niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział Piąty

CZYTASZ=KOMENTUJ
* Z perspektywy Kathlee *

Rano obudziły mnie promienie słoneczne, dobiegające z mojego okna. Spojrzałam na zegarek- 11.00.
No dzisiaj, obudziłam się normalnie, jakbym obudziła się tak wcześnie jak wczoraj, zaczęłabym się o siebie martwić xd. Nie wiem co wczoraj odwaliło Zayn'owi najpierw każe mi całować Hazze, potem Nialla, kto będzie następny? Liam? Nie rozumiem tego gościa, ale i tak go lubię. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w TO. Później zeszłam na dół, miałam nadzieję, że Harry robi już śniadanie. Nie myliłam się, już schodząc po schodach czułam zapachy z kuchni. 
- Witam! - usłyszałam głos
Nie musiałam się odwracać, wiedziałam, że to Loczek
- cześć! - uśmiechnęłam się do niego
Co dzisiaj na śniadanie? 
- Naleśniki! 
- Pomóc w czymś? W sumie prawie codziennie od rana robiłam to samo, wstawałam, brałam prysznic, schodziłam na dół zastawałam tam loczka w samych bokserkach, robiącego śniadanie, witał mnie potem ja jego, pytałam się czy w czymś pomóc i zazwyczaj w czymś mu pomagałam.
- Możesz nakryć do stołu, aa.. zapomniał bym Eleanor jest u nas. 
Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam 7 talerzy po czym udałam się do jadalni. Po chwili wszyscy zebrali się w pokoju i zaczęliśmy jeść posiłek. Dzisiaj było dość spokojnie... Nawet Louis się nie wygłupiał może boi się El. Haha, ale z niego twardziel... Po zjedzeniu dwóch naleśników z nutellą, poszłam do pokoju i weszłam na TT.

* Z perspektywy Harrego *

Jest 5 lipca, za trzy dni urodziny Lee. Muszę jej coś kupić. Ubrałem się z jeansy i biały T-shirt po czym udałem się do mojego auta. Nie wiem co mi się wczoraj stało, że ją pocałowałem... Ja nie umiałem się powstrzymać. Chyba mi na niej zależy, jest moją przyjaciółką, ale jestem o nią cholernie zazdrosny - prowadziłem swój monolog. Byłem już pod galerią handlową. Co ja mam jej kupić? - rozmyślałem wchodząc do środka. Spotkałem kilka fanek, zrobiłem sobie z nimi zdjęcia i zamieniłem kilka słów a potem poszły. Przechodziłem obok sklepu z biżuterią. Może kupię jej bransoletkę? - pomyślałem
Moim oczom ukazała się ona
Spodoba jej się czuję to. Zadowolony podszedłem do kasy i zapłaciłem za nią. Sprzedawczyni ładnie zapakowała i mi ją podała. 
- Dziękuję - powiedziałem i wyszedłem ze sklepu.
Poszedłem do kawiarni i zamówiłem sobie kawę na wynos. Odebrałem ją i udałem się do samochodu.
Kiedy tak jechałem nagle mnie olśniło! Kathlee ucieszyłaby się gdyby przyjechała jej przyjaciółka, Lee wspominała, że Natalie nie ma za bardzo kasy, ani czasu...

sobota, 24 sierpnia 2013

Informacja ;)

Witam wszystkich :D
Jak już pewnie zauważyliście zmieniłam trochę wygląd bloga. Podoba się wam?
Chciałam podziękować za miłe komentarze i obserwatorów. Cieszę się, że chociaż kilka osób czyta. Jeżeli czytacie a nie komentujecie, to zróbcie dzisiaj mały wyjątek. Jest to dla mnie naprawdę ważne. Chciałabym wiedzieć ile osób czyta moje "bazgroły". Kolejny rozdział pojawi się jutro albo w poniedziałek :) Dopiero teraz zorientowałam się, że dzisiaj jest sobota xd. Byłam święcie przekonana że dzisiaj jest piątek :)
Wakacje się kończą :( , ale trzeba korzystać jeszcze z tych ostatnich wolnych dni... prawda?
Życzę udanych ostatnich dni wakacji :)
-Sophie-

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział Czwarty

Witam! Macie tutaj rozdział Czwarty. Jak już pewnie zauważyliście rozdziały dodaję mniej-więcej co tydzień, kolejny też pewnie tak się ukaże. Życzę miłego czytania.
----------------------------------------------------------------------
* Z perspektywy Kathlee *

Obudziłam się dzisiaj bardzo wcześnie jak na mnie. Spojrzałam na zegarek, była 7.30. Jezu, dlaczego tak wcześnie wstałam! Nie ważne, ale jestem wyspana. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrałam się na luzie. Założyłam biało-niebieski T-shirt z napisem "LIVE AND LIFE" i różowe spodnie. i zeszłam na dół, po coś do picia. Na dole zastałam mojego kuzyna, oglądającego coś w telewizji. 
- Nie wierzę, jest 8.00 a Kathlee nie śpi?! - powiedział Louis
- W sumie, nie wiem czemu obudziłam się tak wcześnie, chcesz herbatę? - spytałam
- Możesz mi zrobić
Zrobiłam dwie herbaty i poszłam usiąść koło Lou na kanapie. 
- Jak ci się podobał wczorajszy wieczór? - spytał mnie kuzyn
- Było OK, a co?
- Podoba ci się Hazza? Prawda?
- Co? Nie! Jest tylko moim przyjacielem!
- Coś nie wierzę, no dalej Kathlee, mi możesz powiedzieć
- Louis, nie . Harry na razie jest tylko moim przyjacielem. 
- Ha! na razie! Mam cię! 
- Ojeju, nie chwytaj mnie za słowa Louis !
- Dobra, dobra i tak wiem swoje. 
Mogłam się tak z nim kłócić w nie skończoność, ale i tak było to bez sensu, poznałam go już trochę i jest uparty jak osioł, jak coś sobie wymyśli będzie się tego trzymał i musi postawić na swoim. Byliśmy trochę podobni, ale on zdecydowanie był bardziej zwariowany. 
Do salonu wparował Zayn. 
- Ale wcześnie wstałaś! Z tego co wiem to niezły z ciebie śpioch. Jak ci się wczoraj podobało?
- O co wam wszystkim chodzi?! - wybuchnęłam
- co jej się stało? - spytał Zayn mojego kuzyna
- wiesz, przed chwilą, też się spytałem o wczoraj i no wiesz... - Louis spojrzał się na niego
Oni znali się doskonale, czasami miałam wrażenie, że rozumieją się nawet poprzez spojrzenie na siebie, mieli jakieś swoje szyfry...
Wstałam i poszłam do swojego pokoju, ale przed tym spojrzałam na Zayna tak jakbym chciała go zabić wzrokiem. Usiadłam na łóżku i weszłam na TT.

* Z perspektywy Zayna *

Kiedy Kathlee poszła na górę, wziąłem szklankę soku pomarańczowego i usiadłem obok Louisa
- Podoba jej się nie? - spytałem Louisa
- myślę, że tak, ale nie przyzna się do tego
- no to teraz sprawdzimy Hazzę...
- Ale jak, przecież się nie przyzna? - spytał zdziwiony Lou
- mam plan, zagramy w butelkę i.....
Nie zdążyłem dokończyć bo do pokoju wlazł Harry. Natychmiast ucichliśmy. 
- O czym gadacie? - spytał Harry
- o niczym, telewizję oglądamy - opowiedział Louis a ja przytaknąłem
- Coś knujecie, dowiem się co...
- My? Nie.. - spojrzałem na Hazzę 
Zrobisz śniadanie? - spytałem
- Ok, ale jeszcze nie ma Lee, Nialla i Liama
- Lee już nie śpi, a chłopaków mogę iść obudzić.
Wstałem i poszedłem na górę. Wziąłem trąbkę z mojego pokoju i poszedłem do Nialla. Stanąłem nad jego łóżkiem i zacząłem trąbić. Blondyn aż podskoczył. 
- ZAYN! zatłukę cię kiedyś!
- ale wiesz, obudziłem cię bo Hazza robi śniadanie...
- Jedzenie?! - spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Zaraz jestem na dole, jestem głodny!
Dobra jeden obudzony, teraz Liam. Kiedy wszedłem do pokoju Liama, on otworzył jedno oko, chyba zauważył trąbkę, bo szybko powiedział :
- Nawet się nie waż! Już wstaję!
- Szkoda, chciałem ci się odwdzięczyć za ostatnią pobudkę wodą.... No cóż... Kolejnym razem - powiedziałem i wyszedłem. No to teraz Kathlee, byłem przekonany, że dziewczyna już nie śpi, jednak się myliłem, ponieważ kiedy wszedłem do jej pokoju. Spała na łóżku, przy laptopie. Była zalogowana na TT, chciałem coś napisać, ale trochę się jej bałem. 
- Ej, Styles'ówna wstawaj, twój chłopak robi śniadanie - zaśmiałem się
Dziewczyna obudziła się i spojrzała się na mnie tak, że miałem wrażenie, jakby naprawdę chciała mnie zabić. W mgnieniu oka wstała i zaczęła mnie gonić po całym domu. Chyba się wkurzyła - pomyślałem

* Z perspektywy Harrego *

Właśnie, nakładałem na talerze jajecznicę, kiedy do kuchni wbiegł z krzykiem Zayn, a za nim biegła Lee!? Wszyscy włącznie ze mną zaczęli się śmiać na widok przerażonego Zayna.
- Ej , błagam, już nie będę, obiecuję - krzyknął Zayn
Lee zatrzymała się i spojrzała się na niego, zastanawiając się
- no nie wiem... Ale dobra teraz ci odpuszczę - zaśmiała się a ja uśmiechnąłem się pod nosem, uwielbiam jej uśmiech.
Usiedliśmy przy stole. 
- Zayn? Coś ty jej zrobił? - spytałem
- Ja? Ja tylko powiedziałem...
- nie ważne - wtrąciła się Lee a Zayn spojrzał się na Louisa
Lou chyba zrozumiał o co mu chodziło, bo się lekko uśmiechnął. Oni na pewno coś knują... 
- wyglądałeś na przerażonego - zaśmiał się Niall 
- uwierz mi stary, że gdybyś zobaczył jej wzrok, też byś był... - odpowiedział a Lee się zaśmiała
- To co jakie plany na dzisiaj? - spytał Louis
- Ja idę na zakupy z Eleanor - powiedziała Lee
- Ja śpię - powiedział Niall 
- A może wieczorem zrobimy rewanż w butelkę - zaproponował z uśmiechem Zayn, spoglądając się na mnie. 
- czemu nie - powiedział Liam
- To jesteśmy umówieni - powiedział nadal uśmiechając się Zayn
O 20.00 ok?

* Z perspektywy Kathlee *

Po śniadaniu pobiegłam do pokoju, była 10.00. Z El byłam umówiona na 12.30. Usiadłam na łóżku i wylogowałam się z TT, bałam się, że znowu coś odwali Zaynowi i jeszcze coś napisze. Potem podeszłam do szafy i wybrałam coś do ubrania. Włożyłam ubrania i poszłam do łazienki, zrobiłam lekki makijaż a włosy spięłam w wysoką kitkę. Była 11.00. Spakowałam telefon i portfel do torebki i zeszłam na dół. Chłopacy siedzieli na dole i grali na konsoli w jakąś grę, o ile się orientuję to chyba w FIFĘ. Poszłam do nich i poinformowałam o tym, że wychodzę i zjem obiad na mieście. Poszłam do garażu, stanęłam i nagle mnie olśniło. Przecież ja nie umiem jeździć autem z kierownicą po prawej stronie... Jestem już tutaj trochę dłużej niż tydzień i na razie wszędzie jeździłam z chłopakami. 
Wróciłam do salonu.
- wiecie, stoję tak w garażu i nagle mnie olśniło, że nie umiem jeździć zgodnie z przepisami w Anglii...I że nie mam auta...Podwiezie mnie któryś? proszę - spytałam się stojąc naprzeciwko chłopaków
- zastanawiałem się kiedy się skapniesz - zaśmiał się Harry.
Odwiozę cię. 
- dzięki - uśmiechnęłam się słodko
Hazza wstał i chwycił za kluczyki leżące na blacie w kuchni.
Poszliśmy do garażu i wsiadaliśmy do czarnego Audi chłopaka. 
- to gdzie mam cię odwieść?
- do tej galerii, w której byliśmy ostatnio
Auto ruszyło, o ile pamiętam galeria jest jakieś 10 minut drogi od domu chłopaków
- ok, a powiesz mi co takiego Zayn ci rano powiedział
- Nie ważne, bzdury gadał... 
Chłopak tylko kiwnął głową
- Przyjechać po ciebie? - spytał
- nie wiem, może El mnie odwiezie, jakby co będę dzwonić.
- Ok. 
Hazza włączył radio, Leciała piosenka Stevie'go Wonder'a - "I Just Called to Say I Love You"
Harry zaczął śpiewać, ja też trochę pośpiewałam refren
I just called to say I love you 
I just called to say how much I care
I just called to say I love you
And I mean it from the bottom of my heart 
Staliśmy na światłach, a piosenka się kończyła
I just called to say I love you 
And I mean it from the bottom of my heart
Of my heart
Of my heart
Harry kończył śpiewać, a my się do siebie zbliżaliśmy, dzieliły nas milimetry i w końcu nasze usta się złączyły. Harry mnie pocałował a ja to odwzajemniłam. Nagle ktoś zatrąbił, zielone światło, oderwaliśmy się od siebie a chłopak ruszył. Po chwili obrócił się w moją stronę i powiedział 
- Przepraszam, nie wiem co mi się stało, nie powinienem... 
- ja też przepraszam Harry - uśmiechnęłam się. 
On też się uśmiechnął. Nie wiem co się dzieję, Harry jest moim przyjacielem, ale coraz częściej gdy go widzę pragnę tak po prostu podejść i go pocałować. Chyba po woli zaczynam coś do niego czuć.
- Jesteśmy - oznajmił mi Harry
- Dzięki, jakby co będę dzwonić. Nie mogłam się powstrzymać pocałowałam go w policzek i wyszłam. Tak bardzo chciałam go pocałować w usta...
Spojrzałam na zegarek. Była 12.15 miałam jeszcze chwilę, więc bez pośpiechu udałam się do kawiarni, w której umówiłam się z Eleanor. Dziewczyna przyszła jakieś 5 minut po mnie. 
- Hej! - przywitałam się
- Cześć! jak tam? 
- w porządku. a u ciebie?
- Ok, jaką kawę bierzesz?
- Macchiato, ale ja sobie zamówię.
- Ja ci wezmę. 
Poproszę raz Latte i raz Macchiato na wynos - usłyszałam głos mojej znajomej
- Dzięki El - odebrałyśmy kawy i wyszłyśmy z kawiarni.
- Jak, tam, jak ci minął poranek - zapytała El
- nie najgorzej, tylko Zayn mnie wkurzył
- Czemu? 
- On i Louis wymyślili sobie, że czuję coś do Hazzy... - odruchowo uśmiechnęłam się pod nosem
- Ej, co to za uśmieszek? A czujesz coś do niego?
- Wiesz El.... A nie powiesz nikomu?
Moja koleżanka uśmiechnęła się 
- Pewnie, że nie!
Usiadłyśmy na ławce, przy małej fontannie.
- Wiesz El, ja w sumie sama nie wiem... Z Harrym od razu się zaprzyjaźniłam i wiesz ja strasznie boję się burzy, no więc poszłam spać do Harrego... No i rano zobaczył nas Zayn i się zaczęło... Graliśmy w butelkę i Zayn kazał mi go pocałować i wiesz było cudnie. - znowu się uśmiechnęłam A teraz kiedy mnie odwoził, śpiewaliśmy piosenkę I Just Called to Say I Love You i... I się pocałowaliśmy... Ja nie wiem jak to się stało to było takie odruchowe, Harry też powiedział, że nie wie dlaczego to zrobił... Nie wiem czy coś do niego czuję. Jest moim najlepszym przyjacielem i nie chcę tego zniszczyć
- hmm - El się uśmiechnęła
Wiesz, sądzę że się w nim zakochałaś, a jak nie to ciągnie was do siebie. Poczekaj jeszcze trochę, na pewno wszystko się jakoś ułoży. El przytuliła się do mnie
- Dzięki,właśnie tego potrzebowałam. Moja przyjaciółka jest w Polsce,a z chłopakami nie pogadam. W każdym bądź razie, wiesz że z facetami się gada inaczej.
To co gdzie idziemy?
- Może na początek do tego sklepu? - Eleanor wskazała palcem na sklep, w którym ostatnio kupiłam sobie sukienki. 
- Ok, fajne tam mają ciuchy.
Kiedy weszłyśmy do sklepu, od razu zaczął się szał zakupowy. Wszystko nam się podobało, wszystko chciałam przymierzyć, po chwili wzięłyśmy trochę ciuchów i udałyśmy się do przymierzali. El założyła to:
.
- I jak wyglądam - spytała
- Jezu dziewczyno! Bosko! Nie ma opcji abyś tego nie kupiła
- haha, skoro tak uważasz to biorę. A ty ? Kupujesz coś? 
- Nie wiem, poczekaj zaraz się przebiorę to ocenisz.
Założyłam tą sukienkę i pokazałam się koleżance. 

- I co sądzisz?
- Matko! Zazdroszczę ci tej figury! 
- Nie przesadzaj, ty masz lepszą
- Nie żartuj sobie... Wyglądasz cudnie. Harry ci się nie oprze...
- El... - skarciłam ją wzrokiem
- Oj, no sorry - zaśmiała się a ja się do niej dołączyłam. 
- Dobra, przekonałaś mnie, biorę 
Udałyśmy się do kasy i zapłaciłyśmy za nasze kreacje. Potem poszłyśmy do sklepu z butami. Następnie z biżuterią, oj dużo sklepów odwiedziłyśmy, oczywiście w każdym coś kupując... 
- Głodna jestem. Idziemy coś zjeść? - spytała Eleanor, kiedy wychodziłyśmy z kolejnego sklepu
- Dobry pomysł, ja też jestem głodna. Gdzie idziemy?
- Na górze, są różne restauracje, mam ochotę na chińskie.
- Dziewczyno! Czytasz mi w myślach! To prowadź!
Po kilku minutach byłyśmy już w chińskiej restauracji. Zamówiłam sobie kurczaka z warzywami i ryżem na ostro, El również zamówiła kurczaka ale ze smarzonym makaronem. Usiadłyśmy przy dwuosobowym stole i zaczęłyśmy rozmawiać. 
- Macie z Louisem jakieś plany wakacyjne?- spytałam
- Na razie nie, ale chcę odwiedzić rodzinę, Louis też wspominał, że chce pojechać do babci.
Przerwała nam kelnerka, która przyniosła nam jedzenie.
- Idziemy jeszcze gdzieś po obiedzie? - spytała El
- Nie wiem, wogóle która jest godzina?
- 15.00
- To może już wracamy do domu? Wpadniesz do nas? 
- Pewnie!
- Tylko od razu cię uprzedzam, że ten oszołom Zayn, za powiedział, że dzisiaj również gramy w butelkę.
- Spoko, przyzwyczaiłam się, ale chyba nie jesteś z tego zadowolona co?
- Nie, zalazł mi już dzisiaj za skórę...
Po obiedzie udałyśmy się na parking. 
- El, ja nie mam auta, mogę jechać z tobą?
- No pewnie, chodź za mną.
Po chwili byłyśmy przy srebrnym BMW dziewczyny. Z przyzwyczajenia poszłam usiąść po prawej stronie. El się na mnie dziwnie patrzyła, a ja wtedy zajarzyłam, że siedzę za kierownicą...
- El, sory, to przyzwyczajenie, w Polsce jest na odwrót.
- Spoko - obie wybuchnęłyśmy śmiechem i zamieniłyśmy się stronami. Jakieś 10 minut później staliśmy pod domem chłopaków. Ledwo co zabrałam się ze swoimi zakupami. 
Chłopacy siedzieli na kanapie i grali...
- od rana ślęczycie przed tym PlayStation?! - spytałam lekko wkurzona
- Yyy... Oczywiście, że nie.... Mieliśmy przerwę na obiad - odpowiedział z malym uśmiechem Louis
- Nie ma się z czego cieszyć, mogliście zrobić coś bardziej pożytecznego, na przykład posprzątać dom. Podeszłam do telewizora i go wyłączyłam.
- Ej, włącz właśnie graliśmy miszczostwa z Barceloną! - krzyknął Niall
- Mamy gościa - wskazałam na Eleanor
Louis od razu zerwał się z kanapy i podszedł do swojej dziewczyny po czym pocałował ją w usta.
- Pamiętacie o 20.00 bramy w butelkę, więc ja jadę do sklepu. Louis jedziesz ze mną? - spytał Zayn 
- ok. 
Louis i Zayn poszli do garażu a ja i Eleanor udałyśmy się na górę do mojego pokoju.

* Z perspektywy Zayna *

Jestem w aucie z Louisem, jedziemy do sklepu po coś na wieczór.
- Rano opowiadałeś mi swój plan, pamiętasz? I wtedy wszedł Harry - odezwał się Louis
- Tak, właśnie wyciągnąłem cię, aby ci dokończyć.
A więc trzeba sprawdzić czy Harry, jest zazdrosny. Znasz go, jak jest to mu na niej zależy. 
- No tak, ale jak to sprawdzić?
- Czekaj, no i jak będziemy grać w butelkę, to Kathlee będzie musiała pocałować kogoś innego. Wtedy zobaczymy reakcję naszego Harolda - zaśmiał się 
- Świetny plan Javadd - Louis zaczął się śmiać
- Nie mów do mnie Javadd - burknąłem
Kilka minut później byliśmy pod sklepem. Weszliśmy do środka i wrzuciliśmy do koszyka popcorn, chipsy i coś mocniejszego. Udaliśmy się do kasy a potem do samochodu.

 *********

- Dziewczyny chodźcie na dół! - krzyknąłem i poszedłem do salonu
Harry robił popcorn, Niall  siedział na kanapie z paczką żelków, Liam pił sok pomarańczowy a Louisa nie było.
Po chwili przyszła Kathlee, Eleanor i Louis. Usiedliśmy w kółku i zaczęliśmy grać.
Pierwsza kręciła Eleanor. Wypadło na Niala
- Pytanie czy zadanie? - spytała dziewczyna
- Zadanie. 
- Hmm.... Do północy nie możesz tknąć jedzenia
Niall zrobił smutną minkę... 
Irlandczyk zakręcił butelką i wypadło na Liama.
- Pytanie czy zadanie? - spytał Irlandczyk
- Pytanie.
- W skali od 1 do 10 jak bardzo podoba ci się Kathlee?
Zdziwiło mnie to pytanie. Obserwowałem Harrego. To pytanie też mogło go zdradzić.
- 7 - odpowiedził Liam
Jak na razie butelka omijała Kathlee, aż do czasu kiedy ja kręciłem 
- Pytanie czy zadanie? Modliłem, się aby wybrała to drugie.
- Hmm, niech wam będzie.. Zadanie!
- Pocałuj Nialla!
Dziewczyna podniosła brwi do góry i spojrzała się na mnie wzrokiem typu "wtf? Zdecyduj się w końcu"
Po czym wstała i podeszła do blondyna. A ja cały czas patrzyłem na Harrego. Jego wyraz twarzy był bezcenny, pomimo tego, że pocałunek był bardzo krótki i totalnie obojętny... Właśnie, ona właśnie się zdradziła, wczorajsze zadanie z Harrym miała identyczne, a tamten pocałunek trwał możesz pół minuty i wyglądali jakby to nie było z przymusu. Uśmiechnąłem się do siebie. Dwie pieczenia na jednym ogniu!
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że podobał się wam ten rozdział. Przypominam o tym, że można zadawać pytania bohaterom. Dziękuję za każdy komentarz i proszę jeśli czytacie to dodawajcie komentarze. Pomaga mi to i wywołuje uśmiech :D Reklamujcie się w zakładce spam a obiecuję, że zajrzę. Polecajcie mojego bloga innym i komentujcie oraz zapraszam na mojego drugiego bloga, którego prowadzę z moją koleżanką - Lenką MAGIC LONDON :D
- Pozdrawiam Sophie -
:D







niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział Trzeci

To co myśli bohater, będzie pisane pochyloną czcionką
-Sophie- 

* Z perspektywy Kathlee *

Obudziłam się rano, pod kocem. Pewnie Harry mnie przykrył... - pomyślałam i uśmiechnęłam się, lubiłam  go, ale na razie to chyba tylko tyle. Spojrzałam na zegarek
- Już 10.00 !
Wstałam i poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umyłam włosy i ubrałam się w TO. Włosy rozczesałam ale nie suszyłam ich, byłam głodna, więc postanowiłam zejść na dół. 
- Witam Lee ! straszny z ciebie śpioch - usłyszałam 
Był to Harry, który właśnie siedział w kuchni i robił śniadanie.
- Aż tak długo spałam? - spytałam 
- No z 12 godzin na pewno - odpowiedział 
Na co masz ochotę? 
- a co gotujesz?
- Chłopaki zażyczyli sobie omlety i grzanki. Pasuje?
- Oczywiście, pomóc ci w czymś? - spytałam 
- możesz wstawić tosty 
- dobra ile ? 
Niall 4, Louis 3, Liam 2 , Zayn 2, ja zjem 2 i ty ile?
- 2 starczą 
- no to razem 15 
- uśmiechnęłam się i wzięłam się do pracy. 
Kilka minut później zaniosłam z Harrym wszystko na stół i zaczęliśmy jeść. Podczas śniadania, wszyscy się wygłupialiśmy. Oni chyba nie umieją zjeść w spokoju - pomyślałam 
Tydzień minął mi zaskakująco szybko, trochę pozwiedzałam miasto. Zaprzyjaźniłam się ze wszystkimi, jednak moim największym przyjacielem był Harry. Poznałam też, dziewczynę mojego kuzyna- Eleanor. Bardzo ją polubiłam i umówiłam się z nią na zakupy w następny weekend. 

**************

Wieczorem, wzięłam prysznic, ubrałam się w moją piżamkę i położyłam się na łóżku. Za oknem lał deszcz, zapowiadało się na burzę.... 
Moje obawy się spełniły, pioruny waliły,a za oknem się błyskało. Spojrzałam na zegarek była 3.00 w nocy. Przewróciłam się na drugi bok i próbowałam nie myśleć o burzy i zasnąć. Nie umiałam, bałam się. Wstałam z łóżka i poszłam do pokoju Harrego.
- Harry - powiedziałam wchodząc do pokoju
Chłopak podniósł się i mnie zobaczył
- Lee? Co jest? - spytał zdziwiony
- Harry, boję się, jest burza.... Mogę spać u ciebie ?
- Pewnie, chodź - odpowiedział
Położyłam się na łóżku mojego przyjaciela.
- Ej, nie bój się, ja tu jestem
- Wiem, Harry - odpowiedziałam i przytuliłam się do niego. Słyszałam bicie jego serca, czułam się bardzo bezpiecznie. Zapomniałam o burzy i zasnęłam.
Obudził mnie Zayn, wchodzący do pokoju Harrego.
- Harry, wsta.... Kathlee?! Uu.. Stary...
- Co ? Nie, to nie tak, ja po prostu panicznie boję się burzy... - dodałam
- mhm... Oczywiście. - powiedział Zayn
Dobra nie po tu tu przyszedłem, Harry wstawaj, głodni jesteśmy !
- Już, wstaję - powiedział Harry
Kiedy Zayn wyszedł z pokoju, wstałam i powiedziałam :
- Harry, dzięki, nawet nie wiesz jak się bałam 
- Nie ma sprawy.
Poszłam do swojego pokoju i się ogarnęłam, ubrałam się w Miętową koszulkę i pudrową spódniczkę. Do tego dobrałam wysokie, pasujące do bluzki szpilki. Włosy spięłam w wysokiego kucyka, a na szyję założyłam naszyjnik z różowym rowerem.i zeszłam na dół. Harry był już na dole. Stał w kuchni w samych bokserkach. Na prawdę starałam nie gapić się na jego wyrzeźbioną klatę, ale nie umiałam. Spojrzałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Na szczęście, chłopak tego nie widział. 
- Pomóc w czymś? - spytałam patrząc na jego twarz
- Nie musisz już kończę, idź usiądź do stołu. A tak wogólę to ślicznie wyglądasz - uśmiechnął sie 
- Dziękuję- zarumieniłam się i uśmiechnęłam
Poszłam usiąść. Usiadłam obok Louisa zostawiając obok miejsce dla Harrego. 
Nasz kucharz przyniósł nam naleśniki... Szczerze jeszcze nie jadłam naleśników na śniadanie. Niall dosłowniie pochłaniał swoje jedzenie. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z kimś, kto w tak krótkim czasie zjadłby 5 naleśników, do tego na śniadanie.... 
- To co kochani? Dzisiaj zakupy tak? - powiedziałam
Chłopacy nie wykazywali wiele entuzjazmu, ale w końcu się zgodzili.
Po śniadaniu poszłam do pokoju. Była 10.00. Miałam trochę czasu, więc weszłam na Twittera i Facebooka. Popisałam trochę z Natalie i umówiłam się z nią wieczorem na Skype. 
- Kathlee! Idziemy? - usłyszałam krzyk Louisa 
- Tak, już schodzę. - odpowiedziałam
Pożegnałam się z Natalie, chwyciłam torebkę i zeszłam na dół. Wszyscy już czekali na dole. Poszliśmy do auta i pojechaliśmy do galerii handlowej. Niall i Louis poszli do marketu. blondyn zarzekał się, że jest bardzo głodny. Nie wiem jak to jest możliwe, żeby być głodnym po zjedzeniu takiej ilości naleśników, zaledwie godzinę temu. Ale zdążyłam już zauważyć, że jest wielkim łakomczuchem. Zayn, Harry, Liam i ja udaliśmy się do sklepów z ciuchami. Sądząc po ich minach byli bardzo zadowoleni, z tego wypadu na zakupy. Wlokli się za mną, jakby szli na skazanie Boskie.
Po przymierzałam kilka sukienek. Najbardziej podobała mi się ta
I ta 
Dobra, nie będę sobie żałować kupie obie- pomyślałam i udałam się do kasy. Muszę przyznać, uwielbiam koronkę. 
Podeszłam z uśmiechem na twarzy do chłopaków
- już koniec? - spytał Liam
- no dobra, odpuszczę wam, przyjadę na większe zakupy z Eleanor. Z wami to się nie da spokojnie w sklepie posiedzieć - zaśmiałam się i ruszyliśmy do wyjścia.
Niall i Louis czekali na nas w Starburksie. Zamówiliśmy sobie kawy na wynos i poszliśmy do auta. Pojechaliśmy na obiad. A potem wróciliśmy do domu.

********************************

Wieczorem chłopacy wymyślili, że będziemy grać w butelkę. No cóż, nie miałam wyboru, ale zważając ma ich pomysłowość, trochę się obawiałam. Zeszłam do salonu. Zayn robił popcorn, a reszta siedziała na kanapie. 
- to co zaczynamy? - spytał Niall
- no - odpowiedział Zayn wchodząc do pokoju z wielką miską popcornu
Na początku miałam dużo szczęścia, bo bardzo długo nie wypadło na mnie. Najbardziej obawiałam się zadania od Zayna, bo od rana przyglądał się mi i Harremu, jakby coś planował. No i stało się, wypadło na mnie, a zadanie teraz oczywiście wymyślał nie kto inny jak.... Zayn. 
- hmmm... Spojrzał na mnie z uśmieszkiem
Musisz namiętnie pocałować Hazzę. Inaczej bój się tego co wymyślę, jak nie zrobisz tego...
Byłam temu przeciwna, ale faktycznie bałam się tego INNEGO zadania. Ślepa uliczka, w sumie zadanie nie takie trudne, ale boję się, że jak to zrobię, wszystko to co czułam do Harrego jako mojego przyjaciela zniknie i będę chciała czegoś więcej. Zayn nie był taki głupi, chciał żebym zrobiła właśnie to zadanie i nie pozostawił mi wyboru, mówiąc o innym zadaniu.
Siedziałam jeszcze chwilę ze strachem w oczach i nagle wstałam, podeszłam do Harrego i musnęłam jego usta. Odwzajemnił ten pocałunek. O Jezu ! Czułam się jak w bajce ! Szczerze, to gdzieś w głębi chciałam tego pocałunku, ale nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Kiedy oderwaliśmy się od siebie ,spojrzałam w jego piękne oczy, zaczerwieniłam się i wróciłam na swoje miejsce. Uczestniczyłam jeszcze tylko w jednym zadaniu, Louis musiał wziąć mnie na plecy, w buzi mieć pełno marchewek i biegać po całym domu (ze mną na plecach) i krzyczeć, że Kevin - gołąb go goni. Zapewne wyglądało to komicznie. 
Kiedy skończyliśmy, nie było tak późno. Poszłam do mojego pokoju i uruchomiłam Skype. Chciałam pogadać z Natalie. Cały czas myślałam o tym pocałunku. Jezu co ja bym dała aby to powtórzyć. Kathlee ogarnij się! Nie chcesz się teraz zakochać! Kłóciłam się sama ze sobą. 
- No Cześć ! - usłyszałam głos mojej przyjaciółki 
- Hej! Co tam u ciebie? Ale dawno się nie widziałyśmy....
- U mnie w porządku, lepiej ty opowiadaj. Jak Louis? Lubisz go? Poznał Cię? A Chłopaki? Podoba ci się któryś? A wogóle jak mieszka się z 5 facetami pod jednym dachem?
- Natalie! Ogarnij się! Wszystko po kolei... Louis w porządku, bardzo go lubię. Nie poznał mnie ale czemu się dziwić. Chłopacy są bardzo fajni. Co do tego czy mi się, któryś podoba to długa historia...
- uuu... Zapowiada się ciekawie. Opowiadaj.
- Zaprzyjaźniłam się z Harrym, lubię go. Kłócę się sama ze sobą czy coś do niego czuję, a jeszcze jak na złość Zayn chce nas spiknąć (tak mi się wydaje) graliśmy w butelkę i .....
Przerwał mi Harry. Wparadował do mojego pokoju, bez pukania. 
- Ej a zapukać to nie łaska?
- sorka....
- Natalie to jest Harry - powiedziałam po polsku wskazując na Harrego
- Nie lubię jak gadasz po polsku, nie wiem czy mnie nie obgadujesz.... - dodał Harry, ze smutną minką
- I tak ma zostać - dodałam z uśmieszkiem. 
Tylko cię przedstawiłam. To jest moja przyjaciółka Natalie. 
- Hejka! - Harry przywitał się z Natalie
- Hay! - odpowiedziała
- Co chciałeś? - spytałam się Harrego.
- Przyszedłem tylko powiedzieć Dobranoc. No więc Dobranoc - Harry pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju.
- to on? - spytała Natalie
- Tak, no i graliśmy w butelkę i Zayn kazał mi go pocałować. Było cudnie, przy nim czuję się bezpiecznie, ale sama nie wiem....
- Ooo... A na lotnisku mi obiecywałaś, że spróbujesz się nie zakochać...
- hahah, Nie da się... Sama nie wiem Nati... A przyjedziesz do mnie?
- Postaram się, ale sama nie wiem mam teraz dużo pracy, muszę ogarnąć cały dom, rodzice zapowiedzieli, że przyjadą, więc znowu kilka dni wypada...
- Stęskniłam się, za tobą. Co robiłaś w tym tygodniu?
- Wiesz, znalazłam sobie pracę. Pracuję w Starburkie kilka godzin dziennie...
- No to nie zbyt ciekawy tydzień?
- No trochę, się wynudziłam. A ty co robiłaś w tym tygodniu?
- Ja też nudy, poznałam dziewczynę Louisa, trochę pozwiedzałam miasto... A po za tym to siedziałam w domu. 
Gadałyśmy jeszcze może z godzinę. Potem od razu zasnęłam.

* Z perspektywy Zayna * 
  
Musiałem coś zrobić, tych dwoje ciągnie do siebie, ale nie wydaje mi się, żeby, któreś z nich się do tego przyznało w najbliższym czasie... 
- Zayn! Gdzie są moje żelki?! 
Do pokoju wparował Niall
- Niall do jasnej cholery! Skąd ja mam wiedzieć gdzie są TWOJE żelki?!
- Nie wiem, ale jestem głodny
- radził bym sprawdzić w twoim pokoju, albo spytać Louisa...
Co on ma z tym jedzeniem !?  
Nudziło mi się więc wszedłem na serwisy plotkarskie i zobaczyłem to : 
Co ci ludzie wymyślają!? Nie mam anoreksji ! Dobra nie będę się tym przejmować....
Byłem zmęczony. Poszedłem pod prysznic i zasnąłem 

__________________________________________________________________
Witajcie Kochani! 
Macie treci rozdział. Jestem trochę załamana tak małą ilością komentarzy... Proszę jeśli czytacie, komentujcie i polecajcie bloga swoim znajomym. Barzo bym chciała, z resztą jak pewnie każdy kto prowadzi bloga, aby opowiadanie czytało wiele osób, więc reklamujcie się w zakładce spam a ja postaram się wpaść na wasz blog i z całego serca jeszcze raz proszę polecajcie znajomym tego bloga.
Ostatnio spotkałam się z blogiem na którym można było w komentarzu zadać pytanie do bohatera. Jeśli macie jakieś pytanie do poszczególnej postaci, Pytajcie w komentarzu, jednak nie obiecuję, że na każde odpowiem szczegółowo, zdradzając przyszłość bohaterów. 
Przepraszam, że końcówka taka nudna, szczerze sama nie jestem w 100% zadowolona z tego rozdziału, ale strasznie wkurza mnie jak czytam bloga a autor/autorka cały czas pisze, że nie podoba jej się ten rozdział itp. Więc nie zamierzam tak robić.
Obiecuję, że kolejny będzie trochę dłuższy. 
Pozdrowiam 
- Sophie -





poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rodział Drugi

CZYTASZ = KOMENTUJ
UWAGA! Myśli bohaterów, sąpisane pochyloną czcionką
Macie Rozdział Drugi. Mam nadzieję, ze wam się spodoba. 
-Sophie-
________________________________________________________________________________

To był Louis, przed wyjazdem sprawdziłam w google jego aktualne zdjęcia. (Nie ma to jak sprawdzać zdjęcia swojego kuzyna w google nie ? )
Podeszłam do niego i powiedziałam po angielsku:
- Cześć, to ja jestem Kathlee.
- No jasne, wiedziałem - przymrużył oczy i się zaśmiał
- Mhm... Na pewno
- Wcale się nie zmieniłaś - powiedział żartobliwie
- Dzięki, kiedy mnie ostatnio widziałeś miałam 7 lat.... - odpowiedziałam sarkastycznie
Szczerze mówiąc nie tak źle mówiło mi się po angielsku.
- To co jedziemy do domu? - spytał Louis 
- Tak, tylko poczekaj chwile, kupię sobie kawę, jestem nie przytomna
- Poczekaj, pójdę z tobą
Zamówiliśmy 2 Latte na wynos.
Już wyciągałam portfel, kiedy Louis powiedział, że on zapłaci.
- Bez przesady, mogę za siebie zapłacić- powiedziałam
- ale już za późno - dodał. Z resztą nie mogę zapłacić za swoją kuzynkę?
Wyszliśmy z kawiarni i poszliśmy do auta. Podczas jazdy, dużo rozmawialiśmy
- I jak mówi ci się po angielsku? - spytał
- myślałam, że będzie gorzej...
- Babcia dużo mi o tobie opowiadała 
- O Jezu, jak ja dawno nie widziałam babci - zapomniałam się i powiedziałam po polsku
- Co powiedziałaś?
- Ooo.... Przepraszam, powiedziałam, że dawno nie widziałam się z babcią. Jak była w Polsce to mi o tobie też opowiadała, ale to było jakieś 3 lata temu więc, wiesz
- Pojedziemy do niej w jakiś dzień - uśmiechnął się 
Ale wiesz od ostatniego czasu, kiedy cię widziałem to poprawiłaś angielski- Zaśmiał się
- Ej, nie śmiej się miałam 7 lat, a ty, no dawaj coś po polsku. Hmmm, jak taki mądry jesteś - też się zaśmiałam
- Z tym będzie gorzej.... Czekaj, coś mi babcia mówiła...... Cześć, Jestem Louis 
I jak?
- No nad akcentem będzie trzeba popracować..... Mówiłam nadal się śmiejąc (nie umiem opisać, jak śmiesznie to powiedział) 
-  I na wzajem - zaśmiał się i udawał obrażonego
- Nie obrażaj się, wiesz lubię cię, 
- Ja ciebie też, 
- Jak to się w sumie stało, że moi rodzice się z tobą skontaktowali? - spytałam
- Babcia do mnie zadzwoniła i zapewniła, że już będziesz mogła się ze mną porozumieć więc się zgodziłem. 
- Ja się o tym dowiedziałam 2 dni temu, i nie jestem tym bardzo uradowana
- Czemu?
- Tam mam przyjaciół, tu nikogo nie znam...
- A ja? 
- Nie ukrywajmy, poznałam ciebie jakieś 15 minut temu, nie byłam nawet pewna czy mnie pamiętasz.
- A jak bym mógł zapomnieć o mojej jedynej kuzynce, co?
- Nie wiem...  - uśmiechnęłam się
- Jak ci się podoba Londyn?
- Piękne miasto... 
Nagle Louis sięgnął do siatki po... Marchewkę!?
- Chcesz ? - spytał
- Co ? Po co?
- Do jedzenia oczywiście. KOCHAM MARCHEWKI !!! -wydarł się
A ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Nie dziękuję - odpowiedziałam śmiejąc się
- Mam nadzieję, że polubisz chłopaków, w końcu mamy razem mieszkać.
Jesteśmy już blisko. 
- uśmiechnęłam się tylko w jego stronę.
- Czekaj, ile ty wogóle masz lat? - zapytał mój kuzyn
- W lipcu będę mieć 18. Powiedziałam
- A którego?
- 8 
- dobrze wiedzieć.....
Jesteśmy już - za informował
Nawet nie zauważyłam kiedy przejechaliśmy przez bramę. Dom, jeżeli można było tak nazwać był ogromny, ale przy tym taki śliczny, wydawał się bardzo przytulny. 
Louis wziął moje bagaże i zaprowadził do domu. Weszłam do środka, dom był urządzony bardzo nowocześnie, podobało mi się. Louis krzyknął, że już jesteśmy. I zaprowadził mnie do salonu.
Na kanapie siedziało czterech chłopaków, 
- Cześć, jestem Kathlee
- Cześć - odpowiedzieli chórem.
- Wiem, że nie jesteście do tego przyzwyczajeni ale mogli byście się przedstawić, bo nie kojarzę, waszych imion....
- Chłopak w kręconych włosach, uśmiechnął się, wstał i podszedł do mnie. Ukłonił się jak książę i powiedział Witam Droga Panno, jestem Harry mam nadzieję, że zrobiłem dobre wrażenie. 
Wszyscy włącznie z nim wybuchnęli śmiechem i po kolei mi się przedstawili. 
Louis zaprowadził mnie na górę i pokazał mi mój pokój. Mega mi się podobał, był większy od tego w Polsce. 
Pokój był urządzony w biało- czarnych kolorach z dodatkiem turkusowego.
- Mam nadzieję, że ci się podoba - powiedział Louis
- Bardzo, ale na prawdę, nie jest mi potrzebny taki duży pokój, wystarczyła by mi nawet kanapa w salonie. 
- Nie żartuj sobie, w końcu trochę tu zostaniesz.
- no właśnie, ja obiecuję, że zaraz coś znajdę
- ej, możesz tu zostać ile chcesz...
- Dzięki- przytuliłam go
- Dobra rozpakuj się, ja mam pokój na końcu korytarza po lewej stronie. Jakby co wołaj. A łazienkę masz tutaj, - pokazał mi
- Ale fajnie wreszcie mam własną łazienkę, Dziękuję, za wszystko - uśmiechnęłam się :D
Louis też się uśmiechnął i wyszedł.
Zaczęłam się rozpakowywać, poukładałam ubrania w szafie, położyłam ramkę, którą dostałam od Natalie na szafce i jeszcze parę, moich rupieci. Byłam taka śpiąca, padłam na łóżko i nie pamiętam nawet kiedy zasnęłam. Nie wiem jak długo spałam, ale obudził mnie chłopak wchodzący do mojego pokoju. To był Harry.
- Oj... Nie chciałem cię obudzić. - powiedział
- nie szkodzi - uśmiechnęłam się
- jemy obiad, przyjdziesz?
- tak, już idę. wstałam i przejrzałam się w lustrze, nie było tak źle więc podeszłam do chłopaka i zeszliśmy na dół, nadal średnio orientowałam się, gdzie jest posczególne pomieszczenie więc spytałam 
- Oprowadzisz mnie potem po domu? - spytałam
- pewnie, - uśmiechnął się
Po chwili byliśmy w jadalni, na obiad była pizza. 
Uwielbiam pizze. Usiadłam obok Louisa i Harrego. Rozmawialiśmy przez cały posiłek, chłopacy się wygłupiali. Polubiłam ich.
- To może obejrzymy, jakiś film po obiedzie? Zaproponował Niall
- ,,To właśnie miłość" błagam,- powiedział Harry. 
Oglądałaś kiedyś? - zwrócił się do mnie
- Oczywiście, KOCHAM TEN FILM !!! W sumie oglądałam go wczoraj ale czemu nie.
- No dobra możemy obejrzeć - powiedział uśmiechnięty Zayn
Po obiedzie poszliśmy do salonu, Liam włączył film, a Harry poszedł zrobić popcorn. 
Dokładnie jak z Natalie, film, popcorn, szkoda,że jej nie ma - pomyślałam
Kilka minut później chłopaki, włączyli film.
- Możecie włączyć mi napisy? Umiem angielski ale jak mogę mieć własny język to czemu nie.
- Spoko - powiedział Louis
Podczas filmu, Harry próbował przeczytać coś po polsku, ale nie wychodziło mu to, kiedy poprosił mnie o przeczytanie, a ja wypowiedziałam kilka słów po polsku, skrzywił się, nigdy nie zastanawiałam się jak inni słyszą nasz język... Ale sądząc po jego minie, dziwnie. Po filmie poszłam do pokoju, usiadłam na łóżku i słuchałam muzyki. Byłam smutna, podobało mi się tutaj ale trochę, się tego wszystkiego bałam, nowej szkoły, nowego miasta, życia bez Natalie, ja naprawdę nie rozstawałam się z nią odkąd skończyłam 6 lat.
Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a do środka wszedł Harry.
- Co jest Lee? - spytał
Chyba widział, że jestem smutna...
- Lee? - spytałam 
- mogę mówić Katlee, jak ci się nie podoba
- podoba, - uśmiechnęłam się lekko
- czemu jesteś smutna? - spytał i usiadł obok mnie
- wiesz, boję się tego wszystkiego, nowe miasto, nowy kraj, nikogo oprócz was tu nie znam.
Czułam, że zaraz się rozpłaczę.
- Ej, nie płacz...Bo ja też będę płakał. Chodź tu
Przytuliłam się do niego, był taki ciepły, czułam się bezpieczna.... Kiedy się trochę uspokoiłam 
szepnęłam krótkie Dziękuję, nie chciałam się od niego odrywać było mi tak dobrze, ale w końcu musiałam,
- uśmiechnął się i szepnął nie ma za co. 
A ja spojrzałam w jego oczy. Były takie zielone,takie ładne. Podobały mi się. 
Harry już wstawał, ale go zatrzymałam
- nie idź jeszcze, 
On znowu się lekko uśmiechnął i usiadł obok.
- Może zagramy w pytania? Muszę was lepiej poznać - powiedziałam 
- ok, ale ja zaczynam
- haha dobra
- data urodzenia?
- 8.07.'95 a ty?
- 1.02.'94
- ulubiony film?
- ,,To właśnie miłość" a twój?
- też :)
- Ulubiony kolor?
- hah różowy i pomarańczowy, a twój? - spytał
- jasny niebieski i blady róż
- Ulubione słodycze?
- cukierki z Polski a twoje?
- batonik Twix, 
A wracając do cukierków chcesz spróbować? - spytałam sięgając do torby po moje ukochane cukierki
- pewnie, ocenie czy faktycznie są takie dobre
- I jak?
- Jezu, zakochałem się w nich, są pyszne !!!
- dobra wracaj na ziemię hahaha. Z kąd jesteś?
- Holmes Chapel a ty?
- z Poznania, pewnie dużo ci to mówi 
- tak.... Hmm... Marzenie?
- Chciałabym pojechać do Paryża a twoje?
- Chciałybym móc podróżować w czasie, a po za tym marzy mi się pocałunek w deszczu. To pierwsze to trochę nie realne...
- Hah,a ulubiony owoc ? 
- banan a twój? 
- Chyba arbuz.
- Masz chłopaka?
- nie, a ty dziewczynę?
- nie - Harry znów lekko się uśmiechnął
- a ulubiony napój?
- oczywiście sok jabłkowy a twój?
- sok marchewkowy
- haha a jednak jesteś podobna do Louisa.
- uśmiechnęłam się.
- Czego nienawidzisz jeść? - spytał
- oliwek i ryb a ty?
- oliwek i majonezu.
- Nienawidzę oliwek brr... Czego lubisz słuchać?
- Lubię Adelle i Steviego Wondera a ty?
- Też go lubię , lubię jeszcze Hollywood Undead 
- A czego się boisz?
- burzy... nie cierpię jej, strasznie się wtedy boję, a ty?
- boję się węży....
- ulubiony sport?
- piłka nożna, a twój?
- siatkówka
Długo tak jeszcze rozmawialiśmy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.... 

_________________________________________________________________________________
Rozdział drugi skończony, kolejny pojawi się mniej więcej za tydzień, chyba, że zobacze dużo komentarzy. Proszę jeśli czytacie, komentujcie, jest to dla mnie motywacja
Pozdrawiam Sophie

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rodział Pierwszy

UWAGA! 
DNIA 10.12.2013 roku rozdział rozstał lekko zmieniony! Pojawiły się nowe słowa itp.
Postanowiłam go lekko poprawić, ponieważ wcześniej nie podobał mi się wcale.. Nie wiem jak jest teraz, ale po to jesteście wy prawda? Co myślicie?
Sophie xx

CZYTASZ = KOMENTUJ

- Kathlee-
- Poznań, Polska -

- Znowu wdałaś się w bujkę !!! - usłyszałam zdenerwowany głos taty,
- uspokój się, nic się nie stało - powiedziałam obojętnie.
- my już nie mamy na ciebie siły - dodała mama z smutniem na twarzy
- dobrze , że chociaż angielski znasz.... W sobote lecisz do Lodnynu, do kuzyna- powiedział tata tym swoim obojętnym głosem. Ostatnio moje konatkty z nim się trocę pogorszyły. Nie wiem dlaczego, ale stał się dla mnie trochę bardzoej wredny?
- Że co??? Do Lodynu!? Przecież nie widziałam Louisa jakieś 10 lat !  A znajomi? szkoła?
- Spokojnie zaraz są wakacje, potem pójdziesz do szkoły w Londynie. Na razie zamieszkasz u Louisa, a potem kupimy ci jakieś mieszkanie. - powiedziała mama
- Nigdzie nie jadę. Tu mieszkam i będę mieszkać! Zaraz kończę 18 lat, nie będziecie mi rozkazywać!
- Postanowione !  pakuj się, w sobotę lecisz... Jak będziesz mieć 18 lat, to sobie będziesz mieszkac gdzie chcesz, na razie my decydujemy.
Ma mojego ojca nie było siły. Był mega wkurzony, mimo, że nawet nie znał całej prawdy o dzisiajszych wydarzeniach... Szybko poszłam do pokoju, wzięłam torebkę i pobiegłam do domu mojej przyjaciółki Natalie, kótra mieszkała kilka domów dalej.
Natti! Gdzie jesteś ? Krzyknęłam wbiegając do jej domku
- W pokoju? Co się stało?
- Zejdź na dół, zrobię kawę. 
Natalie mieszkała sama. Jej rodzice mieszkają w Califorii ona też jest tylko pół polką. Nie była jednak w Polsce sama, na tej samej posiadłości tyle, że od drugiej strony, wybudowany był trochę mniejszy domek, kótry należał do babci Nati. To ona się nią zajmowała, ale moja przyjaciółka wcale nie jest pokłucona z rodzicami czy czoś w tym stylu, po poprostu ona dostała wybór, czy chce się przepowadzić....
- Co jest ? - zapytała zaniepokojona, kiedy pędem wparowała do pomieszczenia
- wiesz co wymyślili moi kochani rodzice? W sobotę lecę do mojego sławnego kuzyna, którego do tego nie widziałam jakieś 10 lat, i mam mieszkać z całą tą jego bandą W LONDYNIE!!!
- Kathlee, nie mam humoru na żarty.
- Chciałabym żartować, a najlepsze jest to, że dowiedziałam się o tym 10 minut temu.
- Ale, jak? przecież nie możesz tak po prostu wyjechać na nie wiadomo ile.
- Moi rodzice, a właściwie tata są do wszystkiego zdolni. Nie chcę wyjeżdżać i ciebie tu zostawić. Ale w lecę w sobotę.
Czekaj jaki jest dzisiaj dzień?
- Czwartek...
- Co?!- wyszczerzyłam oczy - Lecę za 2 dni?!
Nie to nie możliwe to jest zły sen, jak ja dam radę? Rozpłakałam się.    :'(
- Ej, mie płacz wszystko będzie dobrze... Przyjadę do ciebie w wakacje. Chodź może pójdziemy do kina, albo na zakupy? Muszę cię rozweselić, a z resztą o ile się orientuję to będziesz mieszkać pod jednym dachem z 5 facetami. 
Ja i Natalie nie byłyśmy fankami tego zespołu no ale coś o nich wiedziałam w końcu mój kuzyn w nim grał, mało osób o tym wiedziało, nie chwaliłam się tym. Zdziwiłam się, że zgodził się abym u nim mieszkała, myślałam, że mnie nie pamięta, kiedy ostatnie go widziałam to nawet nie za bardzo z nim mogłam pogadać, on polskiego nie znał a ja jako 6-7 latka po angielsku umiałam tylko What's your name? Co prawda mój tata jest anglikiem, ale mówi po polsku. Rodzice zawsze kazali mis się uczyć języka, więc nie było z nim aż tak źle. No nic, wyjdzie w praniu. Mój tata był z Anglii, dlatego mam angielskie imię, ale od urodzenia mieszkałam w Polsce.
- Ej, ziemia do Kathlee! - usłyszałam głos Natalie
- Sorka zamyśliłam się. Możemy iść do centrum handlowego, muszę sobie kupić zapas moich ulubionych, polskich cukierków. Powiedziałam śmiejąc się. Byłam trochę zdziwiona, że śmiałam się w takich okolicznościach, ale w życiu jestem optymistką. 
- hahaha, dobra jedziemy.
W galerii, która znajdywała się w centrum miasta i od kąd pamiętam była miejscem naszych spotkań. Pamiętam nasze pierwsze wagary w gimnazjum.. Powiedzmy, że wtedy wszystko się zaczęło... Kupiłam sobie moje ulubione cukierki i śliczną sukienkę, kótrej naprawdę nie mogłam się oprzeć.
Potem wymieniłam trochę złotówek na funty. Kupiłyśmy sobie kawę na wynos w Starburksie i poszłyśmy do samochodu. Natalie postanowiła pomóc mi trochę w pakowaniu swoich rzeczy. Przesiedziałyśmy tak z 1,5 godziny. Co chwila wpadała mi w ręce jakaś rzecz, o której kompletnie już zapomniałam. A wiązało się z nia tyle wspomnień. Taka chodźby zwykła puszka po ciastkach, w której trzymałam pocztówki z każdego miejsca w jakim byłam. Niektóre były jeszcze z przedszkola... Pamiętam jak w pierwszej klasie pojechałam z moją przyjaciółką Patrycją na obóz w Tatry. Byłyśmy najmłodsze w całej grupie. Było naprawdę świetnie. Kilka starszych dziewczyn się nami opiikowało, powiedzmy, że byłyśmy takimi "maskotkami" obozu. Patrycja była moją pierwszą przyjaciółką. Nie mam pojęcia co się teraz z nią dzieję, ale myślę o niej bardzo często. Gdy przyszłam do szkoły po wakacjach w drugiej klasie poprostu jej nie było. Nie miałam kompletnego pomysłu co się z nią stało i nadal nie mam, chociaż minęł 9 lat... Wiem tylko jedno - Ona nadal żyję. I w sumie jest to połowa sukcesu, bo w każdej chwili mogę ją spotkać.
Bagażów się trochę uzbierało. Kilka albumów na zdjęcia postanowiłam wysłać paczką, bo po co to ze sobą targać.Tylko, że nie znam adresu... No cóż, dam to Nati a ona mi potem wyśle. Po upływie kilku godzin zgrubsza byłam spakowana, chociaż zostały mi 2 dni ale kit. 
Wieczorem Natie zaprosiła mnie do siebie. Obejrzymy sobie kilka filmów i pójdziemy spać, to w sumie ostatnia moja noc w Polsce, bo jak okazało się w sobotę wylatuję o 5.00 rano. Do torby spakowałam piżamę,ciuchy na jutro, film na DVD, z domowej spiżarni "podwędziłam" popcorn do mikrofaliówki i wyszłam z domu. Jak już wcześniej wspominałam Natalia (na marginesie powiem, że ona nie cierpi jak mówi się tą polską wersję, ale ja ją uwielbiam wkurzać) Natalia mieszka na tej samej ulicy, więc nie szłam długo.
- To co oglądamy? - spytała moja przyjaciółka 
- wiem, że oglądałyśmy to 1000 razy, ale mam ochotę obejrzeć "To właśnie miłość"
- dobra - zrobiła zrezygnowaną minę - wiem, że uwielbiasz ten film ale potem oglądamy Igrzyska Śmierci 
- dzięki - zrobiłam słodką minkę. - i oczywiście że oglądamy. Wiesz, że to dwa najlepsze filmy na świecie - zaśmiałam się 
- to włącz film a ja zrobię popcorn.
Oglądałyśmy filmy do 4.00. Nie skończyło się na Igrzyskach. Oglądałyśmy horrory, komedie, dramaty. Wiecie, troche śmiechu, strachu i na koniec płaczu... normalka :) Potem odpłynęłyśmy. Obudziłam się o 13.00. Jestem wielkim śpiochem. Z resztą Natalie tak samo jak ja. Zawsze budziła się wcześniej ale bardzo mało wcześniej.
- Czemu mnie nie obudziłaś?  - powiedziałam zaspana?
- A po co?- obróciła się w moją stronę- To co robimy śniadanie, czy od razu jemy obiad? - zaśmiała się 
- śniadanie - powiedziałam zdecydowanie . Wspominałam już, że Natalie jest świetną kucharką?
Idź się ogarnij a ja zrobię jajecznicę, ok? 
- pewnie. 
Wzięłam kosmetyczkę i poszłam się umyć. Weszłam pod prysznic, umyłam włosy, moim cytrusowym szamponem, namydliłam ciało żelem po prysznic i dokładnie spłukałam ciało wodą. Wyszłam z prysznica i ubrałam się w TO. Kiedy weszłam do kuchni, pachniało już jajecznicą. Chwyciłam za talerze stojące na blacie kuchennym i przeniosłam je na stół. Natalie się dosiadła i zaczęłyśmy jeść, rozmawiając przy tym na najprzeróżniejsze tematy.
Dobra muszę już iść do domu, wpadnij wieczorem, musimy się pożegnać. 
- Ok, ale przyjadę jutro na lotnisko. 
- Kochana jesteś, ale nie musisz...
- Ale chcę, jesteś moją przyjaciółką
- uśmiechnęłam się tylko i zabrałam swoje rzeczy.
Do zobaczenia wieczorem - powiedziałam i wyszłam
- Papa ! 


- Natalie -
- Pozanń, Polska -

Nie spodziewałam się tego, że Kathlee wyjedzie do Londynu. Smutno mi będzie bez niej, jesteśmy nie rozłączne, ale w wakacje do niej przylecę. No nic, muszę jej coś kupić - pomyślałam. Ubrałam bluzę, bo jak to w Polsce bywa nawet w czerwcu pada deszcz. I wsiadłam w moje auto. Pojechałam do galerii handlowej, w której wczoraj byłam z Kathlee. Od razu weszłam do sklepu z biżuterią i kupiłam naszyjnik, który już wczoraj upatrzyłam. Był to naszyjnik w kształcie serca. A właściwie dwie połówki serca. Na jednej było napisane Best, a na drugiej Friends. Był wykonany ze srebra z jednym malutkim diamencikiem.
Spodoba jej się - pomyślałam.
Potem poszłam do Fotojokera i wywołałam nasze wspólne zdjęcie. Kupiłam ramkę i włożyłam do niej zdjęcie. 
Już wpół do 6 !? Muszę już wracać. Pobiegłam do samochodu i pojechałam do mojego domu. Byłam w przeciągu 10 minut.
Odłożyłam prezenty dla przyjaciółki (postanowiłam, że dam jej dopiero na lotnisku) i pobiegłam do Kathlee. 
                                                                 
-------

- Dzień Dobry - przywitałam się z mamą Kat
- Cześć Natalie, Kathlee jest u siebie 
- Dziękuję - odpowiedziałam i poszłam do pokoju mojej przyjaciółki. 
Kat siedziała na łóżku z laptopem.
- Co robisz? - spytałam
- Hej, sprawdzam szkoły w Londynie.
- I co? Masz coś ciekawego? A wogólę jak się trzymasz?
- Pogodziłam się z tym, ale wolałabym zostać w Polsce. A co do szkół to nie wiem jeszcze. W wakacje czegoś poszukam. Ale przyjedziesz do mnie nie?
- Postaram się, nie wiem jak to będzie ale mam nadzieję, że tak - uśmiechnęłam się lekko 
- ja też - odwzajemniła mój gest
- To co robimy? Nie idziesz spać?
- Nie, w samolocie chwilę pośpię, i wyśpię się w Londynie. Teraz muszę jeszcze się nacieszyć tobą. Trochę się, nie będziemy widzieć. Pójdę po coś do picia, wiesz zaraz lecą Trudne Sprawy, a wiadomo, że to najlepszy serial - zaczęła się śmiać
- Nie śmiem wątpić xd
Przyniosła nam 2 szklanki coli, a ja w tym czasie włączyłam telewizor.
Nagle na ekranie pojawiła się kobieta, a na dole napis, ,,Nie wiem, co mam robić, mój syn myśli, że jest wampirem ! " 
Wybuchnęłyśmy śmiechem.
- zapowiada się, ciekawie - dodała Kathlee, wciąż się śmiejąc. 
Po obejrzeniu tego jakże ciekawego odcinka, mama Kat przyniosła  nam herbatę i ciastka, a my zaczęłyśmy rozmawiać, śmiałyśmy się, robiłyśmy zdjęcia i wspominałyśmy.
W pewnym momencie Kat rozpłakała się.
- Co się stało ? - spytałam, powstrzymując łzy
- Będę tęsknić, za domem, miastem, Polską i Tobą. 
- Będzie dobrze- Nie mogłam już wytrzymać, też się rozpłakałam.
Siedziałyśmy w ciszy, płacząc dobre 5 minut. Otarłam łzy sobie a potem przyjaciółce. Spodoba ci się tam, zobaczysz, a ja przyjadę w wakacje. - nie mam pojęcia jak to będzie. Boję się o nią Londyn to wielkie miasto, większe od Poznania, a ona tam nikogo nie zna. Dobrze, że chociaż babcię, będzie mieć pod ręką
- Ja wiem, ale wspominając całe moje życie w tym miasteczku i z tobą. Znamy się prawię całe życie...
Nie mogłam się powstrzymać, a z resztą potrzebowałam się wypłakać, przed rodzicami udaje, że wszystko jest Ok i że mi to wisi, tylko ty wiesz, że tak nie jest. - ja tylko się lekko uśmiechnęłam,
Dobra koniec tego smucenia się. Późno już, połóż się chociaż na godzinę, bo będziesz jutro nie żywa, 
- ok, kat się uśmiechnęła. Ty też już idź bo nie wstaniesz rano.
- wstanę, dobra papa. Do jutra.
Wstałam i wyszłam z jej pokoju. Pożegnałam się z jej rodzicami i poszłam do swojego domu.
Od razu przebrałam się w piżamę i poszłam spać, nastawiając przed tym budzik na 3.00.
Obudziła mnie melodyjka dobiegająca z mojego telefonu. Byłam śpiąca, ale nie mogłam nie pojechać pożegnać mojej przyjaciółki. Szybko wstałam i poszłam do łazienki się umyć. Wzięłam szybki prysznic i poszłam się ubrać. Wybrałam TO. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone.
Była 3.30. Wzięłam prezent dla Kathlee i poszłam do auta. Założyłam połowę naszyjnika z napisem Best a drugą zapakowałam na Kat. 
Na lotnisku zobaczyłam moją, trochę zaspaną przyjaciółkę z wielką walizką.
- Cześć, powiedziałam z lekko szklanymi oczami - czułam, że zaraz się rozpłaczę. 
- Hej- Kathlee przytuliła się do mnie.
- Mam coś dla ciebie - powiedziałam, czułam jak łzy napływają mi do oczu
Podałam siateczkę dziewczynie.
 - Dziękuję- odpowiedziała
Kat otworzyła torebeczkę i spojrzała na mnie zapłakanymi oczami. Jakie ślicznie wskazała na wisiorek.
- Ja mam drugą część - pokazałam jej, żebyś zawsze o mnie pamiętała
- Jak mogłabym zapomnieć moją szaloną przyjaciółkę? 
- uśmiechnęłam się. Będziemy gadać na skype?
- oczywiście ! 
- tylko nie zakochaj się tam! Powiedziałam śmiejąc się
- Postaram się - odpowiedziała z uśmiechem.
Zaczęłyśmy się śmiać, nadal płacząc. 
Nagle usłyszałyśmy : Pasażerów Lotu Poznań- Londyn prosimy o udanie się na odprawę.
Kat poszła pożegnać się z rodzicami, a potem znowu podeszła do mnie. przytuliła się i powiedziała Do zobaczenia, będę tęsknić i odwróciła się.
Ja odpowiedziałam tylko Ja też i patrzyłam jak moja przyjaciółka idzie w kierunku bramek.

- Kathlee -
- Londyn, Anglia - 

Poproszę paszport. - usłyszałam i podałam wysokiemu mężczyźnie moje dokumenty.
Przeszłam dalej, była 4.30. Nie miała. Za dużo czasu, więc udałam się w stronę poczekalni.
Po kilku minutach byłam już na pokładzie samolotu. Siedziałam na swoim miejscu.Nie ukrywając boję się latać, ale jakoś nigdy tego nikomu nie wspominałam. Prawdą jest jednak to, ze naooglądałam się za dużo programów o katastrofach lotniczych co równiez nie pomaga.Na szczęscie byłam taka śpiąca, zasnęłam od razu i przegapiłam najgorszą częśc lotu czyli start. Obudziła mnie kobieta obok, informując mnie o tym, że zaraz lądujemy. Uśmiechnęłam się do niej i podziękowałam. Lot zleciał mik naprawdę bardzo szybko ale to tylko z tego powodu, że cały przespałam. Byłam ciekawa czy ktoś po mnie przyjedzie. To znaczy myślę, że tak, ale nawet nie spytałam się rodziców... Louis za pewne mnie nie kojarzy, ja nie mam jego numeru a jak wejdę do taksówki i powiem, że jestem kuzynka Louisa Tomlinsona i poprosze żeby mnie do niego zawiózł, chcociaż z kąd miałby wytrzasnąc jego adres? Mniejsza z tym! To i tak by mi nie uwierzyli i uznali za jakąś napaloną fankę, kótra myśli że będzie żoną swojego idola. Ale jak już wcześniej wspominałam jestem optymistką, więc byłam dobrej myśli. Jakieś 15 minut po tym jak nieznajoma kobieta mnie obudziła byliśmy już na ziemi. Co nie ukrywam bardzo mnie uczieszyło i w końcu mogłam odetchnąć z ulgą, chcoaż tak naprawę to dopiero teraz zaczyną się "schody" czyli film pod tytułem "Moja przygoda w Londynie" tylko dlaczego nikt nie spytał mnie o zdanie, czy chcę grać w nim główną rolę?  Kiedy stewardesy ogłosiły, że można kierować się do wyjścia. Wstałam,chwyciłam za mój plecak za kółkach i poszłam w stronę wyjścia. Kilka minut później byłam już w wielkiej hali. Czekałam, aż na taśmach pojadą bagaże z Poznania. Moja walizka na moje szczeście czy nieszczęście pojechała jako jedna z pierwszych. Szybko podniosłam dość ciężki bagaż i  kierowałam się ku wyjściu do hali głównej. Drzwi się otworzyły Weszłam w głąb hali i wzrokiem próbowałam odszukać, kogoś, kto mógł na mnie czekać. 
Nagle ukazała mi się sylwetka, wysokiego mężczyzny w ciemnych okularach. Był to nikt inny jak....
______________________________________________________________________________

Tak więc macie pierwszy rozdział. :) 
Mam nadzieję, że się podobał, jeśli czytacie to komentujcie proszę, 
bo chcę wiedzieć czy ktoś czyta bloga.
Sophie :D 










                                             







Bohaterowie

BOHATEROWIE :


Kathlee Milow (17l.)
(rocznikowo 18 lat) 
data urodzenia: 08.07.1995r.
znaki szczególne : tatuaż na nadgarstku : Forever Young 
ale mało widoczny, ponieważ w miejscu napisu nosi bransoletki. 
"Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbuj zdefiniować kształt gruszki."
"Nigdy nie będziesz bardziej bezbronna niż wtedy, gdy ci zależy"


Natalie Matthers (18l.)
data urodzenia: 17.11.1995r.
znaki szczególne: 3 kolczyki na jednym uchu.
"Ze szczęściem czasem bywa tak jak z okularami, szuka się ich, a one znajdują się na nosie."




Harry Styles (19l.)
data urodzenia: 01.02.1994r.
znaki szczególne : dołeczki, tatuaże
"Między przyjaźnią a miłością istnieje taka drobna nitka, kótrą bardzo łatwo jest przeciąć"


Liam Payne (20l.)
data urodzenia : 29.08.1993r.
znaki szczególne : tatuaż na ręce, boi się łyżek
"Tyle ile mężczyzna ma szacunku do kobiety, na tyle można go nazwać mężczyzną"



Louis Tomlinson (22l.)
data urodzenia: 24.12.1991r.
znaki szczególne : uwielbia paski, nie nosi skarpetek, tatuaże
"Żyj jakbyś nigdy nie miał umrzeć, umieraj jakbyś nigdy nie żył"



Niall Horan (20l.)
data urodzenia: 13.09.1993r.
znaki szczególne : uwielbia jeść, jest najniższy z 1D,leworęczny
Niedawno byliśmy dziećmi, a świat był piękny. Potem doszły problemy, uczucia, jakieś błędy..."


Zayn Malik (20l.)
data urodzenia: 12.01.1993r.
znaki szczególne: ciemne oczy, tatuaże 
"Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre"


Eleanor Calder (20l.)
"Tylko ten co ma odwagę mówić to co myśli, zasługuje na pełne zaufanie"


Victoria Evetson (19l.)
"Nietzsche powiedział, że czasem dochodzimy do takiego momentu, w którym robi się tak źle, że można uczynić tylko jedno z dwojga - śmiać się albo oszaleć. Dzisiaj trzecią możliwością jest taniec."



POSTACIE DRUGOPLANOWE :






 Patricia Pywel (19l.)
Pochodzi z Polski, w dzieciństwie przyjaźniła się z Kathlee. Jej ojciec źle traktował jej matkę, dlatego wyjechała z nią w dzieciństwie do Anglii. Teraz studiuję psychologię w Londynie. Eleanor poznała 
na imprezie u znajomych. Ma tatuaże na rękach i kolczyk w nosie, jednak nie ma źle w głowie. 
Każdy tatuaż coś symbolizuję, a ona jest wesołą i otwartą dziewczyną.

  
Lisa Ellis(20l.)
Pochodzi z Londynu i od zawsze była przyjaciółką Alex. Potem Alex poznała ja z Eleanor. 
Jest Szalona, wesoła i pełna energii. Czerpie wiele z życia. Studiuje Fotografię w Londynie.

 Alex Hughes (20l.)
Urodziła się w Irlandii, ale wraz z rodzicami przeprowadziła się do Londynu i tam poznała Lise.
Chodziły razem do szkoły itp. Teraz jest modelką i w pracy poznała Eleanor. Jest szalona i uwielbia 
dzieci. Zawsze chodzi uśmiechnięta.