wtorek, 22 października 2013

Rozdział Trzynasty

CZYTASZ=KOMENTARZ

- Kathlee -
- jacht, plaża, Hiszpania -

Nie za bardzo wiedziałam co zrobić. Byłam... Przerażona? Było bardzo wcześnie, dochodziła 6.00 co jak na mnie i do tego po imperzie było bardzo wcześnie, ale w tym przypadku cieszyłam się, że obudziłam się tak wcześnie. Chwyciłam bluzę oraz słuchawki i wyszłam. Panował jeszcze zmrok ale stopniowo się przejanjało. Nałożyłam na uszy słuchawki i puściłam playlistę, ktora nazwałam "na zły humor". Wiecie jak mi smutno, słucham przygnębiających piosenek. Mądre nie? Ale mi to pomaga. Przeszłam przez pomost i przedostałam się na plaże. Chodziłam ze stopami w wodzie. Nie była ciepła, ale nie przeszkadzało mi to. Po chwili poleciało mi kilka łez. Poprostu miałam mętlik w głowie i milion pytań na minutę. Nie wytrzymałam i się rozpłakałam. Nie wiem ile tak chodziłam ale po przesłuchaniu wszystkich piosenke obróciłam głowę i zobaczyłam że mały dystatns to nie był. Na zegarku wyświetlała mi się 9.27 więc postanowiłam zawrócić. W sumie po powrocie dalej kontynuowałam moją zaciętą walkę z myślami tyle że siedząc w kuchni i popijając chyba już 100 herbatę tego ranka.


- Harry - 
- jacht, Hiszpania -

Obudziłem się rano, no może nie do końca rano, bo zbliżała się 13. Głowa bolała mnie niemiłosiernie i do tego jestem mega zmęczony. Z wczorajszego wieczoru w sumie nie pamiętam zbyt wiele. Impreza, tańce potem nasze epickie picie no i.... No i w sumie nic więcej nie pamiętam. No ale to u mnie nie nowość. Wstałbym ale nie chce mi się. Jednak mój ból głowy się nasilał a ja potrzebowałem tabletki. Po woli, naprawdę po woli , bo zajęło mi to 15 minut, sposobem "jeszcze minutka" wstałem z łóżka. Ubrałem coś na siebie, bowiem spałem w mojej ulubionej piżamie (czytaj : bez ) i poszedłem do kuchni. Zastałem tam śpiącego Nialla, trzymającego w ręku paczkę żelków i Lee, która wyglądała jak siedem nieszczęść. Miała podkrążone oczy i tępo wpatrywała się w kubek herbaty, który trzymała w ręku. Albo była mega zmęczona albo coś się stało. A ja zamierzam dowiedzieć się czy jest coś konkretnego na rzeczy. Podszedłem do szafki, nalałem sobie wody do szklanki ale nigdzie nie mogłem znaleźć tabletek.
- Lee, wiesz może gdzie są jakieś leki na ból głowy? - dziewczyna lekko podskoczyła, zapewne myślała że jest tu sama. Po chwili obróciła głowę 
- A to ty - odetchnęła. - Nie strasz mnie tak. Co mówiłeś? A tak, tu leżą - podała mi opakowanie, nadal patrząc pusto przed siebie.
Chwyciłem opakowanie i wyciągnąłem dwie tabletki po czym popiłem je wodą. 
- Co się dzieje? - spytałem siadając obok
- nie, nic się nie stało - ta.. Zgrywała głupią.
- Przecież widzę. 
- Naprawdę nic takiego. Lepiej zmieńmy temat. Jak tam wczoraj impreza? - spytała i pierwszy raz na mnie spojrzała, ale ona.. Czy ona się bała?
- Chyba dobrze, nie wiem, nie pamiętam...
- Nic? - spytała szybko
- Nie no coś tam tak - wytężyłem umysł...- tańczyliśmy - tu ona wyszczerzyła oczy- potem wszyscy piliśmy no i więcej nie pamiętam - mało zauważalnie ale odetchnęła z ulgą? Kurde co się stało? 
- Coś ukrywasz... - dodałem po chwili- nie wiem co, ale się dowiem. 
- nie dowiesz - szepnęła do siebie jednak wystarczająco głośno abym mógł ją usłyszeć.
- Słucham?
- Co? Ja nic nie mówiłam. Z resztą nie masz się czego dowiedzieć, ja z imprezy też nie pamiętam więcej niż ty... 
- No dobra... - powiedziałem ale i tak nie byłem przekonany. Może i znam ją krótko, ale zdążyłem ją poznać a już na pewno zaobserwować jej zachowania i teraz na pewno coś ukrywa.

- Kathlee -
- jacht, Hiszpania - 

Co ja miałam mu powiedzieć? Najlepiej będzie jak NIKT o niczym nie będzie wiedział. A ja za kilka dni zapomnę i będzie jak dawniej. Musze tylko zachowywać się normalnie, bo jeśli Styles coś zauważył to Natalie wyczyta wszystko z mojej twarzy. 
- Chcesz coś do jedzenia? - spytał chłopak jednocześnie wyrywając mnie z zamyśleń.
- Nie, dzięki, nie jestem... - przypomniałam sobie moje postanowienie - no dobra, możesz zrobić kanapkę. 
- Może omlet z serem i pomidorami? - zrobił hmm... Jak nazwać tą minę, była mm... dziwna.
Rozbawiona pokiwałam głową na znak że się zgadzam i wykrzywiłam usta w lekki uśmiech, który zapewne w żadnym stopnie nie przypominał mojego uśmiechu, ale trudno... starałam się.
Podeszłam do blatu i wstawiłam wodę na herbatę. Śniadanie zjedliśmy sami. Nikt nie pofatygował się zejść na posiłek mimo że było po 14.00. Nawet Niall się nie obudził... No w sumie kto normalny je śniadanie o 14? Nie byłam aż tak głodna, ale moje oczy wygrały i zjadłam całą zawartość mojego talerza z czystego łakomstwa. 
Oczywiście wszystko było pyszne, co tylko pomogło mi przybrać na wadze. Niestety... Ach, te przeklęte kilogramy... Ale dobra, nie narzekam bo na razie nie mam na co. Po skończeniu posiłku i po posprzątaniu udałam się do mojego pokoju. Zastałam tam Natalie leżącą w łóżku, nie spała, ale nie zapowiadało się na to aby w najbliższym czasie wyszła z łóżka. Uśmiechnęłam się do niej lekko, wiedząc że ma kaca i lepiej jej nie denerwować a potem usiadłam na łóżku i ponownie włączyłam muzykę. Wyciągnęłam z walizki książkę i zaczęłam ją czytać. W tym czasie moja przyjaciółka zdążyła się ogarnąć z iść na dół zrobić sobie kanapkę. Ja cały czas czytałam. Wciągnęła mnie i nim się obejrzałam była 19.00.  Byłam zmęczona, bo w przeciwieństwie do innych osób, które nie jestem pewna czy w ogóle dzisiaj wstały z łózka miałam ciężki dzień. Poszłam umyć zęby, założyłam luźny T-shirt i położyłam się na łóżku. Nie zamierzałam zasypiać, ale tak wyszło... Po chwili już spałam.

~ SEN ~
Znowu. Znowu ten dziwaczny sen! Do cholery przecież on jest porąbany! Jakaś laska, która stoi obok wmawia mi że jest mną. Haloo?! Gdzie tu logika? Do tego nie miałam dzisiaj ani siły ani ochoty na rozmowę z nią. 
- Witam ponownie -ojej,  jakże miłe powitania, aż rzygać mi się chce 
- Hej - burknęłam
- Rozmowna jesteś... Widzę że humoru nie masz. - no coś ty? Amerykę odkryłaś! Nie odpowiedziałam tylko podniosłam na nią wzrok. Jak jest mną to powinna wiedzieć że nie, prawda? 
- Dobra co Cię gryzie? 
- Nic, nie zamierzam się nikomu zwierzać a już na pewno nie tobie. Pojawiasz się w moich snach i wmawiasz mi że jesteś mną. Powinnaś się leczyć! Co mam zrobić żeby się z tąd wydostać?! 
- Jak nie to nie... Kiedyś zrozumiesz... 
- A jak nie? - krzyknęłam. 
- Mamo, jestem głodna- powiedziało jakieś dziecko, które uczepiło się tej baby. Ona zaś wzięła je na ręce i mi podała - Ta pani się tobą zajmie- spojrzałam na nią moim wzrokiem " WTF?" I dodałam że nie będzie mi rozkazywać. Ale chwile potem jej nie było, a ja miałam w ręku czyjeś dziecko. Na oko dziewczynka miała może z cztery latka. Nie no, ten sen z razu na raz jest coraz bardziej porąbany. Jednak w tym momencie moim problemem było to dziecko które cały czas nawijało o tym że jest głodna. Przypomniałam sobie słowa tej całej Lee z mojego poprzedniego snu. "Masz nad snem kontrolę ale nie całkowitą. Jeśli czegoś zapragniesz to się tutaj pojawi. Jesteś głodna? Pomyśl o czymś do zjedzenia. Chcesz pić? Pomyśl o czymś do picia. A to się zjawi."
- Co chcesz jeść? 
- czekoladę
- ale tym się nie najesz - jezu co się ze mną dzieje, co mnie obchodzi co ona zje? To znaczy nie żebym nic sobie nie zrobiła z tego że by jej się coś stało, ale żeby od razu zachowywać się jak swoja matka.
- No to naleśniki z Nutellą - oczy jej się zaświeciły. Te oczy to ja skąś znałam ale w końcu to sen nie?
- No dobra... Tylko skąd ja ci mam je tu wziąć? 
- Pomysł o tym
- A ty nie możesz? 
- Nie, bo nie mam skończonych 14 lat -o czym ta mała gada? No dobra. - Pomyślałam i co? 
- Zaraz się pojawią... - Tak jak mówiła, po chwili znikąd pojawiły się naleśniki. Mała zaczęła je jeść, oddając mi jednego. Ja za to nie mogłam pojąć zkąd się to tu wzięło... Po tym jak dziewczynka, której imienia nie znałam zjadła, znowu pojawiła się Lee. Wzięła ją i powiedziała - Polubiłyście się, to dobrze..  a potem obie zniknęły. Ja za to się obudziłam

**********

Obudziłam się o 21.00. Nie spałam za długo, ale teraz nie zasnę. Tak już mam, jak się obudzę po na przykład jednej godzinie to już nie zasnę tak szybko. Wstałam i zeszłam na dół. Wstawiłam sobie wodę na herbatę i udałam się na kanapę. Siedział tam również Liam, który niby coś oglądał ale w rzeczywistości chyba go to nie interesowało. 
- Co tam? - spytałam siadając
- A nic, a u ciebie? 
- No.. okay - nie będę nikogo zadręczać
- Mogę Ci zaufać? - spytał spoglądając na mnie. Nie spodziewałam się tego. A akurat z Liamem spędziłam najmniej czasu. Ale pokiwałam głową, że tak.
- Przejdziemy się? - zaproponował 
- No ok, tylko pójdę po bluzę. 
Kilka minut później byliśmy na plaży. Chodziliśmy przy brzegu, ale teraz nie odważyłam się zamoczyć nóg i tak mi już było zimno. 
- To o czym chciałeś porozmawiać? 
- Wiesz... yym. no bo przyjaźnisz się z Nati
- no tak.... - nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi 
- no, ona... ugh.. podoba mi się no.... 
- Ha! Wiedziałam! - zaczęłam skakać 
- Kathlee! Ogarnij się!
- Ojć, sorka.... Wiesz, Liam... uważam że powinieneś z nią pogadać. A i oczywiście nie zapomnij o czerwonym tulipanie.
- Czerownym tulipanie? 
- No oczywiście, jak dasz jej takiego kwiata to normalnie jest twoja. Wiem co mówię, kiedyś w podstawówce taki największy debil w klasie się w niej podkochiwał i usłyszał że ona takie lubi. Przyniósł jej i się spytał czy pójdzie z nim na bal. A ona nie umiała odmówić, mimo że go nie znosiła - zaśmiałam się na to wspomnienie, ach te czasy..... On również się zaśmiał. Pochodziliśmy jeszcze trochę. A kiedy zrobiło się chłodniej postanowiliśmy wracać. Polubiłam go, tak naprawdę to chyba pierwszy raz rozmawiałam z nim tak dłużej a on od razu mi zaufał. No wieże w niego! Nie może tego skopać. Już widzę go z Natalie, trzymających się za rączkę.... Aww! Kiedy po raz kolejny tego dnia położyłam się do łóżka, zasnęłam już na dobre tym razem obyło się bez tego idiotycznego snu....

- Natalie - 
- jacht, Hiszpania -

Dzisiaj prawie cały dzień leżałam lub spałam, tak więc teraz nie za bardzo miałam na to ochotę. Kathlee z tego co wiem już zasnęła. Nie zdążyłam z nią pogadać, ale coś się dzieje. Była jakaś przygnębiona... no nie wiem, pogadam z nią jak wstanie. Udałam się do kuchni i otworzyłam paczkę żelków. W "salonie" siedział Niall z gitarą i coś grał. Nie chciałam mu przerywać więc stałam pod ścianą i słuchałam. Jakoś nie specjalnie słucham One Direction więc nie wiem jak śpiewają czy grają. Ale blondynek nieźle sobie radził. Kiedy skończył zaczęłam bić brawo po czym podeszłam do niego i w nagrodę poczęstowałam go żelkiem. Ponieważ jemu też nie chciało się spać postanowiliśmy posiedzieć i pograć na gitarze. Kiedyś się uczyłam i bardzo lubię grać, ale chłopak był ode mnie o wiele lepszy w te klocki. Kilka utworów nawet pośpiewałam co w towarzystwie kogoś zdarzało mi się bardzo rzadko. Niall jest bardzo pozytywną osobą. Często się śmialiśmy, ogólnie wszyscy są bardzo mili i wogóle. Jeśli Kathlee postanowi zamieszkać w Londynie na stałe może ja też to rozwarze. Miasto super, z reszta co mam robić sama w Polsce? Tak około 2.00 oboje zasnęliśmy w salonie. 

________________________________________________________________________________
Na początku chciałam Was przeprosić, za to opóźnienie. Naprawdę nie miałam kiedy skończyć. Bardzo dziękuję za każdy komentarz, jednak jest mi trochę smutno bo widzę że dużo osób owiedza mojego bloga a tak mało komentuje... :( Taki mały komentarz naprawdę wywołuję na mojej twarzy wielki uśmiech no i motywuje! Na pewno się już takich notek nasłuchaliście ale to prawda. Jak ktoś z was pisze bloga to wie o czym ja mówię. Normalnie powinnam napisać że kolejny pojawi się za np. 10 komentarzy ale uważam to za dziwną metodę. 1) Lekki szantaż 2) przecież takie 10 komentarzy może napisać 1 osoba z anonima więc nie będę stosować tej metody. Po prostu was PROSZĘ :) o choćby króciutki komentarz :) Tak z dobrego serduszka <3 
Piszcie swoje opinie. Nie obrażę się! A co myślicie o zachowaniu Kathlee? Co się według was stało?
Sophie xx

niedziela, 13 października 2013

Rozdział Dwunasty

Rozdział dedykuję mojej przyaciółce, wspaniałej "Halince" (Wiesz że chodzi o cb)

- Kathlee -
- lotnisko, Hiszpania -

Ziemia! Ja żyję! Przeżyłam! Wyszłam z tej cholernej maszyny i żyję! Normalnie Cud! Niall połowę lotu spędził na zmywaniu "arcydzieła" ze swojej twarzy. Po jakiś 30 minutach i po tym jak Zayn i Louis obiecali oddać blondynowi swoje desery, udało mu się większość zmyć a chłopakom przebaczył. Obecnie znów panuje "wielka miłość". Wylądowaliśmy w Hiszpani, ale dopiero teraz czeka nas najtrudniejsze zadanie, mianowicie przejść z chłopakami przez całe lotnisko i nie zostać rozpoznanym... Niestety widziałam kilka dziewczyn z koszulkami typu "I love One Direction" "Rock Me Harry Styles" itp...ale media podobno nie wiedzą, że wylecieliśmy do Hiszpani więc powinno być ok. Rozdzieliliśmy się. Ja poszłam z Zayn'en i Liamem, Eleanor z Lou, a Niall z Natalie i Harrym. Oczywiście wszyscy mieliśmy kaptury i okulary. Nie wydaje mi się aby ktoś rozpoznał mnie czy Natalie ale chłopacy uparli się, że rozpoznają i my również mamy się "zakamuflować". Podział był losowy z resztą to było obojętne. Ważne było to aby Louis był z Eleanor bo jeśli nie daj boże by ich rozpoznali to prasa huczała by z artykułami "Eleanor Calder na romantycznym wyjeździe z Liamem Paynem! Nie możemy uwierzyć, że zdradza swojego chłopaka z jego przyjacielem" czy tym podobne. Nie czytam tego typu gazet, ale w dziewczyny z mojej klasy w Polsce jarały się gwiazdkami popu i wierzyły we wszystko co pisały gazety typu Bravo czy FanClub. Trochę żałosne... A właściwie trochę straszne, bo weź tu żyj z myślą że w każdej chwili jesteś obserwowany i nie wiesz kiedy zrobią ci zdjęcie i doczepią jakąś historyjkę wyssaną z palca. Wydaje mi się że chłopacy sobie jakoś radzą, odkąd tu przyjechałam jeszcze nie słyszałam żeby narzekali na swoje życie czy na to że są sławni. W końcu to przecież był ich wybór. Myślę że da się przyzwyczaić. Zawsze znajdą się osoby, które uwieżą w każdą bajeczkę ale nie wszyscy. Ważne żeby się nie przejmować jakimiś bzdurami na swój temat, bo ludzie będą gadać i plotkować zawsze. Dopóki sami nie doświadczą tego uczucia, tego jak to jest być obserwowanym 24h/7.
Szanse na bezpieczne przedostanie się na zewnątrz były naprawdę niewielkie, więc zebraliśmy się na krótką naradę
- Nie ma szans, rozpoznają nas - jak zawsze optymizm Liama mnie rozwalał
- Będzie dobrze - powiedział mój kuzyn, który przeciwnie do Liama był wielkim optymistą
- Wiesz Lou, ja myślę że Li ma rację. - powiedziała Eleanor
- No to co robimy? - spytał Niall
- Mam pomysł - powiedziałam. Natalie idziemy, musimy pogadać z jakimś pracownikiem.
- Co chcesz zrobić? - spytał Harry
- Zobaczysz
Poszłyśmy z Nat do kilku ludzi z obsługi i opowiedziałyśmy sytuację w jakiej się znajdujemy. Na początku nikt nie był za bardzo skory do pomocy, ale obiecałyśmy pewnej kobiecie autograf dla córek i od razu sprawa załatwiona. Nie ma to jak chęć niesienia pomocy na tym świecie... Dobra, trzeba było zrobić lekkie zamieszanie aby odciągnąć uwagę wszystkich i żebyśmy mogli i szybko przedostać się na zewnątrz. Zawołałam Louisa, którego poprosiłam aby zebrał autografy od reszty dla córki tej kobiety. A ja skupiłam się na tłumaczeniu mojego planu.
- Pani będzie sobie szła z torbą, tak jakby była pani po prostu turystką, a pan może iść obok niej. W pewnym momencie krzyknie pani coś typu "Ała" i się przewróci. "Straci przytomność". Wszyscy zbiorą się wokół a my będziemy już na dworze. Zgoda? - obydwoje pokiwali głową. Po czym poszliśmy do reszty. Przedstawiłam im nasz plan. Zareagowali pozytywnie. Susan (tak nazywała się ta kobieta) odebrała zdjęcie z autografami i byliśmy gotowi do wyjścia. Susan i Bob ruszyli. A kiedy tylko usłyszeliśmy głośne "Ała! " popędziliśmy w stronę wyjścia. Oczywiście nie biegliśmy, bo było by to bardzo podejrzane, ale po kilku minutach byliśmy na dworze.
- w dwuszeregu zbiórka - krzyknął Louis, na co ja się zaśmiałam Kolejno odlicz!
- jeden - powiedział Hazza
- mówi się raz! Od nowa!
- Lou daruj sobie, bo jeszcze ktoś nas zobaczy.
- A jak kogoś brakuje? Jeszcze raz! - raz!
- powiedział śmiesznie salutując Harry
- dwa! - krzyknął Liam
- trzy! - ukłonił się Zayn
- cztery - odpowiedziała znudzona El
- pięć - przyszła moja kolej
- sześc! - powiedziała uśmiechając się Natalie
- ja siedem. Do cholery gdzie jest Niall?!
W tym momencie zobaczyliśmy zdyszanego blondyna z torbą w ręce.
- Nie pomyśleliście o tym że ta torba mi się przyda, zanim oddaliście ją Susan? - wydukał na jednym oddechu a my się zaczęliśmy śmiać - To nie jest śmieszne. Ona udawała że jest nie przytomna, Bob trzymał MOJĄ torbę a mnie ochrona mało co o kradzież nie posądziła.
- To jak ją odzyskałeś? - Susan, cudownie odżyła i podała mi torbę po czym "znowu zasłabła". Na miejscu tych ludzi nieźle bym się zdziwił... - on też zaczął się śmiać
- Dobra. Jedziemy? - Tak! Jesteśmy wszyscy! Wchodźcie do samochodu. - wielkoduszny organizator tej wyprawy (czytaj Pan Tomlinson) dał nam pozwolenie więc weszliśmy do auta i ruszyliśmy.
Jechaliśmy autem do jakiegoś portu, w którym stał wynajęty przez chłopaków jacht. Oczywiście Zayn zakomunikował już że robimy imprezę na plaży. Powiedział nawet że już obczaił to miejsce na Google Maps. Wiadomo wujek Google zawsze służy pomocą. Ale jak na niego to jestem pod wrażeniem, że mu się chciało. Tylko pozostaje pytanie Jest nas 8. Impreza dla ośmiu osób? Otóż nie, Zayn zaprosił swoich znajomych którzy mieszkają w pobliżu. Każdy z chłopaków kogoś tu znał, ja również miałam znajomą. I tym oto sposobem uzbierało się około 30 osób. W tym kilka modelek od El, moja znajoma z gimnazjum, Ed Sheran który akurat był w pobliżu i wiele innych nowych osób o których już słyszałam w mediach ale nie tylko bo miało się znawić kilku znajomych chłopaków z przed czasów XFactora. Taki tam standard, da się przyzwyczaić że na każdej imprezie poznajesz swoich idoli czy modelki które oglądałaś w telewizji. A akurat Ed'a to ja słucham. A tak na poważnie to odkąd tu jestem w sensie że odkąd poznałam chłopaków to polubiłam imprezy. Nie żebym kiedyś ich nie lubiła, ale teraz jest zabawniej! Po jakiś 20 minutach słuchania bardzo ciekawej rozmowy chłopaków ma temat piłki nożnej i Eleanor z Natalie o jakiejś nowej kolekcji ciuchów byliśmy na miejscu. Nie za bardzo chciało mi się teraz dyskutować, byłam zmęczona po tym locie. Dlatego po prostu siedziałam cicho.

****
Stałam jak kołek z otwartą buzią i nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Tak samo jak Eleanor i Natalie.
- Halo? Żyjcie? Powiecie coś? - pomachali nam rękoma przez twarzami i znowu gadali jednocześnie.
- WOOOW! - tym razem nie byłyśmy z dziewczynami gorsze, bo powiedziałyśmy to w tym samym czasie przeciągając drugą literę. Kiedy się trochę otrząsnęłam z transu zaczęłam rozmowę
- Wy poszaleliście? Wynajęliście taki jacht dla 8 osób? Z resztą po co aż tak... ugh... wiecie o co chodzi
- My właściwie - zaczął Harry drapiąc się nerwowo po karku
- Co...? - zapytałam
- Kupiliśmy go...
- CO?! - znowu wypowiedziałyśmy równo
- No wiecie uroki bycia gwiazdą - westchnął Zayn
- Ty panie gwiazda, ty lepiej tak nie gwiazdorz - odpowiedziałam z uśmieszkiem
- Oj, tam raz na jakiś czas można - zaśmiali się
- Dobra wchodzimy! Trzeba przydzielić pokoje! - Louisowi znów włączyła się funkcja "organizator". Na co się zaśmiałam. Wszyscy spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem a ja tylko odpowiedziałam że coś mi się przypomniało. W każdym pokoju było dwuosobowe łóżko, szafa, lustro i takie tam inne duperele jak lampa, dywan itp. Nie chwaląc się to właśnie ja i Natalie dostałyśmy najładniejszy ze wszystkich. Chłopacy losowali. Ponieważ było pięć pokoi. Jeden dostałyśmy my z Natalie, drugi bez wahań zajęli Louis i Eleanor tak więc dwóch z 1D będzie musiało dzielić swój pokój. Niall chciał grać w papier, kamień i nożyce  zarzekając, że jest w tym mistrzem, ale Zayn wpadł na inny pomysł. Mianowicie ciągnięcie patyczków. Poszperał w jednej z toreb i wyciągnął wykałaczki. Następnie wyciągnął ze swojej torby piórnik i wziął czarny marker. Końcówki dwóch z czterech wykałaczek pomalował na czarno i zasłonił je wszystkie ręką, tak że było widać tylko te czyste końcówki.
- Każdy bierze po jednej. Kto ma pomalowaną końcówkę będzie miał współlokatora - uśmiechnął się
- Ale ty wiesz, która jest która - oburzył się Niall
- Ja biorę tą, która zostanie. Dalej losujcie.
Po chwili każdy z nich miał już swoją. Postanowili że zrobią niespodziankę kto gdzie będzie tak więc każdy z nich ukrywał jaki ma patyczek. Louis powiedział który pokój będzie dwuosobowy a który będzie dla jednej osoby.
- Jak powiem JUŻ biegniecie do SWOJEGO pokoju
- po co?
- nie wiem... Dziesięć....JUŻ!!! - wszyscy słysząc 10 przygotowali się na to że jeszcze chwilę postoją, no to się zdziwili.Kiedy usłyszeli JUŻ wszyscy wystartowali. Zayn i Niall zderzyli się ze sobą chcąc wejść do pokoju. No to już wiadomo kto miał to "szczęście" wylosowania pomalowanej wykałaczki. Chyba żaden z nich nie był zadowolony no ale cóż... Kto by nie chciał mieć własnego? Chociaż mi nie przeszkadzało to że będę z Natalie bo my zawsze śpimy na jednym łóżku więc spoko. Potem wszyscy zaczęli się rozpakowywać. Niall chciał wypakować jedzenie i wszystko do kuchni ale Eleanor mu stanowczo zabroniła pod argumentem tego, że nic nam nie zostanie. Tak więc zostało mu wypakowanie swoich rzeczy + filmy i sprzęt wodny.


***

Szykuj się! obróciłam głowę w stronę osoby która krzyknęła. W sumie było pewne kto to powiedział, bo Natalie powiedziała to po polsku. Ale tak odruchowo się obróciłam.
- Wyluzuj mamy jeszcze godzinę.
- No właśnie. Szybko! Co zakładasz?
- Ciuchy....
- WOW! Nie wiedziałam. - odpowiedziała sarkastycznie na co ja się zaśmiałam.
- Nudno będzie.
- Coś czuję, że właśnie nie. Tylko weź się postaraj nie upić. Bo znowu nie będziesz nic pamiętać
- Ale ja na moich urodzinach wcale nie byłam pijana no! Czemu wy mi nie wierzycie? - wzruszyła ramionami, a ja podeszłam do mojej walizki i zaczęłam w niej szperać w poszukiwaniu sukienki. Czemu wzięłam taką wielką walizkę? Ale z drugiej strony to te wszystkie rzeczy mi są potrzebne... Bo kilku minutach i po straceniu nadziei na znalezieniu upragnionej sukienki, udało mi się! Była schowana pomiędzy spodniami a swetrem. Była dość krótka. Do piersi była biała z koronką, a w dół obcisła czarna. Włosy umyłam i rozczesałam ale zostawiłam rozpuszczone. Natalie też zaczęła się przebierać a potem malować. Nie robiłam jakiegoś super, ekstra, mocnego makijażu. Tak w sam raz na taką imprezę. Na nogi założyłam wysokie,czarne szpilki. I byłam gotowa. O dziwo przed czasem. Miałam jeszcze, aż 5 minut! Pośpieszyłam moją przyjaciółkę po czym wyszłyśmy z naszego "pokoju", a właściwie to o ile się orientuję to taki pokój na statku czy jachcie nazywa się kajuta. Mniejsza z tym. Udałyśmy się na górny pokład, na którym mieliśmy się spotkać. Stał tam Zayn z Liamem i ze sobą rozmawiali. Kiedy nas zauważyli wyszczerzyli oczy ale się szybko ogarnęli. No nie powiem było to miłe uczucie.
- Gdzie reszta? - spytała moja przyjaciółka
- Jeszcze się szykują. Dobra chodźcie już. Ustawiliśmy już głośniki itp.
Chwilę potem staliśmy już na plaży. Ale nie była to taka typowa plaża. Powierzchnia w pół koła była taka ani mała ani duża. Z trzech stron otaczały ją wysokie skarpy piasku a z czwartej brzeg morza. Na górze chłopacy porozwieszali lampiony, które świeciły się na biało. W jednym rogu było kilka kocy i stół z alkoholem. No nie powiem niezła kolekcja.... Ale na mnie nie podziała... Kurde skąd tam polska wódka?! Teraz to już na pewno przegram z Zaynem... Chociaż może sobie nie przypomni tego zakładu...
Wracając do miejsca. Za to po drugiej stronie były jeszcze jakieś kolorowe lampy i głośniki. Ogólnie wszystko było śliczne. Piękne miejsce. Aby dostać się na tą małą plaże należy przejść przez pomost, na którego końcu stał nasz no.. chłopaków jacht. Zayn podszedł do sprzętu i włączył cicho jakąś piosenkę. Potem doszła reszta. A następnie zaczęli się pojawiać goście. Przyszedł Ed, którego tak bardzo chciałam poznać.  Gapiłam sie na niego i nie mogłam wydusić słowa, ale potem Natalie szturchnęła mnie w ramię i się ocknęłam. Potem przyszło kilka jakiś chłopaków i dziewczyn. (Znajomi reszty) I w końcu pojawiła się moja koleżanka Tośka. Poznałyśmy się w gimnazjum ale potem ona musiała się wyprowadzić do Hiszpanii. Zbieg okoliczności sprawił że była akurat tutaj u kuzynki. Pisałam z nią SMS i zgodziła się przyjść. Ale przyprowadziła swojego chłopaka, który był Hiszpanem i swoją kuzynkę, która dla odmiany mieszkała w Portugalii. Ta to dopiero miała rodzinę na całym świecie. Ona urodziła się w Niemczech ale była Polką. Jej tata był z Włoch a mama z Polski. Potem wyprowadziła się do Hiszpanii i tu nadal mieszka. Nie byłyśmy jakimiś super przyjaciółkami ale to dlatego że chodziła tylko jeden semestr ze mną do klasy a potem wyjechała. Jednak uważam że gdyby została mogłybyśmy się bardziej zaprzyjaźnić. Trochę to nie logiczne nie? Raz gadam że nie miałam znajomych a tu co chwilę kogoś na świecie spotykam. Ale wszystkie poznałam wcześniej. A moje problemy zaczęły się dopiero w 2 klasie gimnazjum. Dobra nie będę się tu znowu żalić. To co było to już było. Było tak około 40 osób przywitałam się ze wszystkimi ale nie pamiętam wszystkich imion. Głównie przesiaduję albo tańczę z Tośką. W końcu się dawno nie widziałyśmy a chat na FB to nie to samo. Powiem szczerze, że jestem pod wrażeniem jak płynnie mówi po hiszpańsku. Po angielsku tak samo no i po polsku oczywiście. Ja osobiście wolałam mówić po polsku ale kiedy pojawiała się jej kuzynka albo chłopak to czuli się trochę niezręcznie więc przestawiałyśmy się na angielski. No bo hiszpańskiego ja jeszcze nie ogarnęłam. I na razie nie zamierzam. Gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Jej kuzynka, która była directionerką nie wiedziała że właśnie jej idole byli organizatorami. Tosia szepnęła mi że niby tak lepiej ale przecież w końcu musieli się kiedyś spotkać nie? Tak więc kiedy Zayn z Harrym podeszli do nas i dosiedli się na koc ta zemdlała. Teraz już wiem o co chodziło Tośce.... Moja koleżanka chyba była już do tego przyzwyczajona bo tak po prostu wstała poszła po kubek z woda i wylała jego zawartość centralnie na głowę Charo [Karo] (Tak miała na imię jej kuzynka) Ta od razy się podniosła i tym razem widząc pochylającego się nad nią Zayna, który próbował ją obudzić pisnęła. A Tośka spojrzała na nią groźnie na co się trochę uspokoiła.
- Rozumiem że fanka - uśmiechnął się Zayn - To może zatańczysz? Charo wytrzeszczyła oczy i pokiwała lekko głową na co Harry zaśmiał się pod nosem.
Potem wszyscy poszliśmy na "patkiet" i tańczyliśmy.

- Zayn -
- Hiszpania, impreza - 

Po tańcu z Charo postanowiłem że przedstawię ją innym. Tak właśnie zostawiłem ją rozmawiającą z Liamem a sam poszedłem po jakieś sok. Nie zdziwcie się dlaczego nie piję. Po prostu dzisiaj chcę wygrać z Kathlee tak więc aż do czasu kiedy wyzwę ja na pojedynek muszę być czysty. Wziąłem szklankę soku pomarańczowego i zamierzałem poszukać Lee, jednak kiedy się obróciłem cała zawartość kubka wylała się na jakąś dziewczynę. 
- Cholera! Ogarnij się! Cholera jasna.... - dodała spoglądając na swoją sukienkę. 
- Przepraszam, nie wiedziałem że tu stoisz - ta chwyciła kubek z sokiem stojącym na stole i wylała go na moją koszulę 
- Teraz się nie gniewam. Jesteśmy kwita - uśmiechnęła się -A teraz wybacz ale muszę już iść bo jakbyś nie zauważył to jestem cała od soku.
- Masz w co? - podałem jej rękę patrząc jej w oczy. Były brązowe takie jak moje. Włosy miała kasztanowe, a ubrana była w czarną sukienkę która obecnie była mokra. - Chodź ze mną to dam Ci jakąś koszulę na przebranie albo coś.
- Nie... Ale spoko. Ale cholera to nowa sukienka. 
- Chodź i nie marudź - pociągnąłem ją za rękę w stronę pomostu. Ale po chwili już nie protestowała 
Dałem jej jakiś zwykły biały T-shirt. Był jej za duży więc wyglądała jak tunika, a sam założyłem inną koszulę i wróciliśmy na plaże. Potańczyłem z nią chwilę ale potem musiała iść bo zawołała ją jakaś koleżanka. Ja za to poszedłem poszukać Lee. Stała razem z Natalie i gadały. Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem do stołu z alkoholem.
- Teraz ja wygram- powiedziałem pewny siebie i podałem jej kieliszek. Ta tylko pokręciła głową i go opróżniła. Potem przyłączył się Harry. 

- Kathlee -
- Hiszpania, impreza

Razem z Zaynem i Harrym piliśmy już jakieś 30 minut. Harry nie uczestniczył w naszym zakładzie ale to nam nie przeszkadzało. Potem dołączyła się do nas Natalie, Tośka, Louis i Eleanor. Liam też siedział ale pił mniej niż my. Charo miała dopiero 16 lat tak więc dostała zakaz od Tosi. Jakieś 45 minut i 10 kolejek później zaczęło mi się kręcić w głowie. Pamiętam jeszcze tylko to że tańczyłam z Harrym....

_________________________________________________________________________
Hejka! Miałam dodać wcześniej i faktycznie postaraliście się z komentarzami za co wam dziękuję. Ale niestety z moim przeziębieniem wiązał się pobyt u babci (nie miałam neta) I nie mogłam go opublikować wcześniej. Co do rozdziału to wyszedł dłuższy niż ostatnio. Mam nadzieję że wam się podoba :) Jeszcze raz dzięki za komentarze i proszę komentujcie bo to mnie motywuję.

PS HALINKO! Ten rozdział jak już pewnie zauważyłaś zadedykowałam tobie <3 pownieważ to dzięki TOBIE zaczęłam pisać a tu już 12 rozdział. Dzięki że mnie wspierasz, słuchasz mnie pomimo że za pewne często gadam odrzeczy i podsówasz mi pomysły! Dzieki że jesteś ! (To trochę brzmi jak z reklamy Merci xd) Tak więc przy okazji zapraszam Cię do mnie w przyszły weekend :D 

sobota, 12 października 2013

KONKURS !!!

UWAGA KONKURS !

Zadaniem uczestnika konkursu jest "stworzenie postaci".
Najlepsza zostanie wprowadzona do opowiadania "New City, New Love"
Strona internetowa autora (jeśli posiada) polecona na moim blogu :D
Wszelkie zapytania możecie kierować na mojego TT :)
Przy ocenianiu szczególnie zwrócę uwagę na:
1) pomysł,
2) oryginalność,
3) co ciekawego może ona wnieść do opowiadanie. 

Licze na wasz udział :)

Przed wzięciem udziału zapoznaj się z regulaminem znajdującym się poniżej!!!

REGULAMIN
  1. Prace konkursowe wysyłamy DO 25 października 2013 roku na e-mail SophieHoranNutella@gamil.com
  2. W temacie wpiszcie KONKURS POSTAĆ 
  3. Powiadom o swoim udziale rodzica (jeśli jesteś niepełnoletni/a).
  4. We wiadomości musi znajdować się formularz zgłoszeniowy oraz karta postaci (dostępna poniżej).
  5. Autorka bloga ma prawo edytować poszczególne informacje na temat postaci [Jeśli nie pasują do przyszłych treści opowiadania lub jakiejkolwiek wizji autorki] .
  6. Prace nadesłane po terminie nie są brane pod uwagę.
  7. Wszystkie prace podlegają ocenie autora bloga.
  8. Ogłoszenie wyników nastąpi 3 listopada 2013 roku.
FORMULARZ ZGŁOSZENIOWY 

(Punkty oznaczone * są nieobowiązkowe )

   1) imię lub pseudonim :
* 2) Nazwisko :
* 3) Wiek :
   4) Twitter (ewentualnie Facebook) :
   5) Twoja Strona Internetowa (jeśli posiadasz)
* 6) Inne informacje 



KARTA POSTACI 

Właśnie tworzysz postać :) Każda informacja jest niezmiernie ważna abym mogła "wczuć" się w tą postać i pisać z jej perspektywy oraz o sprawach jej dotyczących. Wypisz jak najwięcej informacji. To ważne! Jeśli twoja postać nie ma dzieci itp. to w tym polu postaw znak -
  1. płeć - 
  2. imię -
  3. drugie imię -
  4. nazwisko -
  5. (jeśli jest już po ślubie i jest to kobieta) nazwisko panieńskie -
  6. data urodzenia - 
  7. wiek -
  8. znak zodiaku -
  9. wzrost -
  10. waga - 
  11. grupa krwi -
  12. religia -
  13. pochodzenie - (np. jestem z pochodzenia Włoszką ale mieszkam we Francji )
  14. miejsce zamieszkania - (kraj, miasto)
  15. kolor włosów - 
  16. włosy - (np. średniej długości proste)
  17. kolor oczu -
  18. karnacja -
  19. status - (np. ma chłopaka ............... < imię i nazwisko)
  20. potomstwo (jeśli posiada) -
  21. zawód - (może być napisane student/ uczeń)
  22. Studiuje/pracuje/ uczy się w - 
  23. ulubione zwierze - 
  24. lubi - (jedzenie, kolor, film, piosenka [jak najwięcej] po prostu wypisz wszystko co ci przyjdzie do głowy)
  25. nie lubi - (jak wyżej ^^)
  26. przeszłość - (np. rodzice nie żyją, ojciec pił, miała szczęśliwą rodzinę itp.)
  27. plany na przyszłość -
  28. umie - (np. grać na pianinie)
  29. nie umie (np. stepować) [możecie wypisać więcej :D]
  30. cechy charakteru -
  31. jak widzą ją/jego inni? 
  32. określ siebie (postać) w 3 słowach - 
  33. idealny chłopka/ dziewczyna - (przy najmniej 3 cechy) 
  34. czego się boi? 
  35. najśmieszniejsza scena z życia - 
  36. najsmutniejsze wydarzenie z życia - 
  37. jest fanką/fanem One Direction? -
  38. jeśli tak ^ to którego z 1D lubi najbardziej, dlaczego - 
  39. imię i nazwisko matki -
  40. data urodzenia matki -
  41. data śmierci matki (jeśli nie żyje) -
  42. imię i nazwisko ojca -
  43. data urodzenia ojca - 
  44. data śmierci ojca (jeśli nie żyje) -
  45. Informacje na temat rodzeństwa (jeśli ma) [imię nazwisko, płeć, wiek)
  46. Kilka zdań o sobie (pisane w 1 osobie o postaci)
  47. ciekawostki - (np. leworęczny/a, umie ruszać uszami itp.) 
  48. inne informacje, których nie było a powinnam wiedzieć - 
  49. co może wnieść do opowiadania? 
  50. dlaczego akurat TA postać powinna wygrać?
PS możecie dołączyć zdjęcie postaci (jakie chcielibyście aby miała) [Nie obiecuję że go użyję, ponieważ nie wiem czy będę dawała zdjęcie do TEJ postaci)


PROŚBA :
Najlepiej by było abyście wysyłali karty postaci w załącznikach do maila. Jeśli jednak nie macie takiej możliwości to po prostu wypiszcie w treści wiadomości :)

Przykład :
temat - KONKURS POSTAĆ
od - anna.kowalska@gmail.com
formularz zgłoszeniowy
   1) imię lub pseudonim : Anka
* 2) Nazwisko : Kowalska
* 3) Wiek : 14
   4) Twitter (ewentualnie Facebook) : @Anxxx12
   5) Twoja Strona Internetowa (jeśli posiadasz) - www.blog.blogspot.com
* 6) Inne informacje - blablablaba

Pozdrawiam Anka :)

załączniki :
karta postaci.pdf / kartapostaci.jpeg (jpeg to zdjecia, a pdf to dokumenty typu offen office )
zdjęcie.jpeg

____________________________________________








poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział Jedenasty

- Kathlee -
- Dzień wyjazdu, ranek -

Wrzask. Wrzask i śmiech to było coś co mnie obudziło. Naprawdę mało im było tego "miłego", rannego budzenia? Nie zamierzam otwierać oczu. Może uda mi się jeszcze zasnąć, chociaż nie. Nie to nie możliwe... No to chociaż trochę poudaję że śpię.
-Zdecydowanie w różowym ci lepiej - usłyszałam cichy głos pomiędzy śmiechami. Tak, głos Zayn'a był cichy, tak jakby nie chciał mnie obudzić, ale zapomniał jeszcze o tym że się śmieję. No i jeszcze reszta chłopaków, która się wydzierała.
- Harry, odłóż ten stanik bo się wkurzy - powiedział dość cicho Liam. On chyba faktycznie nie chciał mnie obudzić, no ale im się nie udało... Czekaj! Co!? Stanik!? Mój. Różowy. Stanik?! - zerwałam się z łóżka
Jak ci idioci zrobią coś mojemu nowemu stanikowi to ich osobiście zatłukę! No dobra, pewnie skończy się to tak jak zwykle czyli moim morderczym spojrzeniem i groźbą że nie będę się do nich odzywać po czym wytrzymuję jakieś 20 minut.
- Styles! Do cholery no! Zdejmuj. Mój. Stanik!
- A jak nie to co?
- Oj, niebezpiecznie pogrywasz chłopcze!
- Chłopcze?! Jestem od ciebie starszy!
- O rok - odpowiedziałam szybko - Zdejmuj go! Z resztą nie służy on nie jest do zakładania go na głowę! - widok Harr'ego ze stanikiem na głowie był komiczny. Ja z trudem powstrzymywałam się od śmiechu, reszta już się śmiała, ale ja nie dawałam za wygraną.
- To mnie złap - odpowiedział i szybko wybiegł z pokoju
- Louis idź szybko zrobić popcorn, zapowiada się niezła komedia - szepnął Niall, ale ja to i tak słyszałam po czym wysłałam mu moje słynne spojrzenia, którym jak sobie przypominam jego jeszcze nigdy nie obdarzyłam i szybko wybiegłam za chłopakiem ze stanikiem na głowie.
Właśnie był przy schodach i zaczął biec na dół a ja za nim. Byłam już blisko ale po chwili znowu mi uciekł. Miał nade mną przewagę bo zapewne znał każdy kąt w tym domu, czego nie można było powiedzieć o mnie. Szczerze to chyba jeszcze nie odwiedziłam wszystkich pokoi chłopaków a co dopiero pokoi gościnnych i takich tam różnych innych. Jednak muszę zorganizować sobie "wycieczkę" po tym budynku tylko przydał by się przewodnik. Starałam się nie spuszczać Styles'a z oczu, co w sumie nie było takie złe, ale w tym momencie po prostu nie chciałam go zgubić, bo bym go już nie znalazła. Może z zewnątrz dom nie wydawał się aż tak duży jak jest, sama nie myślałam że jest aż tak ogromny. Wpadłam za Harrym do jakiegoś małego pokoju w którym znajdował się po prostu duży dywan a poza tym schody, po których pobiegłam za chłopakiem. Ten mały pokoik bardzo mi się spodobał, był położony z dala od innych, kolory ścian były spokoje i przytulne, a do tego taki wielki i puchaty dywan. Chyba będę się tam wymykać. Nie spodziewałam się że jest jeszcze jakieś piętro ale się myliłam. No to się Styles wkopał, bo nie widzę żadnego innego wyjścia z tego pokoju niż powrót na dół... Jednak go nigdzie nie widzę. Super, teraz bawimy się w chowanego?!
- Raz, Dwa, Trzy szukam - powiedziałam ironicznie ale poczułam że ktoś zasłania mi oczy rękoma
- Nie trzeba - szepnął mi do ucha na co ja odruchowo się uśmiechnęłam mimo że chciałam zgrywać obrażoną to nie umiałam.
- Znudziło Ci się uciekanie przede mną?
- No w pewnym sensie...
- A oddasz mi stanik? - spytałam z nadzieją w głosie
- Oj, nie tak łatwo. Co za to będę miał?
- Hmm... no nie wiem mogę się zgodzić na twoją wczorajszą propozycję...
- A może całus - wskazał na swój polik. Na co się lekko zaśmiałam i zarumieniłam. Wolałabyś usta co nie?| Nie! On jest moim przyjacielem i nikim więcej!| Taaa na pewno i może powiesz, że nie chciałabyś być jego dziewczyną?| Oczywiście, że nie. Skąd ten pomysł?| Nie oszukuj sama siebie....
- No nie wiem, nie wiem, ewentualnie mogę się zgodzić - odpowiedziałam na co on się uśmiechnął. A ja wspięłam się na palce i spełniłam daną przed chwilą obietnicę.
- To teraz oddawaj! - zaśmiałam bo teraz zauważyłam że Harry nadal ma go założonego na głowę.
- Co cię tak śmieszy?
- Nic, nic - wykorzystałam chwilową nie uwagę chłopaka i pstryknęłam mu zdjęcie.
- Ej, co robisz? - spytał
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że nadal paradujesz w staniku na głowie a ja zamierzam wstawić to zdjęcie na twittera.
- Nie zrobisz tego! - powiedział niby pewnie ale się wahał. Nie był pewny czy to zamieszczę czy nie
- Zrobię, czemu miałabym tego nie wstawić?
- Bo Cię o to proszę - uśmiechnął się zabawnie
- Nie, nie działa to na mnie - pokręciłam głową na co on się zabawnie oburzył
- Chcesz mi powiedzieć, że słynny uśmiech Harr'ego Styles'a na ciebie nie działa?
- Tak, właśnie to chcę powiedzieć - przytaknęłam i się uśmiechnęłam. Och, jak ja uwielbiam droczyć się z ludźmi a zwłaszcza z nim.
- Ranisz mnie - zaśmiał się co ja również uczyniłam
Wiesz zdziwiło mnie to, że jest 5.00 a ty tak po prostu stoisz ze mną na strychu i jakoś normalnie funkcjonujesz, czekaj, przecież ty nawet biegłaś
- Jest 5.00? I ja żyję?! Stoję, rozmawiam ?! W wakacje?
- No, postęp Lee, postęp. Dobra, chodź mamy jakieś 30 minut i musimy wyjechać a trzeba jeszcze zjeść śniadanie.
Pokiwałam głową i chwyciłam Harrego za rękę. Przed tym zdejmując mu z głowy moją własność.

- Louis -
- Londyn, Anglia -

Dobra mamy za 30 minut musimy być w drodze na lotnisko a ja, no ja kompletnie nie jestem spakowany! 
Zacząłem nerwowo biegać po swoim pokoju chwytając pierwsze lepsze ciuchy do ręki i wrzucając je do walizki. Po chwili do mojego pokoju weszła moja dziewczyna, która wydawała się być lekko zdziwiona tym co widzi
- Lou, skarbie, możesz mi wytłumaczyć co ty w tym momencie wyprawiasz?
- Yy.. ja, ja wiesz zapomniałem czegoś spakować 
- A ja zostałam dobrze po informowana, że lecimy do Hiszpanii? Czy może ty masz jakieś zaburzenia czucia, wzroku i orientacji czasowej?
- El? O co chodzi? Wydaje mi się że wszystko ze mną okay - odpowiedziałem lekko zdezorientowany, bo nie wiedziałem o co jej chodzi
- Louis, jest lato. A Hiszpania to nie Arktyka! 
- Wow! Spostrzegawcza jesteś słońce.
- Louis do cholery! W walizce masz kurtkę zimową, rękawiczki i gogle narciarskie! - spojrzałem na moją walizkę i klepnąłem się dłonią w czoło. No to wpadłem....
- Nie spakowałeś się prawda? - pokiwałem głową 
- Boże co ja z tobą mam!? Idź na to śniadanie, ja już zjadłam, spakuję Cię. No pospiesz się! - pocałowałem ją i pobiegłem na dół na śniadanie. Wszyscy już kończyli, ale na moim miejscu leżał talerzyk z kilkoma kanapkami. Jedna z serem, druga z szynką a trzecia z dżemem. Nie no super! Nie ma to jak pomysłowość Styles'a : Szynka i dżem! Proszę Państwa tego jeszcze nie było! Byłem jednak głodny dlatego zawartość talerza zjadłem w trybie ekspresowym modląc się przy tym aby połączenie tych niezwykle pasujących do siebie składników nie dała mi się we znaki w podróży, po czym pobiegłem na górę.
W pokoju zastałem Eleanor siłująca się z zapięciem walizki. Pomogłem jej ją zapiąć i wyglądało na to że jestem spakowany. Co ja bym bez nie zrobił? 
Spojrzałem na zegarek była 5.45.
- Za 5 minut widzę wszystkich w holu! Kto się spóźni zostaje! - krzyknąłem przechodząc przez korytarz ciągnąc za sobą dwie walizki. Moją i El. 

- Kathlee - 
- hmm, gdzieś pomiędzy Anglią a Hiszpanią -

Wiecie gdzie teraz jestem? W tej przeklętej maszynie zwanej potocznie samolotem. Jeszcze do tego takim małym, bo lecimy prywatnym samolotem chłopaków. Uwierzcie mi na słowo jest strasznie, zwłaszcza jak się tego boisz. Nie lubię latać od małego, to znaczy nie żebym miała jakiś lęk wysokości czy coś, po prostu nasłuchałam się tych wszystkich wiadomości o katastrofach itp. Jednego razu byłam tak mądra że z nudów oglądałam program dotyczący przyczyn wypadków tuż przed wylotem.... Pomysłowe nie? I wiecie co? Nawet taka zakrętka od wody mineralnej leżąca na pasie startowym może być przyczyną uszkodzenia samolotu. Takie małe gówienko.... Teraz się zastanawiam czy faktycznie nie skorzystać z tej propozycji Styles'a. A co mi tak raz się żyje. No właśnie.....
Tak po prostu do niego podeszłam i usiadłam mu na kolanach. Na początku wyglądał na lekko zdziwionego ale po chwili chwycił mnie i położył tak, że teraz siedziałam na całych jego kolanach i było mi wygodniej.
- Czyli jednak się boisz? - spytał na co ja kiwnęłam głową. Siedzieliśmy w ciszy aż po pewnym czasie zasnęłam opierając głowę o jego tors. Gdyby reszta nas nie znała mogłaby pomyśleć, że jesteśmy parą, ale w rzeczywistości nią nie byliśmy.
~ SEN ~
I znowu ten sam sen. Jestem ubrana w jakąś suknię. Taką jak na filmach o damach dworu. Ale nie wyglądam na jakąś księżniczkę czy coś. Przechadzam się po otwartym korytarzu w jakimś pałacu. Po prawej stronie stoi dziewczyna.Nie wiem kim jest. Nie znam jej, z resztą stoi tyłem. To ona wygląda jak księżniczka. Ma długą kremową suknię, a blond włosy spięte w koka. 
- Kim jesteś? - spytałam szybko, jakbym bała się, że zaraz zniknie a ja nadal nie będę znała odpowiedzi
- Jestem tobą - odpowiedziała postać i obróciła głowę w moją stronę. Wyglądała jak ja, ale przecież nie mogłam to być ja. To ja jestem sobą tak? Przecież ja właśnie zapytałam się tej kobiety kim jest więc nie logiczne by było jakbym pytała się samej siebie.
Pewnie wyglądałam dziwnie, a po mojej minie było można rozpoznać zdezorientowanie bo dziewczyna odpowiedziała:
- Jestem tobą tylko że z innego świata. To znaczy nie do końca , bo nazywam się Lee i to moje pełne imię a nie zdrobnienie. Tu jestem księżniczką i w moim świecie jestem od ciebie trochę starsza. Znam każdą twoją myśl, znam odpowiedź na każde nurtujące cię pytanie. Wiem o tobie wszystko, bo jestem tobą. - nadal byłam lekko szokowana tym wszystkim. Z resztą kto by nie był, gdyby widział przed sobą dziewczynę, która mówi tobie, że jest tobą tylko że jest księżniczką, mieszka w innym świecie i ma troszeczkę inne imię od ciebie. Poprostu mam ochotę pwoiedzieć WTF? Co tu się dzieję ....
- To sen prawda? - spytałam mając nadzieję, że to wszystko jest tylko i wyłącznie wytworem mojej wyobraźni, że są to po prostu jakieś dziwne zlepki tego co kiedyś przeczytałam czy obejrzałam. 
- Nie do końca Kathlee. Tak, ty śnisz ale to nie to nie jest tylko wytwór twojej wyobraźni. Masz nad snem kontrolę ale nie całkowitą. Jeśli czegoś zapragniesz to się tutaj pojawi. Jesteś głodna? Pomyśl o czymś do zjedzenia. Chcesz pić? Pomyśl o czymś do picia. A to się zjawi. 
- Powiedziałaś, że znasz odpowiedź na każde pytanie tak? 
- Jeśli nad nim się zastanawiałaś i dotyczy ono ciebie to tak, znam.
- Kiedy umrę? - wypaliłam szybko. Chociaż chyba nie chciałam znać odpowiedzi na to pytanie
- Nie dałaś mi skończyć. Znam odpowiedzi, ale to nie znaczy że ci na nie odpowiem. 
- Wredna jesteś - powiedziałam szybko ale nie miałam nic złego na myśli 
- Kathlee, jestem tobą. Nie obrażaj sama siebie - zaśmiała się 
- Ale my się różnimy. Nawet masz inaczej na imię ja jestem Kathlee Dominika Milow. Pół Polka pół Angielka. A ty jesteś Lee... właśnie, jak brzmi twoje nazwisko? - moja "druga ja" się uśmiechnęła i szepnęła 
- Wszystko w swoim czasie..... - po czym zniknęła. Tak w jednej sekundzie. A ja zobaczyłam jasność.

Znowu byłam w samolocie. Siedziałam na kolanach Hazzy, a właściwie leżałam. Słyszałam śmiechy pozostałych. Otworzyłam jedno oko, ale nie zmieniłam swojej pozycji. Nadal "ooficjalnie spałam". Niall spał, a Zayn i Louis narysowali mu markerem na twarzy wąsy. Oj, wkurzy się pomyślałam. Ta, wkurzy, on ich zabije oby tylko marker nie był wodoodporny bo już nie żyją. Choć Niall nie wygląda na bardzo groźnego to można się zdziwić. Oni między sobą codziennie się "zabijają" wiecie wzrokiem albo mówią że się nie będą odzywać. Liam kiedyś groził Niall'owi że ten nie dostanie obiadu. Wiecie, takie tam normalne kłótnie i kary. Bo po co zabraniać oglądać telewizji jak można zabronić zjedzenia zupy czy coś takiego xd. Podniosłam się do pozycji siedzącej i podziwiałam jak Zayn wstawia zdjęcie Niall'a na Twittera. W tym momencie przypomniało mi się, że nadal mam na telefonie zdjęcie Styles'a w moim staniku... Dobra jak sobie nagrabi to się odwdzięczę. Jak na razie spałam... yy... na nim xd i mnie nie obudził. Zaplusował.
- Jak się spało? - spytał mnie po chwili patrząc się na mnie. Pewnie moja fryzura jest straszna... a kit tam.
- Dobrze. Mogłeś mnie obudzić. Ciężka jestem. A tak w ogóle to ile spałam?
- Nie jesteś ciężka! Wbij to sobie tutaj - dotknął palcem boku mojej głowy.
- Ta, jasne. To ile spałam?
- Myślę że około 1,5 h - samolot lekko zadrżał (wiecie jak to jest z  turbulencjami) na co ja gwałtownie wzięłam powietrze. Czemu nie wzięłam ze sobą mojego szczęśliwego kamienia?| Może dlatego, że zgubiłaś go w Polsce. |A no tak...
- Nie bój się, to tylko lekkie turbulencje, z resztą za jakieś 30 minut lądujemy - powiedział Harry i mnie przytulił. Oczywiście bałam się nadal ale tak jakoś mniej.
- To będzie długie 30 minut - westchnęłam
- Jak będziemy tak siedzieć całe 30 minut to mi odpowiada - zaśmiał się a ja uśmiechnęłam się sama do siebie i pokręciłam lekko głową.

_________________________________________________________________________________
Hej! Miał być w niedzielę ale coś mi się przedłużyło dlatego dodaje go dzisiaj :) Jestem przeziębiona i nie idę do szkoły więc postaram się napisać kolejny rozdział ! Jeśli mnie zaskoczycie i się postaracie z liczbą komentarzy to może zrobię małą niespodziankę i dodam wcześniej? Wszystko zależy od was! Jesteście niesamowici! Dziękuję za każdy komentarz czy głos w ankiecie :) To napradę bardzo dużo dla mnie znaczy A jak wrażenia po przeczytaniu rozdziału? Co sądzicie o "drugiej" Lee"?
Całuski Sophie :*