poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział Dwudziesty Drugi

- Kathlee -
- Los Angeles, California, Stany Zjednoczone -

Wierzcie mi czy nie, ale ja naprawdę się przeżegnałam, a Natalie, która siedziała obok, spojrzała na mnie, jak na idiotkę, na co tylko machnęłam ręką. Nie sądziłam, żeby Bóg mnie wysłuchał, bo nie pytajcie się mnie, kiedy ostatnio byłam w kościele. W każdym razie trzeba mieć jakąś nadzieję.
Cała widownia była zachwycona i darła się niesamowicie głośno, co nie ukrywając było lekko wkurzające, ale z drugiej strony niesamowite. Wkurzające było chyba tylko dla mnie, ale to z powodu, że znów się źle czułam i rodziców nastolatek, które są na koncercie swoich idoli. Śmiać mi się chciało gdy zauważyłam mężczyznę w średnim wieku, który siedział na jednym z krzeseł ze spuszczoną głową, trzymając się rękoma za uczy. Musi kochać swoją córkę skoro jest skłonny poświęcić się dla niej i siedzieć przez kilka godzin z zasłoniętymi uszami. Ale tematu rodzicielskiej miłości może nie poruszajmy, bo ostatnio nad tym za często myślę. I o moich rodzicach i o moich dzieciach. Tak więc lepiej po prostu skupić się na koncercie i piosenkach, które wpadają w ucho. Tak na marginesie, powiem że już mam swoją ulubioną - mianowicie Summer Love.

~*~ 

Po prawie trzech godzinach, koncert dobiegł końca. Chłopacy przed chwilą zeszli ze sceny i jak podejrzewam skierowali się do garderoby, w której wcześniej się spotkaliśmy. Razem z dziewczynami, wliczając w to również ich stylistki oraz managera - Paul'a wyszliśmy z tej wielkiej sali, na której jeszcze kilkanaście minut temu występowało One Direction. Cała piątka stała przy stole pijąc wodę mineralną. Wcale nie robili tego powoli. Wyglądali jakby nie pili kilka tygodni, a nie kilka godzin, chociaż i tak podczas koncertu mieli przerwy. Zawartość pół-litrowej butelki każdego z nich została opróżniona w trybie natychmiastowym. Podeszliśmy do nich i oczywiście pogratulowaliśmy wspaniałego występu. Najpierw poszłam pogadać z Zayn'em, następnie Louis'em, Niall'em, Liam'em. Został tylko Harry, a ja cholernie bałam się do niego podejść i się odezwać. Jeśli on coś pamięta, ja jestem w czarnej dupie. On z resztą też... Więc lepiej dla niego, aby się nie odzywał i nic nie pamiętał. Jedno jest pewne - ja tego tematu nie poruszę, a jeśli on też tego nie zrobi to znaczy, że to wszystko było tylko i wyłącznie zbiegiem okoliczności.
- Hej. Gratuluje występu. Było świetnie! - uśmiechnęłam się
- Podobało ci się? - zapytał
- Oczywiście, że tak. Szczerze, to nie mam porównania z innymi koncertami, ale mi się podobało. Mam tylko pytanie - nie przerażają cię czasem fanki? - zaśmiałam się - są szalone, prawda?
- To się cieszę. Oczywiście, że są, ale w pozytywnym sensie. Czy przerażają? - zaśmiał się - zależy, myślę, że jeśli, któraś by mnie porwała to bym się zaczął obawiać, ale nie, na razie raczej nie. - pokręcił głową z uśmiechem ukazując swoje dołeczki, a ja próbowałam stłumić swój śmiech, gdy wyobraziłam sobie Harry'ego uwięzionego w domu nastolatki.
W jednej sekundzie zrobiło mi się nie dobrze. Zdawałam sobie sprawę z tego, że po raz kolejny będę wymiotować, ale kuźde nie przy nim. Rozejrzałam się po sali, ale oczywiście pozostałych członków zespołu wywiało. Wraz z dziewczynami oczywiście, została tylko Gemma, która rozmawiał przez telefon. No trudno..
- Harry - pospiesznie wypowiedziałam - gdzie jest toaleta? - zasłoniłam usta dłonią
- Wszystko w porządku? - spojrzał na mnie, z szeroko otwartymi ustami żując gumę. Zauważyłam, że dość często to robi. W odpowiedzi pokręciłam szybko głową. Chłopak chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Szliśmy bardzo szybko, aż brunet zatrzymał się przed niebieskimi drzwiami i przepuścił mnie.
- W razie czego wołaj - przytaknęłam i wbiegłam do środka, kierując się do jednej z toalet.
W łazience nie było nikogo oprócz mnie, co mnie szczerze ucieszyło. Musiałam jak najszybciej wymyślić powód moich dość częstych wymiotów. Po upływie tygodnia chłopacy przestaną wierzyć w zwykłą grypę żołądkową, która najczęściej trwa około trzech/czterech dni... Zaczną coś podejrzewać. Nie są wcale tacy głupi na jakich wyglądają xD.  A szkoda - uśmiechnęłam się lekko do swojego odbicia w lustrze, nie dowierzając jak głupie są moje myśli. Wyglądałam oczywiście strasznie. Moja twarz sprawiała twarz zmęczonej, oczy miałam chore, włosy rozczochrane. Wyjęłam niebieską szczotkę z mojej torby i rozczesałam włosy, a następnie spięłam je w wysokiego kucyka. W duchu modliłam się, aby znaleźć gumę do żucia, ale niestety wszystkie się skończyły. Harry na pewno ma ich pełen zapas... Spojrzałam ostatni raz w lustro i wyszłam z pomieszczenia na korytarz, na którym nadal stał brunet. Chłopak obrócił się gwałtownie słysząc otwieranie drzwi i przeniósł swój wzrok na moją osobę.
- Wszystko okay. Masz może gumę do żucia?? - spojrzałam na niego wyczekująco. Harry sięgnął ręką do tylnej kieszeni swoich spodni i podał mi opakowanie miętowych gum orbit.
- Co się stało?
- Chyba podróże samolotowe nie służą mi za dobrze - zaśmiałam się odrobinę za bardzo nerwowo, ale chyba ten szczegół nie został przez niego zauważony ponieważ tylko skinął głową.
- Jak będzie gorzej to powinnaś iść do lekarza.
- Mhm.. To nic takiego, jestem pewna - uśmiechnęłam się i zrobiłam krok do przodu ciągnąc go za rękę, co nie było za mądrym posunięciem ponieważ po raz kolejny znajdowaliśmy się na podłodze, tyle że tym razem to on upadł na mnie a nie ja na niego. Brunet pospiesznie przeturlał się i to ja leżałam na nim. Pokręciłam głową próbując odpędzić od siebie wszystkie myśli, które zaprzątały moją głową, a zdecydowanie nie powinny. Obydwoje skierowaliśmy się do garderoby, w której zdążyła się już zgromadzić cała nasza grupka. Natalie spojrzała na mnie swoim pytającym wzrokiem, a ja odpowiedziałam bezdźwięcznie, że wytłumaczę jej potem.
Dwadzieścia minut później byliśmy w drodze powrotnej do naszego hotelu. Na dworze padał deszcz, co na słoneczny Los Angeles było dość dziwne, ale latem przecież jest dużo.... Nie, nie ma takiej opcji! Dzisiaj nie będzie burzy. Nie proszę...

***

Kiedy razem w El znalazłyśmy się w swoim pokoju weszłam do łazienki. Umyłam swoje zęby oraz rozczesałam włosy. Naprawdę nie chciało mi się brać prysznica, ale po tym  koncercie i małych przygodach żołądkowych postanowiłam jednak się szybko umyć. Wcześniej rozczesane włosy spięłam w szybkiego koka, aby ich nie pomoczyć i weszłam do kabiny prysznicowej a następnie w trybie natychmiastowym namydliłam swoje ciało i je spłukałam. Owinęłam się ręcznikiem i w tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że zapomniałam swojej piżamy, która składała się z za dużej koszulki Harry'ego i krótkich czarnych spodenek. Kiedyś zabrałam mu ją z pokoju, ale ćiiii... to mój sekret xD Po prostu lubię spać w dużych bluzkach, a jego pokój jest najbliżej mojego - zaśmiałam się - każda wymówka jest dobra. Cóż, nie miałam innego wyjścia więc po prostu wyszłam z łazienki owinięta białym ręcznikiem, z resztą mieszkam z El, a z tego co wiem to ona woli chłopaków, ja też. Jakże duże było moje zdziwienie, kiedy zamiast Eleanor zastałam Harry'ego Styles'a we własnej osobie, siedzącego na łóżku mojej przyjaciółki z gałami na wierzchu.
- Nie gap się! - rzuciłam w niego poduszką, która leżała na moim łóżku, na co się otrząsnął. - Co ty tu robisz?- zapytałam kucając przy mojej walizce - Harry. Nie. Gap. Się. Na. Mnie! I odpowiedz na moje pytanie!
- Mieszkam z Louisem, a ty z El - wzruszył ramionami
- No właśnie, a ja nie jestem Louisem - zauważyłam
- No tak, ale twoja współlokatorka stwierdziła, że woli spędzić tę noc w pokoju, który dziele z jej chłopakiem, więc automatycznie ja musiałem przyjść tutaj. - uśmiechnął się - Na dzisiejszą noc oczywiście - dodał
- Mogłeś tam zostać - stwierdziłam
- Myślę, że bym nie chciał... I ty również... - zaśmiałam się lekko i ponownie weszłam do łazienki tym razem wraz z "moją" piżamą. Fuck... Harry mnie zabije, za tą koszulkę. A może nie...
Powiesiłam ręcznik na kabinie prysznicowej tak, aby wyschła a ja ubrałam swoją piżamkę i wyszłam z powrotem do pokoju.
- Ej! Szukałem tej bluzki! - usłyszałam głos Harry'ego na co się lekko skrzywiłam.
- No bo ja.. wiesz... ten tego.. no.. Nie wiem, pewnie tak przypadkiem ją miałam w walizce... - zamknęłam jedno oko w oczekiwaniu na reakcję bruneta, ale on w natychmiastowym tempie znalazł się obok mnie i popchnął mnie na łóżko, zaczynając mnie łaskotać.
- Przestań! - powiedziałam przez śmiech
- Jak mi powiesz z kąd ją masz
- Okay hahaha tylko hahahha przestań
- Nie, najpierw ty, potem ja
- Okay hahaha ja hahah oj no ahhaha wzięłam hahah ją z ahaha twojego pokoju.
- Po co? - nie przestawał
- Do spania hahaha - Harry słysząc moją odpowiedź przestał mnie łaskotać, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Kradzież jest czynem karalnym... Mogę zadzwonić na policję - powiedział a ja podniosłam brew spoglądając na niego
- Nie zrobisz tego i nawet pozwolisz mi ją zatrzymać.
- Tak?
- Tak.
- Dlaczego miałbym?
- Bo.. ładnie w niej wyglądam?
- Tak, ale to nie wystarczający argument...
- Ponieważ ładnie Cię proszę?
- Proszenie i ładne oczka nie starczą kochanie...
- Kochanie?
- Mhm... kochanie. Tak więc, albo dajesz mi buziaka albo koszulka wraca do mnie.
- Hmm.. zastanowię się...
- Tik tak. Zegar tyka kochanie, musisz się streszczać.
- Nie mów tak do mnie!
- A to dlaczego kochanie?
- Bam Ci tego buziaka, ale koszulka jest moja, a ty się zamkniesz. - przytaknął.
Podniosłam swoją twarz na wysokość jego i pocałowałam go w policzek, jednak on pokręcił głową
- Nie o takim mówiłem kochanie..
- Nie?
- Nie. - zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, jeśli było to możliwe.
- Cóż, chyba będziesz musiał - przerwałam spoglądając w jego oczy - zadowolić się - kontynuowałam po kilku sekundach. W pokoju panowała kompletna cisza, a my obydwoje patrzeliśmy sobie w oczy. Ja w jego zielone. On w moje niebieskie. - tamtym, bo ja nie zamierzam... - przerwał mi uciszając mnie swoimi ciepłymi wargami na moich. Tymi których nie zapomnę do końca swojego życia, tymi, które zaprzątały moje myśli każdy dzień od naszego pocałunku w samochodzie. Kilkanaście sekund potem chłopak odsunął się ode mnie na kilka centymetrów.
- Przepraszam, ja nie powinienem był - pokręciłam głową i tym razem to ja mu przerwałam po raz kolejny złączając nasze usta razem. W tym momencie popełniam wielki błąd, którego jutro będę żałować, niestety ja mam wielkie tendencję do życia chwilą, momentem i na zasadzie "Raz się żyję". Chyba powinnam zacząć uczyć się na błędach... Ale kto powiedział, że to jest błąd?
_____________________________________________________________________
Hej! Dzisiaj rozdział jest troszeczkę krótszy niż mój standard (2000 słów) bo ma ok. 1700, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie ;* Musiałam skończyć  tym momencie i mam nadzieję, że to również mi wybaczycie xD Miał być w niedzielę... No spóźniłam się 27 minut... Nad tym też muszę popracować hehe.
Okay. Jak wrażenia???

PS Ten miesiąc będzie najgorszy, bo 1 kwietnia piszę spr 6-klasisty. Wiem, że nie jest trudny, ale najwyraźniej nauczycielki twierdzą inaczej, bo mamy tyle zadań i ćwiczeń jakbyśmy zdawali maturę.. Tak więc postaram się dodać jak najszybciej ale na pewno nie za tydzień :* Obiecuję, że po tym egzaminie będzie lepiej :***

Dzieki za komentarze pod ostatnim rozdziałem <3
Sophie xx





poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział Dwudziesty Pierwszy

- Kathlee -
- Los Angeles, California, Stany Zjednoczone - 

Jakoś nie specjalnie przejmowałam się tym, że z perspektywy osób trzecich nie wyglądaliśmy, jak tylko i wyłącznie przyjaciele. Potrzebowałam jego bliskości mimo, że wiedziałam, że nasze relacje zawsze zostaną już tylko i wyłącznie przyjacielskie, a już niedługo moje kontakty z Harrym będą musiały być jeszcze bardziej ograniczone. Nie wyobrażam sobie mieszkać u nich w domu z dwójką dzieci, które do tego są jednego z nich. Muszę znaleźć sobie mieszkanie, może potem pomyślę o studiach. Po dość długiej chwili odkleiłam się od chłopaka i przywitałam się z moim kuzynem oraz Liam'em. Chłopacy oczywiście jak na gentelmenów przystało wzięli nasze bagaże. W normalnej sytuacji zapewne bym protestowała, ale zważając na mój stan lepiej niech Harry się tym zajmie. Samochód, którym po nas przyjechali, na pewno nie był ich. Jak się potem okazało, pożyczyła im obsługa hotelowa. Dziwne, ale w końcu to One Direction, im to chyba wszystko wolno. Chłopaki zapakowali nasze bagaże, a następnie zaczęliśmy wsiadać do auta. Harry zasiadł na kierownicą. Mi przypadł ten zaszczyt siedzenia z przodu, ponieważ nasze pary nie odstępowały się chodźmy na chwilę. Biedna Gemma musiała siedzieć na środku, pomiędzy Louisem z El na kolanach i Liamem, na którym siedziała Natalie. Zaśmiałam się na widok wyrazu twarzy brunetki, która w tym momencie zapewne oddałaby wszystko aby tylko wysiąść. Fakt, widok "liżących" się par po obu stronach, nie jest najlepszy. Zamieniłabym się z nią, ale tym sposobem zwiększyłabym swoją szansę na zwymiotowanie, co i tak już jest bardzo prawdopodobne. Spojrzałam w bok, na Harrego, który w tym momencie patrzył przez lusterko i śmiał się zapewne ze swojej siostry.
- Gemma, wyglądasz... głupio - zaśmiał się loczek, na co dziewczyna głośno westchnęła
- Zamknij się. Zawsze możemy się zamienić - wystawił język, na co tym razem ja się zaśmiałam. Ach te kłótnie pomiędzy rodzeństwem. Szkoda, że jestem jedynaczką...
- Kathlee, z tobą też się mogę zamienić.
- Nie, raczej nie skorzystam...
Podczas drogi rozglądałam się na róże strony. W dzieciństwie kiedyś byłam w Californi, ale nie pamiętam za dużo. Widoki są bardzo ładne. Pogoda diametralnie różni się od tej w Londynie czy Poznaniu. Pogoda w Polsce i UK nie różni się jakoś bardzo. Latem jest dość ciepło i jest dużo burz, zimą jest śnieg, jesienią dużo pada, a wiosną jest, szczerze mówiąc nie wiem jak opisać pogodę wiosną, ani zimno, ani ciepło. Za to tu, w LA, teraz pod koniec sierpnia, gdzie w Europie robi się już chłodno, tutaj temperatura przekracza 30 stopni. Zatrzymaliśmy się w wielkim korku, który w tego co zdążyłam zauważyć rozciągał się na długości dobrych 5 kilometrów. Głośno westchnęłam, okazując przy tym moje niezadowolenie z sytuacji, w której się znajdujemy. Bo umówmy się, stanie w nie wiadomo jak długim korku ulicznym nie jest tym co chciałabym teraz robić. Na przykład w końcu położyć się do łóżka, wziąć prysznic, po tak długiej podróży. Moi przyjaciele też nie byli z tego powodu zachwyceni i zareagowali mniej więcej podobnie do mnie. Louis dodatkowo kilka razy przeklął, co wcale nam nie przeszkadzało i było to odpowiednia reakcja na zapowiadającą się nam godzinkę spędzoną w aucie, na ulicy. Liam chcąc jakoś zacząć rozmowę, zaczął się wypytywać co robiłyśmy, gdy ich nie było, na co ja odpowiedziałam, że głównie siedziałyśmy w domu, ponieważ byłam "chora". No to się zaczęły pytania typu: jak się czuję?. Na co odpowadałam, że już lepiej, co było zgodne z prawdą. Pomijając ból głowy, dzisiaj, jest o wiele lepiej niż było tydzień temu.
- Paul nas zabije. Dosłownie. - skomentował Harry po 20 minutach
- Czemu? - zapytałam otwierając jedno oko. Głowe miałm oparą o szybę, tak jakbym chciała spać. Nadal jestem wymordowana po locie, a wieczorem mamy iść na ich koncert.
- Nie pozwolił nam po was jechać. To znaczy dowiedział się o tym, dopiero jak wyjechaliśmy, ale nie pozwoliłby. Uwież mi, że nie widziałem jeszcze gościa, który byłby tak przerważliwiony na punkcie bezpieczeństwa i punktualności - zaśmiał się - zwłaszcza naszej - wzdrygnął się na co ja się zaśmiałam.
Faktycznie, postój w korku zajął nam godzinę z hakiem. Kilka razy nawet prawie zasnęłam, ale budziły mnie odgłosy zniesmaczenia Gemmy, której szczerze współczułam. Gdy zajechaliśmy pod hotel, oczywiście od tyłu, żeby nie musieć przeciskać się przez tłum nastolatek (i nie tylko) pół żywa wygramoliłam się z samochodu. Nasi faceci jak to na gentelmenów przystało zajęli się bagażami, które przy wejściu oddali kilku panom, którzy pracowali w tym hotelu. Po czym zaprowadzili nas do naszych pokojów, które znajdowały się tylko kilka dalej niż ich. Gdy nadeszła pora na rozdzielenie poki, które były dwuosobowe, postanowiłyśmy je wylosować, żeby było sprawiedliwie. Stanęło na tym, że ja pokój dzieliłam z Eleanor, co mi odpowiadało. Gdy nasze bagaże zostały przyniesione przez pracowników hotelu, Rzuciłyśmy się na wielkie łóżka. Ja zajęłam to przy ścianie, a Elka to pod oknem. W ubraniach, po prostu opadłam na łóżku i nic mnie nie interesowało. Chciałam spać! I faktycznie to mi się udało.
Obudziłam się po jakimś czasie, gdy spojrzałam na zegarek wskazywał on godzinę 17.27. Wyturlałam się z łóżka na podłogę i udałam się do łazienki, aby się przebrać. Z tego co udało mi się zarejestrować to za trzy godziny chłopca grają koncert, a my mamy się na nim zjawić. Dla pewności postanowiłam się ich o to zapytać, jak tylko wyjdę z pod prysznica i się ubiorę oczywiście. Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam letnią wodę, która już po chwili spływała po moim ciele. Tak sobie teraz myślę... Uwaga! Uwaga! Prysznicowe przemyślenia Kathlee czas zacząć! W sumie to ciekawe co u rodziców. No dobra, może nie do końca mnie to interesuje, bo patrząc prawdzie w oczy to oni też ani razu się nie odezwali. Może mają jakiś powód? Nie! Nie będę ich usprawiedliwiać. Koniec. Gdy moje ciało było już odświeżone wyszłam z kabiny prysznicowej i owinęłam się białym ręcznikiem hotelowym, który znajdował się na metalowej półce przywieszonej na ścianie. Moje mokre włosy zawinęłam w turban z ręcznika po czym nasmarowałam moje ciało balsamem. Nałożyłam na siebie hotelowy szlafrok, po czym rozczesałam moje mokre włosy i na razie spięłam je w koka. Po wyjściu z łazienki, skierowałam się w strone mojej walizki, aby chwycić jakieś ubrania, które mogę założyć. Zdecydowałam się na białą bluzkę z napisem "I want you" Weź marker i dopisz Harry | siedź cicho!
Czy to normalne, że odpowiadam jakiemuś głosikowi w mojej głowie, co wychodzi na to, że gadam ze sobą? Wracając. Na nogi założyłam krótkie jasne spodenki, które prawie sięgały mi do połowy ud. Nie były obcisłe, jak większość moich letnich spodenek, co było ogromnym plusem. Oczywiście nie obyło się bez moich starych, znoszonych, zwykłych, czarnych conversów, które również należały do sterty ubrań "wygodne". Ponieważ Eleanor nadal spała, a ja nie miałam serca jej budzić, wyszłam po cichu z pokoju i skierowałam się do wcześniej wskazanego, przez mojego kuzyna, pokoju, w którym rzekomo przebywał. Zapukałam kilka razy. A kiedy nikt nie otworzył mi drzwi przez dwie minuty wkurzyłam się, mimo, że nic się nie stało. Co się kryło za moim zdenerwowaniem? Zaczęłam mocniej walić z czarne drzwi. Zadziałało. Otworzył mi Louis z otwartym jednym okiem. Domyśliłam się, że spał.
- Musiałaś tak walić?! - o patrzcie! Nagle się rozbudził. Radujmy się wszyscy -,-
- Tak, musiałam, bo nikt mi nie raczył otworzyć - wyjaśniłam
- W takim razie, zapraszam do środka - uśmiechnął się sztucznie i powrócił do swojego łóżka z pół otwartymi oczami. Czekaj? Która jest godzina? On jeszcze śpi? Wiem, że ja spałam, ale ja byłam zmęczona po locie. Dobra nie wnikam.
- Przyszłam się tylko zapytać - przerwałam, z powodu nowego osobnika w pokoju, wychodzącego z łazienki w bokserkach, trzymając w ręce czarny t-shirt. Przestałam mówić, za to zaczęłam się gapić i nie było obok mnie Gemmy, która by mnie szturchnęła, przywracając mnie do świata żywych.
- O co? - naszą wymianę spojrzeń tym razem przerwał mój kuzyn, zadając mi pytanie.
- Słucham? - przeniosłam swoje spojrzenie z powrotem na Louis'a.
- Pytałem się o co chciałaś się spytać. - wyjaśnił
- Aaa, no tak, przepraszam - uśmiechnęłam się - Chciałam się dowiedzieć czy to dzisiaj macie ten koncert. I jeśli tak, to o której godzinie.
- Zaczyna się o 20.30 - powiedział już ubrany Harry, na co ja przeniosłam spojrzenie na niego. - Zaraz musimy jechać. Louis możesz się ogarnąć i ubrać?! - spytał go
- Nie, nie mogę. Nie chce mi się... - jajęczał i zakrył twarz poduszką
- Dobra, idę po Paula. - zagroził
- Nie! Już wstaje! - poderwał się jak opętany i wszedł do łazienki w trybie natychmiastowym. Zaśmiałam się na jego reakcję.
- Chyba muszę iść obudzić Eleanor. - stwierdziłam
- Poczekaj, pójdę z tobą, muszę jeszcze iść do Niall'a, bo również nie sądzę, żeby wstał.

***

Po tym jak udało nam się wszystkich dobudzić, zaczęłyśmy się z dziewczynami przygotowywać. El założyła czarną sukienkę sięgająca do połowy ud. Przy szyi była zdobiona jakimiś kryształkami. Gemma założyła jeansy, bluzkę na naramkach i jeansową kurtkę. Natalie postawiła na krótkie, czarne spodenki i białą bluzkę z długim rękawem a na to jeansową kamizelkę. Ja za to, korzystając jeszcze z mojego dość szczupłego i nie widocznego brzucha postanowiłam założyć białą bluzkę z napisami, sięgającą do pępka i czarne rurki, których krój pozwalał na podciągnięcie ich do bioder. Na wierzch nałożyłam skórzaną kurtkę, a na głowę szarą czapkę. Włosy, które poskręcały mi się od trzymania ich spiętych w koka, podczas gdy były mokre. Równo o 18.30 siedziałyśmy w samochodzie i jechałyśmy pod arenę koncertową. Chłopacy pojechali trochę wcześniej ze względów przygotowań i próby dźwiękowej. Na miejsce dojechałyśmy bardzo szybko, co mnie bardzo zdziwiło o naszej wcześniejszej godzinie spędzonej właśnie w korku. Przejeżdżając ulicą mogłyśmy usłyszeć krzyki, dziewczyn (przeważnie) stojących pod budynkiem w oczekiwaniu na występ swoich idoli. Nasz samochód podjechał, niezauważalnie. No niestety prawie... Ponieważ gdy wyszłyśmy z samochodów kilku facetów, którzy zjawili się znikąd zrobili nam zdjęcia. Ugh! Pewnie wyglądam jak kwazimodo xD. Wysoki mężczyzna, który pilnował wejścia, nie chciał nas wpuścić, aż do momentu, w którym nie zjawił się Niall i wyjaśnił, że my wcale nie jesteśmy przebrane i nie udajemy siebie? Dryblasowi się chyba zrobiło głupio, bo zaczął nas przepraszać. Podążyłyśmy za Irlandczykiem, który poprowadził nas do garderoby, jak się potem okazało okrężną drogą, tylko po to, aby wziąć żelki z innego pokoju. W pomieszczeniu panował całkowity chaos. Średniego wzrostu blondynka z fioletowymi końcówkami biegła za Louisem, który za to biegł za Harrym, trzymając w ręku chyba prostownicę. Niall zdążył już wysypać za podłogę paczkę słodyczy i chyba się załamał. Liam rozmawiał z inną kobietą i chyba próbował ją przekonać, że nie założy koszuli, którą trzymała brunetka. Zayn za to stał w koncie z telefonem, paląc papierosa. Fuu! Nie będę tego wdychać. Postanowione! To szkodzi zdrowiu. Boże co się ze mną dzieje? El wybuchła głośnym śmiechem widząc całą sytuację. Niall'a za chwilę nie było. Domyśliłam się, że wrócił po inna paczkę żelków. Natalie podeszła do Liama, a Gemma zaczęła robić zdjęcia swojemu bratu, który z wrzaskiem wybiegł przez drzwi z goniącym go Louisem. Kilka minut potem zjawił się Paul i zaczął wydzierać się na Zayna, żeby tu nie palił (za co w duchu byłam mu wdzięczna). Brunet ze świeckim spokojem wyszedł z pomieszczenia, nadal nie przerywając swojej rozmowy telefonicznej. Spojrzałam na zegarek. 19.37. Do koncertu zostało im nie całe pół godziny, a oni wszyscy gdzieś zniknęli. Oprócz Liama, któremu chyba udało się przekonać kobietę, która domyślam się jest ich stylistka, że lepiej będzie wyglądał w stroju, który on wybrał, ponieważ szeroko się uśmiechał, a po chwili zniknął za małą ścianką, gdzie zapewne się przebierał. Ich manager chodził po pokoju licząc na głos do dziesięciu, zapewne chcąc się uspokoić. Ja nadal stałam pod ścianą i próbowałam stłumić mój uśmiech, który cisnął mi się na usta, od momentu, w którym znalazłam się w tym pokoju, który nawiasem mówiąc był bardzo duży. Chwilę potem mężczyzna wstał i podszedł do jakiegoś urządzenia. Wcisnął guzik i zaczął mówić, a ja usłyszałam jego głos w głośniku. 
- Wszyscy. Powtarzam. Wszyscy członkowie One Direction mają stawić się w swojej garderobie w przeciągu dwóch minut. Inaczej macie karę. Osobiście dopilnuję by w czasie waszej kolejnej trasy koncertowej w waszym tour busie nie znalazła się żadna konsola do grania, a dzisiaj kładziecie się spać przed północą! - widziałam, że prawie się zaśmiał, ale w ostatnim momencie wytrzymał i zachował grobową minę. - Liczę czas! Start! - dokładnie w momencie, którym puścił przycisk wybuchnął śmiechem a my, włącznie z Liamem się dołączyliśmy. Słuchając Paul'a miałam wrażenie, jakby ojciec, który właśnie dowiedział się, o uwadze swojego nastoletniego syna i dawał mu karę, najwidoczniej prawdą jest to, że faceci to wieczne dzieci. 
Chwilę potem do środka, wpadł zdyszany blondyn, trzymając otwartą paczkę żelków, w której niewiele już zostało. Irlandczyk spojrzał na opakowanie, a jego mina była bezcenna. 
- Co ja takiego zrobiłem? Dwa razy już wysypałem je na ziemie! Będę głodny!
Kilka sekund później do pokoju wpadł Harry, który chyba nadal uciekał od Louisa. Chłopak schował się za mną, a Louis przybiegł w naszą stronę. 
- Ratunku! Lee ratuj! - usłyszałam głos Hazzy. Na szczęście zainterweniował Paul, który wyrwał Louisowi z rąk prostownicę, na co ten teatralnie upadł na kolana i zawył. A potem ze zwieszoną głową podszedł do Eleanor i się z nią przywitał. 
- Wychodzicie za dziesięć minut - rozległ się głos wydobywający z głośników. Cały zespół skierował się do stolika, po wodę mineralną, a następnie ustawili się na podestach, które miały ich wyprowadzić na scenę. 
Razem z dziewczynami zostałyśmy poprowadzone przez mężczyznę do pierwszego rzędu, a właściwie jeszcze bliżej, bo byłyśmy odgrodzone od wszystkich fanek i siedziałyśmy tylko z ludźmi należącymi do ekipy. Zaczynają lecieć pierwsze nuty piosenki, której nie kojarzę, ale tak właściwie to mało, którą kojarzę. Może dzisiaj uda mi się ustalić, która podoba mi się najbardziej? Wszyscy wyjeżdżają z ziemi, a ja słyszę głos Harry'ego.
*Do you remember summer ? - pamiętasz lato  - czemu on patrzy na mnie? 
- Dlaczego nie zaśmiewał '09 - pyta Gemma, a ja wzruszam ramionami, nadal patrząc na chłopka, który również patrzy na mnie i śpiewa dalej.
Wanna go back there every night, - Chciałbym tam wracać każdej nocy
Just can't lie, was the best time of my life - Nie mogę skłamać, to był najlepszy czas w moim życiu
Lyin' on the beach as the sun blew out, - Leżenie na plaży, gdy słońce wschodziło
Playin' this guitar by the fire too loud,  - Granie na gitarze przy ognisku zbyt głośno
Och my, my, they could never shut us down. - Och, nigdy nie mogliby nas uciszyć.

W tym momencie widzę obraz w mojej głowie. Imprezę. Tamtą Imprezę, której nie pamiętam. Jest mniej ludzi. Siedzi nas tylko kilkanaście. Przy ognisku... Śpiewamy Summer of 69. Bryan'a Adams'a. Obraz znika, ale mam wrażenie, że to nie koniec.

I used to think that I was better alone - Dawniej myślałem, że lepiej mi samemu - rozbrzmiewa głos mojego kuzyna, jednak ja nadal wpatruje się w bruneta z zielonymi oczami, którym nie umiem dostrzec z tak daleka.
Why did I ever wanna let you go? - Dlaczego miałbym kiedykolwiek pozwolić Ci odejść?
Under the moonlight as we stared at the sea, - Przy świetle książyca, gdy wpatrywaliśmy się w morze
The words you whispered I will always belive. - W słowa, które szeptałaś, zawsze będę wierzył.

Mam się teraz modlić, aby to nie miało nic wspólnego z tą imprezą w Hiszpanii? I że dobór tej piosenki, jest czysto losowy? 

* słowa piosenki "Rock Me" - One Direction
______________________________________________________________________
Cześć! Na wstępie po raz kolejny przepraszam, za ponowne duże opóźnienie. Nawet nie zdążyłam do 1.30, ale to tylko dlatego, że musiałam jeszcze koniecznie coś dopisać w tym rozdziale :) Chciałabym abyście odpowiedziały mi na pytanie, które zadała Kathlee xd :) Jak myślicie? Podejrzewa coś? Czy może to zbieg okoliczności? Wiem, że mnie zabijecie, że kończę w tym momencie haha ale cóż. Chętnie przeczytam Wasze komentarze ;) Przy okazji po raz kolejny witam w naszym, już coraz liczniejszym, gronie nowych obserwatorów. Bardzo się cieszę :* A jeszcze jedno! Dziękuję za 40 komentarzy pod 20 rozdziałem :) Cieszę się jak głupia :)
Uwaga nowa ankieta! Z poprzedniej wynika że większość z was zaskoczyła informacja o ciąży Kathlee. Co sądzicie teraz??
PS Pozdrowienia dla D.S :)
Całuski i nie zapomnijcie napisać wrażeń po przeczytaniu ;-) xD
Sophie xx

wtorek, 4 lutego 2014

Liebster Award

Hej :)
Po raz kolejny dostałam nominacje to Liebster Awards :) Tym razem wyróżniła mnie Czarna Mamba. 
Bardzo dziękuję ;) Jest to bardzo miła wiadomość na ferie zimowe ;) Dzisiaj odczytałam ją w Chicago. Przy okazji serdeczne pozdrowienia z niestety nie takiego słonecznego jak w LA, w którym znajduję się Kathlee haha ale równie fajnie ;) Tylko, że w ilinois jest zimno :( 

Pytania:
1. Jak długo prowadzisz bloga?
Ponad pół roku. Pierwszy rozdział pojawił się 1 sierpnia 2013 r. 
2. Czy spotkałaś się kiedyś z krytyką? Jak ją przyjęłaś? 
Nie, nie przypominam sobie aby taka sytuacja miała miejsce, ale każdy ma swoje zdanie ;) 
3. Czy pomaga Ci ktoś w pisaniu?
Nie, w samym pisaniu nie, ale zdarza mi się podpytać o coś koleżanki.
4. W jaki sposób czytelnicy motywują Cię do pisania i czy jest Ci to potrzebne?
Bardzo lubię czytać miłe kometarze. Wystarczy kilka szczerych słów, a mój humor diametralnie się zmienia ;) Jest mi to potrzebne, lepiej się piszę, kiedy wiesz, że ktoś to przeczyta i się ucieszy gdy zauważy nowy rozdział ;)
5. Jakie masz plany na przyszłość związane w bloggowaniem? 
Na razie nie chcę kończyć z pisaniem. Lubie pisać :D Jeśli tylko ktoś będzie czytał ja będę nadal pisała ;) 
6. Masz zwierzaka? Jakiego? 
Mam kotkę rasy brytyjczyk krótkowłosy. Nazywa się Lola 
7. Uważasz, że marzenia się spełniają? 
Tak, co prawda nie wszystkie, ale jeśli mocno się w nie wierzy i postanowi się je spełnić to naprawdę wszystko jest możliwe ;) 
8. Czy masz prawdziwą przyjaciółkę? 
Tak.
9. Co Cię skierowało do pisania bloga?
Nie co tylko kto haha. Chyba zawdzięczam to mojej przyjaciółce potocznie znaną jako Halina hha zawsze będę się śmiała z tego haha. Na wakacjach wpadłyśmy na jakiś pomysł na opowiadanie. Wstępna wizja była wspólnego bloga, ale postanowiłyśmy "się rozdzielić" 
10. Nuta na dziś? 
Hmm.. Może I see fire Ed'a? Kocham tą piosenkę <3 

Moje pytania: 
1. Gdzie byłaś/jesteś/będziesz podczas ferii zimowych? 
2. Brytyjski akcent vs amerykański akcent? + dlaczego akurat ten?
3. Czy w postaciach z twojego bloga jest jakaś cząstka ciebie? 
4. Gdybyś mogła zrezygnować z jednego przedmiotu szkolnego to z jakiego? 
5. Jakiej cechy w sobie nie lubisz? Dlaczego? 
6. Masz swój "ideał" wymarzonego chłopaka? Jaki? (Jeśli masz)
7. Gdybyś mogła cofnąć się w czasie do jednego z historycznych wydarzeń w Polsce, to do którego?
8. Jaka przeczytana przez ciebie książka wywołała u Ciebie największe uczucia? 
9. Jaki dzień w roku jest twoim ulubionym? Dlaczego?
10. Oglądałaś kiedyś hiszpańskie telenowele? Hahah
11. Jak nazwałabyś swoje dzieci? (Chłopca+dziewczynkę)

Blogi, które nominuje:
1. One Direction Fanfiction
2. Każdego dnia razem. Na zawsze
3. Heaven's gates won't open up for me

Nie nominuję 11, bo już wszystkie, które czytam nominowałam wcześniej :)

Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację :)
Sophie :***