niedziela, 29 września 2013

Rozdział Dziesiąty

CZYTASZ=KOMENTARZ
- Kathlee -
- Londyn, Anglia -

- Za dwa dni powiadacie? A nie wydaje wam się, że mało czasu na przygotowanie - powiedziałam spokojnym, niskim głosem nalewając dobie wodę do szklanki. Wiecie chciałam wyglądać na mądrą xd.
- Kathlee, Halo! Czy ty myślisz? To była niespodzianka - powiedział Louis, podnosząc jedną brew do góry
- No to fakt... Ale naprawdę dwa dni? 
- Damy radę Miśka - odezwała się moja przyjaciółka
- Natalko, słońce, ile razy ja ci powtarzałam, że nazywam się Kathlee, Kat, Lee jak tam chcecie - powiedziałam spokojnie - ALE NIE MIŚKA, ANI DOMINIKA! - tym razem krzyknęłam.
- Zaraz Ci przywalę za tą Natalkę 
Zaśmiałam się i wróciłam do jedzenia obiadu. Jak już wspominałam był pyszny, Natii należała do tych osób, które umieją gotować a jej pierogi mm.. Pycha! 
- Co to jest ta Miśka ? - spytał Zayn 
Nie no super, jeszcze mi tego brakowało, żeby chłopacy zaczęli mówić do mnie tym głupim przezwiskiem. Błagam Natii nie odpowiadaj, proszę... A jednak....
- Nie co, tylko kto. Miśka to polski skrót od drugiego imienia Kathlee, coś typu Lee, Lou, El
- Dziękuje Ci bardzo, jak oni zaczną tak do mnie mówić, to już nie żyjesz! - odpowiedziałam, ale to nie była groźba. Uwielbiam przekomarzać się z Natalie. Z resztą ze wszystkimi...
- Dobra, koniec bo zaraz faktycznie się pozabijacie - zaczął Liam
- Nie bój się my tak zawsze - wyjaśniła Natalie. Oj ciągnie ją do niego... To znaczy, nie żebym stwierdziła to po tym ja się do niego odezwała xd. Ale znam ją dobrze i wiem swoje. To kwestia czasu. A tak na marginesie to ładnie by razem wyglądali. Pewnie wzięli by ślub, na którym ja oczywiście byłabym świadkową a potem urodziła by się im córka którą nazwą hm... a czy to ważne i byłabym chrzestną i rozpieszczałbym ją. O już widzę Natalie przewijającą pieluchę....
- Kat, skarbie możesz przestać myśleć nad tym jaką wspaniałą byłabym parą z Liam'em i jak by wyglądało nasze dziecko? - szepnęła mi, po polsku Nati, a ja nie mogłam uwierzyć. Fakt znamy się długo, i czasem jestem dość przewidywalna ale czy od skąd wyjechałam z Polski nauczyła się czytać w myślach? Oby nie, chociaż w niektórych przypadkach Na przykład Harry? Nie! mogło by się to przydać....
- Co?! Ja? Ja wcale nie...
- Mhm... to wytłumacz mi dlaczego od pięciu minut odwracasz głową raz w moją stronę, raz w jego a następnie zastygasz patrząc przed siebie i się uśmiechając? Znam Cię za dobrze, skarbie....
- Yy.. ja to znaczy ja, wy... jesteście.. yy.. podobni, tak.. podobni- próbowałam wybrnąć ale chyba marnie mi to wychodziła, bo ja na ogół jestem wygadany a kiedy się stresuje i tłumacze to zaczynam się jąkać i kto jak kto ale Natalie się na to nie nabierze... Ale może...
- Nie nabierzesz mnie... A i żeby było mi to ostatni raz - no i się nie udało... Ale próbować można nie?
- Dziewczyny, nie chce wam przeszkadzać, ale trochę dziwnie się czuje kiedy mówicie po polsku, znaczy nie wiem czy nie mówicie o mnie albo coś... - przerwał nam mój kuzyn
- Oj tam oj tam - wiadomo "oj tam, oj tam" jako odpowiedź na wszystko !
- Nie bądź taka mądra, młoda damo. A pani nie czułaby się niezręcznie gdybyśmy teraz zaczęli mówić no nie wiem załóżmy po francusku ?
- Lou, po pierwsze nie mów do mnie per Pani bo to wkurzające. I nie nie czułabym się niezręcznie - uśmiechnęłam się a on się lekko zdziwił
- Zasadniczo to francuskiego uczę się od dziecka i nie sprawia mi problemu - teraz to się zdziwił
- Znasz jeszcze jakiś język? - spytał zaciekawiony Niall
- W podstawówce uczyłam się niemieckiego, w gimnazjum hiszpańskiego i chodziłam na kurs chińskiego, tata wciskał mi francuski no i polski oczywiście! - odpowiedziałam
- Kat, i ty mówisz że to angielski jest trudny i go nie lubisz?
- No... nie rozumiem po co wam aż 16 czasów!?
Wzruszył ramionami i powiedział
- Ale proszę cię no, chiński?!
- Język przyszłości - odpowiedziałam:  krótko, zwięźle i na temat.
Po zjedzonym "śniadaniu" postanowiłyśmy z dziewczynami pójść na zakupy. W końcu za te dwa nieszczęsne dni mamy jechać na wakacje. Eleanor też jedzie z czego się cieszę. Myślę że ona i Natalie się polubią, co prawda są totalnymi przeciwieństwami ale będzie dobrze. Siostry chłopaków po obiedzie pojechały, została tylko Gemma, która postanowiła nam towarzyszyć w wypadzie na miasto.
Wszystkie udałyśmy się na górę aby się przebrać i przygotować. Kiedy weszłam do swojego pokoju wzięłam z szafy coś do ubrania. Wybrałam białą bluzkę z kołnierzykiem bez rękawków i ciemne jeansy. Do tego dobrałam szare vansy i katanę. Włosy spięłam w wysokiego kucyka. Podsumowując wyglądałam nie najgorzej. Chwyciłam brązową torebkę, do której schowałam mój telefon. Własnie coś się ostatnio suje, muszę kupić nowy. Pewnie się zastanawiacie skąd mam tyle kasy co nie? Nie prosiłam o nic Louisa ani żadnego z chłopaków, już i tak u nich mieszkam i za nic nie płacę. Od dzieciństwa zbierałam swoje pieniądze, które dostawałam. A po za tym moja babcia, kiedy się urodziłam założyła mi konto na które co miesiąc przelewała trochę pieniędzy i tak o to przez 18 lat trochę się uzbierało. Zawsze mi powtarzała, że jak będę dorosła to przynajmniej nie będzie mi brakowało. I jestem jej za to wdzięczna jak by przewidziała tą całą sytuację... Właśnie, babcia, w dzień kiedy tu przyleciałam Louis mi obiecał, że ją odwiedzimy. Muszę z nim pogadać, bo strasznie się za nią stęskniłam. Dopakowałam jeszcze portfel i inne duperele, które zawsze noszę przy sobie i poszłam do pokoju Natii. Chwila, przecież ja nie wiem gdzie ona ma pokój... Po chwili zauważyłam Louisa, który przechodził przez korytarz.
- Lou, który pokój jest Natii?
- obok Styles'a - odpowiedział, a właściwie krzyknął po czym zniknął schodząc na dół
Otworzyłam drzwi do wskazanego pokoju i zastałam moją przyjaciółkę stojącą na środku, chyba właśnie wyszła z łazienki, bo na mój widok podskoczyła i szybko chwyciła ręcznik zakrywając swoje ciało. Jednak kiedy spostrzegła, że to ja a nie któryś z chłopaków trochę się uspokoiła.
- Słyszałaś o czymś takim jak pukanie?
- Wiesz, oni nigdy nie pukają i jakoś mi się chyba udzieliło
- To nie dobrze Milow, nie dobrze - pokręciła głową z lekkim uśmiechem
- Co ty się tak długo szykujesz?
- A jakoś tak - wzruszyła ramionami i wróciła do czynności zakładania spodni
- Dobra to ja zobaczę co z El - powiedziałam i wyszłam z jej pokoju.
Eleanor powinna być w pokoju Louisa. Kierowałam się w stronę drzwi znajdujących się na końcu korytarza. Tym razem zapukałam.
- Proszę - usłyszałam głos, po czym weszłam do środka
Eleanor zbierała swoje rzeczy do torebki a na łóżku siedziała gotowa już do wyjścia Gemma.
- Przyszłam tylko sprawdzić, czy jesteście już gotowe, bo Natalie kiepsko idzie....
- Spoko poczekamy - uśmiechnęła się El
Jakieś 20 minut później siedziałyśmy w samochodzie dziewczyny mojego kuzyna i kierowałyśmy się w stronę centrum miasta. W sumie to nie wiem co chce kupić.
- To jaka lista zakupów? - spytała Gemma
- Ja muszę kupić nowy telefon, może iPhona i bikini - odpowiedziałam
- Ej, no a to ode mnie ci się nie podoba? - spytała El robiąc smutną minkę
- Hmm, mam z nim związane dziwne wspomnienia - zaśmiałam się - to znaczy, wiesz jest dla mnie zbyt wartościowy
- Jakie wspomnienia? - zapytały jednocześnie Gemma i Natalie. Nie no super, nie dość że chłopacy mówią jednocześnie to jeszcze te zaczną, to jest przerażające
- Raz na takim babskim wieczorze, na który potem wprosiło nam się szanowne 1D, Kathlee smarowała się ketchupem i...
- El nie kończ
- Oj, przeciez nic takiego, Tańczyła "I'm Sexi And I Know It" a dziewczyny to nagrały i potem pokazały wszystkim
Śmiech, to właśnie usłyszałam po tym jak El skróciła historię z tego wieczoru i tak dobrze, że nie dodała postulatów dotyczących Maki Paki, wampirów, naleśników itp.
Nim się spostrzegłam samochód stanął a my byłyśmy u celu. No i zaczął się szał zakupowy. Tego dnia kilka razy zaczepiły nas jakieś dziewczyny, prosiły El o autograf , pytały się co u chłopaków. Niektóre były bardzo miłe ale nie angażowałam się zbytnio w rozmowę. Zawsze ukrywałam to, że jestem kuzynką Louisa i mogę się założyć, że jeśli będę w jakiejś gazecie i przeczytają to niektóre directionerki z moich poprzednich szkół to się nieźle zdziwią.... Ale dzisiaj zmieniam telefon, zmieniam number i zmieniam życie! W czasie kiedy Gemma i El rozmawiały z małą grupką dziewczyn ja i Natii trzymałyśmy się raczej z boku. W tym właśnie momencie, moje rozmyślanie przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz- Babcia. Bez zastanowienia odebrałam.
- Cześć Babciu
- Część Kathlee, nie przeszkadzam ?
- Nie, stoję na ulicy i czekam aż Eleanor skończy rozmawiać z jakimiś dziewczynami
- Aha, okay, Chciałam Ci złożyć życzenia. Dzwoniłam wczoraj rano, ale nie odbierałaś, a potem mieliście tą imprezę więc nie chciałam przeszkadzać. Dzisiaj rano dzwoniłam do Louisa, ale powiedział że śpisz. No i w końcu udało mi się do ciebie dodzwonić! Chwała Bogu! - zaśmiałam się.
Skarbie, życzę Ci spełnienia marzeń, szczęścia, może chłopaka, kto wie, znając ciebie jakiś ci tam wpadł w oko co? No dobra nie ważne a co u ciebie? Jak ci się mieszka? I Jak Louis? Dogadujecie się?
- Sugerujesz, że nie umiem angielskiego? - udawałam oburzoną
- Nie - zaśmiała się - Chodziło mi o to czy go lubisz
- Tak, jest świetny, chłopacy okay. Za dwa dni jedziemy na wakacje, ale chciałabym się z tobą spotkać
- Ja z tobą też, kochana. Pogadaj z Lou, może wpadniecie do mnie jutro na obiad
- Ok, pogadam, babciu muszę kończyć - powiedziałam, bo poczułam lekkie szturchnięcie. Spojrzałam na dół i ujrzałam dziewczynkę z lalką, tak na oko miała z 6 lat
- Co się stało? - spytałam małą
- Nie wiem co teraz mówisz, ale słyszałam, że mówisz po polsku więc odeszłam od mojej siostry i przyszłam do ciebie.- lekko się zdziwiłam słysząc, że mała dziewczynka mówi po polsku
- Przepraszam, myślałam, że jesteś Angielką. Co się stało? Jak masz na imię?
- Jestem Julka. Moja siostra i ja jesteśmy fankami One Direction i przyjechałyśmy tu na wakacje. Tylko ja nie znam angielskiego i nic nie rozumiałam z tego co mówiła Eleanor.
- No to ja z tobą pogadam - uśmiechnęłam się- coś mi się wydaje że nie skończą tak szybko. Skąd jesteś?
- Mieszkam w Gdyni, ale tu mam ciocie. A ty skąd znasz Eleanor?
- Jestem kuzynką Louisa, ale przyrzeknij mi na mały palec, że nie będziesz tego wszystkim rozgadywać ok?
- Zgoda - odpowiedziała i podała mi mały palec. A ja przyłożyłam swój po czym obie go zgięłyśmy.
- A opowiesz mi o nich? Plosee
- No dobra, a co chcesz wiedzieć?
- Hmm, wszystko
- No to tak. Oni są bardzo zakręceni ale pozytywnie. Louis jest bardzo zabawny i mega zakręcony, Liam uchodzi za tego najpoważniejszego ale jest taki tylko w poważnych sytuacjach. Zayn była mega wkurzający ale również pozytywnie. On po prostu jest bardzo pewny siebie i musi postawić na swoim. Niall, ten to mógłby wciąż jeść...
- A Harry?
- Harry jest świetnym przyjacielem :)
- A tak wogóle to jak masz na imię?
- Kathlee
- Kathlee a dasz mi swój autograf?
- Ja? - spytałam nieco zdziwiona
- No, proszę - uśmiechnęła się tak słodko, że nie umiałam jej odmówić. Lubię dzieci, no chyba, że są mega wkurzającymi, ciągle wyjącymi bachorami, ale i tak nawet jeśli takiego spotkam to po chwili staje się słodziutkim dzieckiem i go zaczynam uwielbiać.
Podpisałam się jej w zeszycie, a ona powiedziała, że dziękuję i że nazwie swoją nową lalkę Kathlee. Ojej, jakie to słodkie. Później zrobiłam sobie z nią zdjęcie. Nie wiem po co, ale ją polubiłam i chciałam mieć. Potem zawołała ją jej siostra i musiała iść. Przytuliła się do mnie, jeszcze raz podziękowała i pobiegła do swojej siostry. Kolejne kilka godzin spędziłyśmy za włóczeniu się z jednego sklepu do drugiego. Każda z nas miała już około 2/3 torby pełne nowych ciuchów. Ale są wakacje, to można nie? Teraz szłyśmy po nowy telefon. Wiedziałam jaki chcę. Wybrałam białego iPhone5 i etui do niego. Zdecydowałam się kupić etui z postacią kobiety batmam. Przyznajcie że super. No mi się podobała, były jeszcze inne postacie. Spodobały mi się dlatego postanowiłam sprezentować po jednym dla chłopaków. Chyba się ucieszą... Gdy powybierałam już po jednym dla każdego, udałam się do kasy i za wszystko zapłaciłam. Dokupiłam jeszcze kartę z nowym numerem i ja wszystko co miałam to kupiłam. Kiedy trochę się zmęczyłyśmy usiadłyśmy w jakiejś kawiarni i wypiłyśmy kawę.

* Dzień później, wieczór *

- Harry, zapnij mi tą głupią walizkę! - krzyknęłam
- Nie musisz tak wrzeszczeć, stoję obok!
- Ojć sory, myślałam, że jesteś u siebie. To co pomożesz?
Skinął głową i próbował dopiąć moją torbę.
- Po co aż taka duża ta torba? - zaśmiał się
- Wcale nie jest duża, a powiesz gdzie tak dokładnie jedziemy, bo tego również zapomnieliście dopisać
- Do Hiszpanii
- Czyli będziemy lecieć samolotem? - spytałam. Nie lubię samolotów. A właściwie to się ich boję. Raz w roku jakoś przeżyję, ale no dopiero co leciałam :(
- Obawiam się że tak, a co?
- Ja się boje latać....
- Jakoś tu dotarłaś
- Ale cały lot na szczęście przespałam
- Oj nie będzie źle, dasz radę - powiedział a ja przytaknęłam - Zawsze możesz siedzieć mi na kolanach
- Hmm, kusząca propozycja, ale obawiam się, że było by ci dość niewygodnie
- Wcale nie - tym razem obdarował mnie swoim uśmiechem, który uwielbiałam
- Pożyjemy, zobaczymy
- Przemyśl to - puścił do mnie oczko, ty razem to ja się uśmiechnęłam
- Obiecuję, że tak uczynię - zaśmiałam się
- W tym wypadku będę niezmiernie uzysfakcjonowany. A jeszcze bardziej jeśli uzna pani to za dobry pomysł. A teraz idź spać bo rano musimy wstać,.
- Rano w sensie że 9.00? - spytałam z odrobiną nadziei. Bałam się że zaraz usłyszę 7.00 albo coś takiego...
- No nie do końca... o 6.00 mamy być na lotnisku
- Powiedz, że żartujesz
- Chciałbym... Dobranoc - powiedział i pocałował mnie w polik. Czemu nie w usta... Może dlatego, że jesteś jego przyjaciółką? Ah, no tak... Wydaje mi się że to dobry argument.
Jak powiedział tak, też zrobiłam. Poszłam jeszcze szybko pod prysznic, przebrałam się w piżamę i się położyłam. Ale nie mogłam zasnąć. Nigdy przed wyjazdem nie mogę zasnąć, bo mam wrażenie że czegoś zapomniałam. Po chwili jednak mi się udało.

_______________________________________________________________________________
Hej! Jak tam minął tydzień? Mam nadzieję, że bez większych problemów. Rozdział jest.... nie wiem.... 
wy oceńcie :) Mam nadzieję, że ok. Jest trochę któtszy niż poprzedni, ale rozdział 9 był najdłuższym. Widzę dużo wyświetleń ale nie przybywa za dużo komentarzy. 
Proszę komentujcie ;D to naprawdę wielka motywacja. A jeśli naprawdę z niewiadomych przyczyn nie możecie skomentować to chociaż zagłosujcie w ankiecie :D Jeśli chodzi o promowanie swoich blogów, to proszę róbcie to w zakładce SPAM. Przypominam, że możecie zadawać pytania każdemu bohaterowi :* Kolejny rozdział tradycyjnie za tydzień. Przepraszam, że ostatnio pojawiają się tak późno ale wcześniej nie
mam czasu. 
A i przy okazji witam wszystkich nowych obserwatorów! Naprawdę cieszę się że ktoś czyta moje
opowiadanie :)
~Całuski Sophie ;* ~
 A TAK NA KONIEC MACIE ONE DIRECTION!













6 komentarzy:

  1. Megaśny *-*
    Kiedy Kat będzie z Harrym no? Już doczekać się nie mogę. Czekam na next'a. Love ya! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. już pod koniec myślałam, że nastąpi uroczyste spięcie i ich usta zetkną się choćby na chwilę. przeżyłam zawód. ^^
    chłopcy widać są szaleni i niezwykle gadatliwi. xD
    pozdrawiam i czekam na następny. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaje że to mogło by być dobre ;) Mam nadzieję, że pomimo wszystko nie jest źle ;) xx

      Usuń
  3. Omnomnom *w* Świetny !
    Dobrze , że Lee wyobraża sobie chociaż jedną osobę z dzieckiem xd Wiesz o co mi chodzi prawda ? ^^
    Już nie mogę się doczekać nn ;*
    ~Mell.

    OdpowiedzUsuń
  4. wow! Genialny rozdział. Ta mała kruszynka jest taka słodkA :)
    Fajną Harry złożył propozycje Lee, oby się zgodziła i caluteńki lot przesiedziała mu na kolanach, o tak :)

    OdpowiedzUsuń