyjechać... Lubię Liama, znam go około godzinę, ale wydaję się bardzo sympatyczny. Mam nadzieję, ze reszta też taka będzie. Pojechaliśmy do miasta. Trochę pozwiedzaliśmy. Londyn był taki magiczny... tak sobie wyobrażałam to miasto. Było naprawdę piękne! 
Teraz siedzę w aucie i jedziemy już do ich domu. 
Jechaliśmy jkaieś 15 minut i byliśmy na miejscu. Stanęliśmy przed dużym, ładnym domem. Liam wyciągnął moją walizkę i zaprowadził do środka. Podobało mi się, było nowocześnie i przytulnie. Wchodząc głębiej usłyszałam krzyki:
- Hazza! Do cholery! W prawo nie w lewo!!!
- Nie przejmuj się, to normalne - zaśmiał się Liam i poprowadził mnie do pokoju, z którego wydobywały się krzyki.
- Chłopaki! - krzyknął Liam
Wszyscy się obrucili i spojrzeli na mnie, a następnie podeszli do mnie.
- Jestem Louis - chłopak podał mi rękę
- A ja Niall - przepchnął sie przez Louisa i również podał mi rękę.
- Mnie chyba kojarzysz, jestem Harry - uśmiechnął się
Liama znasz, a Zayn pojechał do cukierni po tort.
- Miło was poznać. Jestem Natalie - uśmiechnęłam się lekko.
- Pokaże ci twój pokój - powiedział Harry
A ja się tylko uśmiechnęłam.
- Chodź za mną - chwycił walizkę i ruszył
- okay
Poszłam za Harrym na górę. Ze schodów skręciliśmy w lewo.
- Tu jest pokój Kathlee - pokazał mi drugie drzwi po prawej stronie.
Ja mam tutaj wskazał na drzwi po prawej stronie ściany. Obok mnie jest twój pokój. Na samym końcu jest pokój Louisa. Reszta chłopaków ma pokoje z prawej strony schodów.
Chłopak otworzył drzwi a moim oczom ukazał się pokój, w którym miałam przez jakiś czas mieszkać. Był śliczny i taki duży. Nie spodziewalam się takiego pokoju. Mój salon w Polsce byl mniejszy od tego pokoju. Był urządzony w fiolecie z białym.
- Mam nadzieję, ze ci się podoba - powiedział Harry
- Bardzo, dziękuję :)
- Dobra, zaraz jedziemy udekorować salę. Jedziesz z nami?
- Tak! Pewnie!
- Ok, to ogarnij się, ale przebierzesz się tam, bo impreza się dopiero zacznie o 21.00.
- Okay, a kto tam jeszcze będzie?
- My w 5. Eleanor i kilka jej koleżanek. ty, moja siostra, siostra Zayna, siostra Liama, dziewczyny pewnie przyjdą ze swoimi chłopakami więc tak około będzie 20 osób.
- spoko, dacie mi 20 minut?
- pewnie, jak będziesz gotowa to zejdź na dół - powiedział i kierował się w strone drzwi
- okay
Chwyciłam swoją walizizkę i w tym momencie do pokoju wrócił Harry.
- Sorka ale zapomniałem ci pokazać. Tam jest twoja łazienka - wskazał na drzwi naprzeciwko łóżka.
- Mam własną łazienkę? Ojej dziękuję :) 
A on się tylko uśmiechnął i powiedział 
- Dobra to ja już nie przeszkadzam
A więc kiedy wyszedł otworzyłam walizkę, wzięłam ręcznik i kosmetyczkę a potem poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, ale ich nie suszyłam. I tak wyschną, a nie mam czasu. Wzięłam z walizki krótkie spodenki, luźną szarą bluzkę, a na to założyłam koszulę w biało-czarną kratę, na nogi założyłam białe converse. Wyjęłam z walizki dużą torbę i spakowałam do niej białe szpilki, sukienkę, , kosmetyczkę z rzeczami potrzebnymi do makijażu i prezent dla mojej przyjaciółki. Chwyciłam moją małą torebkę, do której spakowałam telefon, a potem wzięłam torbę z rzeczami i poszłam na dół.
- Ok, ja jestem gotowa - powiedziałam wchodząc do salonu.
- Zbieramy się chłopaki! - krzyknął Harry
Wszyscy wstali z kanapy, ale było ich 5.
- Jestem Zayn - podał mi rękę chłopak, którego jeszcze nie poznałam
- Natalie - uśmiechnęłam się
Poszliśmy do garażu i weszliśmy do dużego auta. Za kierownica usiadł, momencik... usiadł Louis. Na miejscu pasażera Harry a reszta z tyłu. Czułam się trochę nieswojo, bo ich kompletnie nie znałam. Co chwilę, któryś z nich się do mnie obracał i coś mówił a ja odpowiadałam mało rozbudowanymi zdaniami. Nie żebym miała problemy z angielskim, bo nie mam tego problemu. Chodziło raczej o to, że nie za bardzo chciałam rozmawiać. Najwięcej czasu w sumie spędziłam z Liamem, z Harrym praktycznie rozmawiałam tylko chwilę na skype a z resztą to wcale.
- Jesteś Polką? - spytał blondyn
- W połowie, a co?
- A nie, nic tylko masz amerykański akcent.
- Mój tata jest z Ameryki, mieszkałam w Kalifornii przez 7 lat, a potem wyprowadziłam się do Polski
- Mieszkasz z rodzicami?
- Nie, z babcią. Rodzice są w Stanach Zjednoczonych.
- A skąd znasz Kathlee?
- Poznałyśmy się w szkole 10 lat temu
- Wow! Ale się długo znacie
Ja tylko pomachałam głową i się uśmiechnęłam a potem już nie rozmawiałam z nikim.
Jakieś 15 minut potem byliśmy na miejscu. Była to jakaś sala obok restauracji. Chłopacy powiedzieli mi, że z tąd jest 5 minut drogi pieszo do jakiegoś klubu, więc nie musimy siedzieć tutaj cały czas. Harry i chłopacy wzięli z bagażnika kilka toreb i reklamówek a potem weszliśmy do środka.
Sala była średniej wielkości. Jak na ilość osób która miała być to była idealna. Nie za duża nie za mała. Przy ścianie był ustawiony stolik. Były tam napoje od wody poprzez soki aż do alkoholu. Stały jakieś chipsy, żelki i inne słodycze ale również owoce. Chłopacy wypakowali dekoracje i zaczęli je przywieszać a ja im pomagałam. Pół godziny później przyjechał jakiś koleś, który okazał się DJ. Porozstawiał swój sprzęt. Kelnerzy poprzynosili różne przysmaki, jak truskawki w czekoladzie itp. Zjawił się również barman, który poprzenosił wszystkie napoje do barku i będzie trzeba podchodzić do niego. Następnie zjawiła się siostra Harr'ego - Gemma i Liama- Ruth. Gemma była z chłopakiem a Ruth sama
Przedstawiłam się, a potem wróciliśmy do dekorowania sali. Jednak za chwilę przyjechały 3 dziewczyny.
Okazało się, że to przyjaciółki Eleanor. Alex, Lisa, ta trzecia się nie przedstawiła, ale ją skądś znałam
- Jestem Patricia - uśmiechnęła się
A ja ponieważ nadal zastanawiałam się skąd ją znam wypaliłam tylko ,,Cześć" po polsku (myślałam po polsku więc pierwsza reakcja była po prostu po polsku...
- Jesteś z Polski? - spytała co mnie mega zdziwiło
- Tak... - odpowiedziałam zdziwiona
- Czy ty jesteś Natalia z którą chodziłam do przedszkola?
Pokiwałam głową, ale byłam zła za tą "Natalię", bo szczerze nienawidziłam jak ktoś tak do mnie mówił
- Błagam nie mów do mnie Natalia, nienawidzę jak tak ktoś do mnie mówi
- okay, okay
- Alę cię dawno nie widziałam!
- Ja ciebie też :)
Nie przyjaźniłyśmy się jakoś bardzo mocno, ale chodziłyśmy do tego samego przdszkola, Kathlee była jej przyjaciółką, a potem Patricia wyjechała.
Następnie przyjechała siostra Zayna z chłopakiem. Razem z dziewczynami poszłyśmy do łazienki, ponieważ Lisa i Patrycja tak jak ja nie były jeszcze "wystrojone" na imprezę. Ubrałam się w wcześniej kupioną sukienkę, zrobiłam makijaż, włosy rozczesałam i rozpuściłam a na nogi założyłam szpilki. Kiedy wszystkie byłyśmy już gotowe, wyszłyśmy i zobaczyłyśmy wystrojone One Direction.
Zaraz ma przyjechać Eleanor i Kathlee. Louis przed chwilą dostał SMS, że już są na terenie restauracji (nasza sala, znajdowała się na terenie restauracji z ogrodem) Zgasiliśmy światło, odpaliliśmy sztuczne ognie, wzięliśmy piszczałki itp. żeby narobić hałasu jak przyjdzie Kat i czekaliśmy.
Po około 5 minutach, drzwi się otworzyły a my krzyknęliśmy
- NIESPODZIANKA !!!

_________________________________________________________________________
Hej ! I jak wam się podoba rozdział siódmy? Mam nadzieję, że jest ok. A więc cieszę się że pozostawiacie komentarze i proszę róbcie to dalej, a jeśli komuś naprawdę się nie chcę (chociaż naprawdę bardzo się cieszę z każdego choćby najkrótszego komentarza) to głosujcie w ankiecie. Cieszę się że mam ponad 1500 wyświetleń i za to wam dziękuję! Wakacje się skończyły... Niestety... :( Ale cóż jeszcze tylko 10 miesięcy nie? Jakoś damy radę :) Kolejny rozdział za tydzien :D
Całuski Sophie








niedziela, 1 września 2013

Rozdział Szósty

* Z perspektywy Kathlee *

Obudził mnie straszny ból głowy. Wiadomo "Kac morderca nigdy nie ma serca". Było ciemno. Szybko podniosłam się, aby rozejrzeć się wokół,ale nie był to najlepszy pomysł, zważając na to, że straszliwy ból przeszedł przez moją głowę. Po chwili zauważyłam, że leże na materacu w salonie El, przykryta miękkim, fioletowym kocem. Byłam w samych majtkach i jakiejś koszuli. Na kanapie ktoś spał. Odwróciłam głowę i ujrzałam Zayna. Na fotelu obok leżała Lisa, a na przeciwko mniej pochrapywała Alex. Czemu miałam ten zaszczyt i spałam na materacu...? Kompletnie nic nie pamiętam...
- Wody! - krzyknęłam po chwili
- Wcześnie się obudziłaś... A właściwie dopiero co zasnęłaś. Jest dopiero 4.00 - powiedział Hazz, podając mi szklankę
A ja wyszczerzyłam zaspane oczy
- Która?!
- 4.00
Zrobiłam minę typu wtf?! 
- czekaj to czemu ty nie śpisz?
- Nie mogę spać... 
- A o której wogólę kończyliśmy imprezę?
- Nic nie pamiętasz?
- Yyy.. Nie... - byłam lekko przerażona, bo na prawdę nic nie pamiętałam 
- Spokojnie, nic głupiego nie zrobiłaś, po za - zaczął wyliczać
Tym, że wymalowałaś Zayn'owi paznokcie na różowo i powiedziałaś, że teraz będzie mieć powodzenie 
Tym, że wybiegłaś na dwór z miotłą i powiedziałaś, że lecisz do Hogwartu na turniej Quidditch'a
Tym, że powiedziałaś, że kiedyś zamieszkasz w magicznej krainie i będziesz się przyjaźnić z "Maką Paką" i będziesz suszyć kamienie swoim nowiutkim "Af-Afem"
Tym, że założyłaś się z Louisem o to, że jak go ugryziesz w rękę to ten przemieni się w wampira. I tak, ugryzłaś go, I nie, nie jest wampirem, przynajmniej tak mi się wydaję... 
Tym że, biegałaś po salonie krzycząc, żebyśmy zabrali od ciebie wielkiego naleśnika, który za tobą biega i chce ci się oświadczyć.
Tym, że...
Nie dokończył bo przerwałam mu
- Dobra KONIEC! Dużo tego jeszcze? - spytałam chwytając się za głowę
- Nieeeeeee - odpowiedział przeciągając "e" i śmiejąc się
- Gdzie wy spaliście? Bo Louis zapewne u El, Zayn śpi na kanapie, dziewczyny zajęły fotele. Czekaj a Patricia? A ty? Liam i Niall? 
- Patricia śpi tam- wskazał na miejsce za kanapą. Była tam oparta o kanapę Patrycja z głową przewieszoną przez oparcie sofy. Zaśmiałam się na jej widok.
- Niall i Liam mieli to szczęście i wylosowali pokój gościnny. Ja dostałem materac, ale oddałem ci ten zaszczyt. 
- Spojrzałam się na niego i słodko uśmiechnęłam w podziękowaniach. To w takim razie gdzie spałeś?
- Został mi mięciutki dywan 
- głupek! Mogłeś spać ze mną, albo wogólę sam spać na tym materacu!
- Ale nie było tak źle...
- I dlatego jest środek nocy a ty nie śpisz?
- No... - odpowiedział szybko i "ziewnął", co ja chwili również uczyniłam
- Dobra jest środek nocy, może jeszcze pójdziemy spać - spytałam zaspana
A on tylko pokiwał głową. Ruszyłam w stronę materaca a on poszedł na dywan. 
- Zmieścimy się tu - powiedziałam do Hazzy i wskazałam na materac
A on się uśmiechnął i położył obok. Czułam jakby głowa miała mi za chwilę eksplodować. Ale po chwili udało mi się zasnąć. 

 ~*~ SEN ~*~ 

Stoje na jakimś korytarzu, po lewej stronie nie ma okien jest taki jakby balkon. Jestem na zamku. Po chwili Spoglądam w lustro. Blondynka. Ubrana w długą różową suknie jak jakaś księżniczka. Gdzie ja jestem? Pytanie samą siebie w myślach i oczekiwanie na odpowied xd. Po chwili obok mnie zjawia się jakaś postać, nie wiem kto to. Nie wiem jak wyglądał. Ale to był mężczyzna, było widać po jego sylwetce. Zbliżył się do mnie i mnie pocałował. 
- Kim ty jesteś? 
- Jestem....

~*~

Obudziłam się. Ale miałam dziwny sen. Kto to był?! Czy na prawdę musiałam się obudzić właśnie teraz?! No właśnie czemu się obudziłam?
- Niall! - zabiję cię za to! - usłyszałam zaspany głos Hazzy, który już po chwili zaczął gonić blondyna po całym salonie.
- Sory, Harry! Ale jakoś musiałem was obudzić!
- I musiałeś wybrać lodowatą wodę!?
- Wiesz... Tak jakoś wyszło... - zaczął się tłumaczyć 
- Przez tydzień nie robię ci śniadania i nie licz że jak tylko będziesz miał ochotę na żelki to ja ci po nie na pewno nie pojadę! 
Niall zrobił bardzo smutną minkę... 
- A..aa. Ale jak to? Przez tydzień!? Nie zrobisz mi naleśników?
- Tak właśnie! Nie zrobię! 
- NIEEEEEE - Niall wrzasnął i upadł na kolana z podniesionymi w górę rękoma
Wyglądało to dość zabawnie :)
Nie chętnie podniosłam się z materaca i poszłam do kuchni, w której zastałam Patricię i Eleanor. Pati robiła kanapki a El jajecznicę. Po chwili do kuchni wszedł Louis
- Jajecznica?! El, wiesz że wolę krew - zaśmiał się i spojrzał na mnie
A ja sie zaczerwieniłam. Nic nie pamiętam a z opowieści Harr'ego to nieźle się wczoraj zbłaźniłam
- Louis, sory za to, że cię wczoraj ugryzłam, ale ja nic nie pamiętam
- to skąd to wiesz?
- Harry mi powiedział
- Spoko, wiesz miałem taką cichą nadzieję, że mnie jednak zamienisz w tego wampira...
Zaśmiałam się i nalałam sobie wody do szklanki. Po chwili do kuchni weszła Alex i Lisa. Kilka minut potem wszedł Liam i Harry. Kiedy El nałożyła na talerze jajecznicę od razu w kuchni zjawił się Niall a z nim Zayn. Usiedliśmy przy stole i zjedliśmy śniadanie.

* Z perspektywy Nathalie *

Wczoraj zadzwonił do mnie ten Harry i zapytał czy chciałabym zrobić urodzinową niespodziankę Kat i do nich przyjechać! Oczywiście się zgodziłam. Muszę jeszcze zadzwonić do mamy ale to już postanowione więc to tylko poinformowanie jej. Lot mam dokładnie ósmego lipca. Rano do niej zadzwonię i złożę życzenia, żeby nic nie podejrzewała. Chłopacy chcą zorganizować jakąś małą imprezę i mam się na niej zjawić. Harry powiedział, że ktoś po mnie przyjedzie. Tylko problem w tym, że ja ich nie kojarzę, więc chyba pójdę w ślady Kathlee i też sprawdzę ich zdjęcia w google :) Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę i ją zjadłam, potem poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Umyłam włosy, ale ich nie suszyłam. Potem udałam się do mojego pokoju i ubrałam się w
<<< TO <<< Potem odpaliłam laptopa i weszłam na TT i FB. W Polce jest 15.00 to u mojej mamy będzie około 8. 00. Dobra nie powinna już spać. Chwyciłam za mój telefon i wykręciłam do niej numer.
- Hej słonko! - usłyszałam głos mojej mamy
- Cześć mamo!
- Co tam u ciebie?
- Pamiętasz jak ci mówiłam, że Kathlee się wyprowadziła do Lonynu?
- No tak, pamiętam
- Za dwa dni ma urodziny i jej kolega do mnie dzwonił i mnie zaprosił do nich. Mam zrobić urodzinową niespodziankę Kat i być u nich trochę w wakacje. W sumie już postanowiłam, że pojadę ale dzwonię, aby cię o tym poinformować
- Pewnie córuś ! Jeźd i pozdrów ode mnie Kat, a kiedy wracasz?
- Nie wiem, myślę że tak za 3 tygodnie. Może pod koniec wakacji do was wpadnę
- Ok, Natalia idę na śniadanie, muszę kończyć. Papa
- smacznego i mamo jestem Nathalie a nie Natalia....
- Ok, ok pa Nathalie
Rozłączyłam się i próbowałam sobie przypomnieć gdzie mam walizkę. Muszę jeszcze iść do babci i jej powiedzieć o moim wyjeździe. Ubrałam bluzę i wyszłam na zewnątrz. Przeszłam na drugą stronę ogrodu i weszłam do małego domku mojej babci.
- Cześć Babciu! - krzyknęłam wchodząc do domu
- Nathalie! - babcia podeszła do mnie i mnie przytuliła
- Babciu muszę ci coś powiedzieć
- Dobrze słonko to chodź do kuchni, zaparzę herbatę
- Okay
- Mam nadzieję, ze nic złego się nie stało? - powiedziała babcia
- Nie nic, po prostu jadę do mojej przyjaciółki do Londynu - powiedziałam siadając przy stole
- Do Kathlee?
- Tak, ma za dwa dni urodziny i zrobię jej niespodziankę
- Ale się ucieszy. A na jak długo jedziesz?
- Nie wiem babciu, myślę, że będę około 3 tygodni. Zajrzysz czasami do mnie? A i mogę przynieść do ciebie moje rybki?
- Pewnie. Tylko powiedz mi jak je karmić
- Ok
Siedziałam jeszcze może z godzinę u mojej babci, a potem poszłam do domu, zrobiłam listę zakupów
i pojechałam do galerii handlowej. Poszłam do Empiku i zaczęłam szukać prezentu. Chcę jej kupić jakąś książkę, lubi czytać a po angielsku to nie to samo co po polsku. Wybrałam książkę "Wybrani" Kat, lubi tego typu książki, ja w sumie też. Po chwili do moich rąk wpadła jeszcze książka pt. "Gorączka". A co tam kupie obie. Potem poszłam do płyt i znalazłam płytę Hollywood Undead. Czasami lubiłyśmy sobie ich posłuchać, ale nie kupiłyśmy żadnej płyty. Wzięłam płytę i udałam się do kasy. Zapłaciłam za wszystko, wsadziłam do torebki i poszłam do mojego ulubionego sklepu z ciuchami. Po przymierzałam kilka sukienek. Bardzo lubię czarny i biały więc zdecydowałam się na czarno białą sukienkę. Kupiłam jeszcze szarą bluzę, zakładaną przez głowę z liczbą 36. Potem poszukałam jakiegoś bikini. Spodobało mi się TO. Poszłam do sklepu z okularami i kupiłam sobie czarno-białe ray ban'y  (czarne z przodu i białe z boku). Następnie udałam się do Starburksa po kawę na wynos. Byłam już odrobinę śpiąca. Po odebraniu kawy ruszyłam w stronę marketu. Kupiłam sobie gumy do żucia, płyn do kąpieli i takie pierdoły do kosmetyczki. Potem wsadziłam do koszyka kilka paczek ukochanych cukierków Kat i poszłam do kasy.
Wróciłam do domu i wykończona padłam na łóżko, zdążyłam jeszcze przebrać się w piżamę i zasnęłam.

* Z perspektywy Harre'ego * 

- Louis- powiedziałem wchodząc do pokoju mojego przyjaciela
- co? 
- jedziesz ze mną do sklepu, po dekoracje na imprezę?
- Tak, El powiedziała dziewczyną, będą jutro. 
- ok.
- A co z tą Natalie?
- Natalie, przylatuje jutro o 17.00 - odpowiedziałem
- okay, to wyślemy Liama po nią. A co z Kathlee? To ma być niespodziana więc, gdzie będzie przed imprezą?
 - Eleanor mi obiecała, że ją wyciągnie na kawę.
Louis pokiwał głową i ruszyliśmy w stronę pokoju Liama.
- Liam! 
- Co? 
- Pojedziesz jutro po przyjaciółkę Lee na lotnisko? 
- No spoko, o której?
- przylatuje o 17.00 - odpowiedziałem 
- ok, tylko uprzedź ją, że ja przyjadę
- mówiłem jej, że któryś z nas pojedzie 
- okay
Poszliśmy do garażu i pojechaliśmy do sklepu. Zaczepiło nas kilka fanek. Zrobiliśmy sobie z nimi zdjęcia, trochę pogadaliśmy i już za nami nie szły. Założyłem ciemne okulary, Louis robił to samo. Jednak chyba one mało co dają... Weszliśmy do sklepu i wrzucaliśmy do koszyka wszystko co było nam potrzebne. Owoce, słodycze, picie, balony, serpentyny. Potem Louis poszedł po alkohol. Udaliśmy się do kasy i za wszystko zapłaciliśmy. Louis poszedł kupić coś Kathlee a ja poszedłem do cukierni zamówić tort. Kathlee lubi różowy wiec zamówiłem dwu piętrowy tort w kolorach : różowy,czarny i biały. Na górze była czekoladowa 18. Mam go odebrać jutro. Po złożeniu zamówienia udałem się do Starburksa. Zamówiłem sobie kawę i czekałem na Louisa. Kiedy zjawił się mój przyjaciel, Louis również zamówił sobie kawę i poszliśmy do samochodu.

* Z perspektywy Nathalie *

Dzisiaj mam lot. Wylatuję o 14.30 więc na miejscu powinnam być około 17.00. Teraz jest 10.00. Wstałam z łóżka i poszłam coś zjeść. Potem wzięłam prysznic i spakowałam kosmetyczkę do walizki.

< Ubrałam się w to < 
Była 12.00. Poszłam pożegnać się z babcią i zadzwoniłam po taksówkę. Kiedy podjechała pod mój dom, chwyciłam walizkę i torebkę i wsiadłam do auta. Po około 15 minutach byłam pod lotniskiem. Zapłaciłam taksówkarzowi i udałam się do środka. Nadałam bagaże i przeszłam przez odprawę. Kupiłam sobie wodę i gazetę. Kiedy rozległ się głos :
" Pasażerów lotu Poznań- Londyn prosimy o kierowanie się do samolotu" Chwyciłam walizkę i poszłam do wyznaczonego miejsca, przeszłam przez korytarz i po kilku minutach znalazłam się w "rękawie" prowadzącym bezpośrednio do samolotu. Zajęłam swoje miejsce, założyłam słuchawki i samolot wystartował. Cały lot minął dość szybko. Po 2,5h byłam już w Londynie...

____________________________________________________________________________________

I jak wam się podobał rozdział szósty? Dziękuję za komentarze i mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej :) Jutro rozpoczyna się rok szkolny :( Będę się starała dodawać rozdziały co tydzień, ale nic nie obiecuję ponieważ szkoła to szkoła....a rozdziały piszę na bieżąco. Przypominam, że możecie pytać się bohaterów, w komentarzach. Możecie reklamować swoje blogi, ale proszę róbcie to w zakładce SPAM. :) Mam nadzieję, że rozdział się podobał :D 
Pozdrawiam Sophie