wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział Osiemnasty

- Kathlee 
- London, Anglia -


Dzisiaj jest już wtorek co oznacza, że za trzy dni mam lot do LA. To znaczy ta impreza jest dopiero w niedzielę, ale chłopacy się uparli, że mamy przyjść na koncert i kupili nam wcześniejsze bilety. Jeszcze nie byłam na ich koncercie, jak na ten moment nie za bardzo chcę mi się iść, na szczęście czuję się już znacznie lepiej. Natasha mówi że do niedzieli nie powinnam mieć już większych problemów. Jestem jej naprawdę wdzięczna, ponieważ dzięki jej poradom naprawdę jest o wiele lepiej. Teraz jest dokładnie 3.21, leżę w łóżku i od kilku godzin nie mogę zasnąć. Nie dość że z własnej głupoty wypiłam kawę o 22.00, obudziłam się po 12 w południe a do tego jest burza... I znowu się masakryczne boję. Tyle, że ostatnio było pełno ludzi w domu a teraz nie.Eleanor wczoraj wróciła na kilka dni do swojego domu, a Natalie śpi jak zabita. Normalnie świetnie! W moim pokoju co chwilę jest tak jasno jak w południe przez błyskawice, które są za oknem. Dzisiejsza burza jest gorsza od tej, która była na początku mojego pobytu w Anglii. Jest o wiele głośniejsza i silniejsza. Mam wrażenia jakby była tylko wokół naszego domu. Myślę, że spokojnie mogę nazwać to miejsce moim domem. Wiem, że nie zostanę tu na zawsze ale przywiązałam się do tego miejsca. I jak na razie nie chcę myśleć o ponownej przeprowadzce.W pewnym momencie jakby mnie oświeciło! Kiedy goniłam Styles'a przed wyjazdem do Hiszpanii, pobiegł na strych, przebiegając przez taki mały pokoik. Bez okien! Nie wiem czy będzie tam ciszej, ale przynajmniej nie będę widzieć tych piorunów, bo w pokoju, w którym aktualnie przebywam nawet rolety i zasłony nie pomagają... Wygramoliłam się spod kołdry, ubrałam bluzę, która leżała przy łóżku, po czym aż podskoczyłam gdyż kolejny piorun trzasnął. Mogłabym przysiąc, że było to w moim najbliższym otoczeniu. Szybko chwyciłam za cieplutki i za razem milutki niebieski koc, który leżał na moim łóżku i z prędkością światła wyszłam z tego pokoju. Na korytarzu było jeszcze gorzej. Ani żywej duszy. Serce mi podskoczyło do gardła, gdy zobaczyłam cień wazonu, stojącego w rogu, ponieważ w pierwszej chwili pomyślałam, że faktycznie ktoś tam stoi. Nie tracąc czasu udałam się schodami na dół, uwarzając przy tym aby z nich nie zlecieć. Potem próbowałam przypomnieć sobie gdzie muszę skręcić aby dotrzeć do mojego celu. Za łazienką w lewo, potem w prawo i drugie drzwi po lewej. Chyba... Coś pokręciłam, ponieważ zamiast do małego pokoiku bez okien, wlazłam do dość dużego z oknem na całą ścianę. Na pozostałych trzech ścianach było pełno półek, a na nich jakieś statuetki, nagrody... mniejsza z tym. Czym prędzej wylazłam z tego strasznego, w tym momencie, pomieszczenia i zamiast w lewo skręciłam w prawo. Tak, tym razem odetchnęłam z ulgą, gdyż byłam tam, gdzie chciałam. Było zupełnie ciemno. "Pogmerałam" przez chwilę aż znalazłam włącznik światła. Rozejrzałam się dookoła. Ostatnio nie miałam za dużo czasu aby dokładnie przeanalizować wygląd pokoju, ale teraz tak. Był bardzo przytulny taki spokojny. Na środku błyszczących się paneli, leżał wielki puchaty biały dywan, który zajmował większą część małej powierzchni. Nie znajdywało się tutaj nic po za tym dywanem i lampki stojącej w rogu. Ściany były kremowe, ale jedna z nich była ciemniejsza - brązowa. Wisiał tu jeszcze obraz przestawiający wieżę Eifla. Dopiero teraz zauważyłam, że na ścianach, tuż przy suficie są porozwieszane lampi, takie jak zakładamy na choinkę. Za wszelką cenę chciałam, je zapalić, ale nie miałam pojęcia jakim sposobem. Wzrokiem udało mi się odszukać kabel, który trzeba było podłączyć do prądu. Z jednej chwili wszystkie się zapaliły. Stało się tu jeszcze przytulniej. Piękniej. Podeszłam do głównego włącznika światła i je wyłączyłam, zostawiając tylko małe lampki. teraz było jeszcze ładniej i gdyby nie odgłosy z zewnątrz napewno udałoby mi się zasnąć bez problemu. Niestety taka już moja natura i na burzę reaguję tragicznie. Usiadłam na wielkim puchatym dywanie, a właściwie położyłam się na plecach opierając się na łokciach.
Trochę się jednak u mnie pozmieniało. Czy tylko ja zawsze musiałam mieć takie pokręcone życie? Nie mówię, że jakieś fatalne, bo kilka moich znajomych miało o wiele gorzej odemnie ale moje życie po prostu jest dziwne a los wręcz uwielbia mi robić niespodzianki. A tak naprawdę wszystko się zaczęło od poznania Kamila. Potem przyłapałam go z tą blondyneczką (nie żebym miała coś do blondynek, w końcu sama nią jestem) ale ta dziewczyna była blondynką z charakteru. Zerwałam z nim. Chociaż nie wiem czy to bardziej nie on ze mną, mniejsza z tym. Poszłam do klubu. Upiłam się. Pobiłam tą sukę. Rodzice mnie porzucili i tak trafiłam tutaj. Gdy już wszystko wskazywał na to, że obędzie się bez niespodzianek i jak już pogodziłam się z tym, że rodzice nie chcą mnie znać - zaszłam w ciążę! Nigdy w życiu bym jej nie usunęła ale gdybym mogła jakoś zapanować nad sobą tamtego wieczoru nie zrobiłabym tego. Chodźmy z jego powodu. No bo przecież dziecko się w końcu kiedyś urodzi. Nie wiem jak długo uda mi się ukrywać ciążę a co dopiero fakt kto jest ojcem. Oczywiście chcę jak najdłużej. Może nie będzie to najlepsze wyjście dla dziecka, bo w końcu każdy potrzebuje rodziców. Zarówno matki jak i ojca. Na początku bardziej matki, ale nadchodzi taki moment kiedy to ojciec jest Ci potrzebny, zwłaszcza dla chłopaków. Wiem, że dla Harr'ego niewiedza będzie lepsza i łatwiejsza, bo w końcu kto chciałby mieć dziecko ze swoją koleżanką? Przyjaciółką? Czy kim tam dla niego jestem. Może zwykłą dziewczyną, która mu za przeproszeniem dupę zawraca. Nie wiem, po prostu co to będzie. Tak bardzo chciałabym o tym nie myśleć. Iść teraz na studia, w Polsce. Wracać do domu i czuć obiad, który ugotowała moja mama. W szkole poznałabym jakiegoś chłopka, w którym bym się zakochała, chociaż nie teraz już nie widzę takiej opcji. Nie kiedy mam Harrego. No właśnie go nie mam.... Ale zakładając że go nie znam. On zakochałby się we mnie. Po studiach zamieszkalibyśmy razem. Po jakimś czasie wzięlibyśmy ślub. A potem urodziłoby się nam dziecko. Zaplanowane. O którym obydwoje wiemy i oboje chcemy. Bylibyśmy starsi, mądrzejsi. Ja miałabym pracę, miałabym jak je utrzymać...
Tak to moje słynne "co by było gdyby..?" Z resztą to i tak nie ma sensu. Do rodziców już nie wrócę, nie pójdę już teraz na studia. Najwcześniej za 3 lata. Ale może właśnie tak powinno być? Może gdybym żyła tak jak w moich myślach byłoby w moim życiu nudno? No w tym obecnym raczej nie będzie. To jest pewne. Chyba nie pozostaje mi nic jak być dobrej myśli czekać ja się to moje życie potoczy. Jestem więcej niż pewna że Natalie i El mi pomogą ale z drugiej strony nie chcę ich tak wykorzystywać. Jesteśmy młodzi i to że ja będę matką i stracę swój czas na "głupoty" i szalone rzeczy, które robi się właśnie w tym wieku a i tak wszystko się tym osobom wybacza, bo starsi i "ci doświadczeni" mówią "młodzi to głupi", "jeszcze nic o życiu nie wiedzą". Chyba nie jestem dość sumienna w postanowieniach wobec siebie, ponieważ ani nie miałam wracąc do swojej przeszłości, ani nie miałam się nad sobą i swoim życiem użalać. No to może od jutra? Hahaha zobaczymy co z tego wyjdzie. Pewnie jak zawsze nic ale trudno już się przyzwyczaiłam.

-----

Obudziłam się wypoczęta o dziwo. Co prawda bolał mnie kręgosłup, bo umówmy się dywan nie jest najwygodniejszym miejscem do spania ale już nie w takich warunkach się spało. Odszukałam swoją komórkę i spojrzałam na wyświetlacz. 16.27. W takim razie nic dziwnego że jestem taka wyspana. Jakby nie patrzeć spałam ponad 12 godzin. Po woli podniosłam się do pozycji stojącej. Wyłączyłam lampki, które zapaliłam w nocy i opuściłam ten przytulny pokoik, który pozwolił mi przetrwać tą straszną burzę. Kiedy wpadłam do kuchni lekko się zdziwiłam, ponieważ Natalie latała po całym salonie z telefonem w ręce.. Na kanapanie siedziało całe grono. Lisa, Patricia, Alex, Eleanor, czekaj czy to jest Gemma? Jeszcze jakaś dziewczyna, której nie znam.Ej no! Szykuje się impreza, a ja nic o tym nie wiem?
- Yyyy, przepraszam, że przeszkadzam ale powiecie mi co się dzieje? - wszyscy jak torpeda oderwali się od kanapy i popędzili w moją stronę, a Natalie aż upuściła telefon. Wyglądam aż tak źle???
- Jezu ty żyjesz? - no a co w tym dziwnego?
- Gdzie ty byłaś? - spytała na jednym tchu El
- Spałam w pokoju.
- Swoim? - odezwała się Lisa
- Nie, była burza, a ja się boję burzy, więc poszłam spać do takiego pokoju bez okien. Boże o co tu chodzi. Tak sory, że pytam ale czemu wy wszyscy tu jesteście. I przepraszam, ale ciebie chyba nie kojarzę - skierowałam swój wzrok na dziewczynę stojącą pod ścianą - Jestem Kathlee, miło mi Cię poznać- wyciągnęłam dłoń, którą ona uścisnęła i się uśmiechnęła
- Jestem Victoria. Znajoma Elki.
- A powiecie mi czemu tu wszyscy stoicie?
- Od 11.00 Cię szukamy! - krzyknęła Nati - dzwoniłam do chłopaków i nawet na policję, ale mi przerwałaś Zaczęłam się śmiać, nie uważacie że to trochę śmieszne?
- Nie wystarczyło poszukać w domu?
- No wydawało mi się, że wszędzie byłam...
- Najważniejszę że już jesteś. - uśmiechnęła się Alex i usiadła ponownie na kanapie. Bez problemowa dziewczyna. Na serio.
Spojrzałam jeszcze raz na zegarek. Lekko się przeraziłam i pędem popędziłam do swojego pokoju. Za godzinę mam umówioną wizytę u lekarza. Tym czasem jestem jeszcze w piżamie. Ugh! Nawet śniadania nie zdąże zjeść. Śniadania... no obiadu! O tej godzinie są największe korki w mieście!
Nie wiem jakim sposobem ale po 20 minutach byłam całkowicie gotowa. Jakiś rekord czy coś xd. Teraz tylko muszę załatwić sobie transport. Zbiegłam po schodach i przez przypadek zderzyłam się z kimś. Gemma. Czyli jednak miałam rację. Tylko skąd ona tu?
- Przepraszam - odezwałyśmy się jednocześnie a zaraz po tym zaczęłyśmy się śmiać.
- Gdzie się tak śpieszysz?
- Zaraz nie zdążę do lekarza, a jeszcze taksówkę muszę zamówić.
- Nie wygłupiaj się! Ja cię podwiozę. Poczekaj idę po torebkę.
- Gemma nie musisz. Naprawdę.
- Nie ma problemu. Poczekaj na dole.
- Dzięki - krzyknęłam, ale jej już nie było na schodach. Zeszłam na dół i ubrałam płaszcz oraz buty. Zaraz po tym zjawiła się już ubrana Gemma. Wiecie jaka ona jest podobna do Harrego? Mają taki sam uśmiech... Dobra mniejsza z tym. Pobiegłam jeszcze szybko do kuchni i chwyciłam butelkę soku oraz skibkę chleba, która leżała na blacie, ponieważ była głodna, ale nie miałam już czasu na większy posiłek.
- To gdzie dokładnie jedziemy - spytała siostra Harr'ego podczas zapinania pasów
- Przychodnia na Worder Street 5
- A to nie jest oddział ginekologii? - zmarszyła brwi a ja przytaknęłam głową
Wyjechałyśmy spod domu chłopaków. W ciszy, którą po chwili ona przerwała
- Sorry, ze tak wypytuję ale jak pewnie zdążyłaś już zauważyć Harry jest bardzo ciekawski i ja też. Więc, jesteś może w ciąży?
- Tak, zauważyłam. - odpowiedziałam na jej pierwsze pytanie, pomijając kolejne.
Nie odezwała się, ale i tak się dowie więc co będę to ukrywać. Ale w końcu to jest siostra Styles'a. Nie, nie powiem jej teraz.
- Jesteśmy na miejscu.
- Dziękuję Ci bardzo
- Będę tu czekać
- Nie musisz, dam sobie jakoś radę.
- Spoko, zaczekam i tak nie mam co robić. Harry mnie zaprosił na ten koncert i też lecę z wami. Jeśli oczywiście nie masz nic przeciwko to zostanę do piątku.
- Nie mam, oczywiście, ze możesz zostać. Tak praktycznie to jest dom Harrego i chłopaków więc nie ja decyduję - uśmiechnęłam się - muszę już lecieć. Do zobaczenia!
Nie czekając na odpowiedź weszłam do środka i podeszłam do tej samej kobiety, która stała na recepcji kilka dni temu.
- Dzień dobry, jestem Kathlee Millow i byłam umówiona do dr Natashy Walker - wyrecytowałam pięknie formułkę i czekałam
- Zapraszam pod gabinet 5
Skierowałam się w wyznaczone miejsce, nie zdążyłam usiąść a obok mnie znalazła się moja lekarka i zaprosiła mnie do środka.
- Cześć! Jak tam samopoczucie dzisiaj?
- O wiele lepiej niż poprzednio. - uśmiechnęłam się i usiadłam przy biurku
- No to świetnie! Dzisiaj Kathlee zrobimy USG, ponieważ muszę coś sprawdzić
- Co takiego?
- Poczytałam trochę na temat tych przedwczesnych objawów, bo faktycznie rzadko kto wymiotuje w 4 tygodniu ale na razie nic nie jest potwierdzone.
- Coś jest nie tak? - trochę się przestraszyłam
- Nie, nie o to chodzi. Nie martw się. Po prostu się połóż ok?
Zrobiłam to co kazała, położyłam się na... oj. nie mam pojęcia jak to się nazywa ... Na takim czymś do leżenia xd Podciągnęłam koszulkę, a Natasha rozsmarowała na moim brzuchu strasznie zimny żel. Pogmerała czymś śmiesznym a swój wzrok wlepiła w ekran. Również tak spojrzałam, ale za dużo to tam nie widziałam.
- Jesteś jeszcze w bardzo wczesnej ciąży dlatego nie możemy zobaczyć jeszcze serduszka ani nic takiego ale...- przerwała
- ale?- spytałam
- Wiedziałam! Wiedziałam, że tak będzie - aż zaklaskała w dłonie a ja zmarszyłam brwi, bo nie do końca wiedziałam o co jej chodzi.
- Natasha! Halo! Uspokój się błagam! Powiesz w końcu co tam widzisz?
- Jesteś w bliźniaczej ciąży! Dlatego masz silniejsze i wcześniejsze objawy. Będziesz szybciej tyła, możliwe nawet że już w przyszłym tygodniu - uśmiechnęła się tak szeroko, że zaczęłam się zastanawiać jak to możliwe. Za to ja tak wytrzeszczyłam oczy, że ona mogłaby się zastanawiać dlaczego mi jeszcze nie wyleciały.


-------------------------------------------------------------------------------
Witam Wszystkich !
Chciałam Was przeprosić, że musieliście trochę poczekać, podziękować za taką ilość komentarzy oraz powitać nowych obserwatorów i czytelników :*** 
Jestem ciekawa waszej opinii na temat rozdziału i tego co myślicie o "szczęściu" Lee.
Korzystając z okazji chciałam Życzyć Was Wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT, pełnych radości ale także tego aby nowy rok był lepszy niż 2013, który nie wiem jak dla was ale dla mnie był dość pechowym. Życzę Wam również spotkania wszyschi idoli i spełnienia marzeń, bo to czyni nas szęśliwym prawa? 
Jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT!!! <3


A teraz coś do Halinki:
Pomimo, że nie pamiętałam o twoich imieninach... Bo wiesz, jakoś o nich nigdy nie wspominałaś xd 
Życzę Ci abyś spotkała swoich menrzuw (chciałam tak napisać) tego twojego Georga, Logana no już ci nawet Josha oddam (ale Taylor Lautner jest mój, pamiętaj!) No i oczywiście Zayna :*** Spełnienia marzeń, zdrówka, tego aby Cię siostra nie wkurzała i wspaniałych wakacji letnich na Helu, które oczywiście spędzisz ze mną <3 
Twój Rysiek, Vilu, Sophie, Mrs Styles, Zosia <3 
(Jak tam wolisz) 




Wszystkiego Najlepszego Dla Louisa, który dzisiaj obchodzi 22 urodziny!!! 
Forever Young 

Jeszcze raz życzę Wam Wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT :***
Sophie xx

















15 komentarzy:

  1. Mega rozdział *.* <3
    Życzę Ci także Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! ;** Żebyś spotkała chłopaków i innych swoich idoli. ;**
    Kocham <3

    /Krejzolka ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty i twoje słynne 'co by było gdyby'.. Ty to piszesz o sobie!? Jestem na ciebie zła bo przez to, że połowę rozdziału już czytałam to ją ominęłam i krócej czytałam. Hahaha jakby nie było to moja wina ale cśiii..
    :***
    PS Nawet nie wiesz jak zajebiście pisze się na moim nowym telefonie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej! Ja chce już następny! Chyba Lee sie załamie... hahahha xd
    D.S.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brak słow, kocham! <3 Mam nadzieje ze w nastepnym wszyscy sie dowiedzą o jej ciąży :D bo czekam i czekam, ciekawe jak Harry zareaguje :D Pozdrawiam i wesołych!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, jak mi powiedziałaś, że coś dla mnie to nie czytam rozdziału. Jesteś, pojebana <3 ale i tak cie kocham. Ale tak przedewszystkim nie napisałaś Galina a Vilu tak. Wygrała jak przyjde musisz mi cos fajnego dać i tyle. A i nie Mrs Styles czy Zosia! Vilu ogarnij dupe i pogódz się z prawdą xD
    No dziękuje za życzenia wszystkiego naj i wogóle to ja Ci Vilu mówiłam o moich imieninach! A ty zapytałaś: aaa to słabo. Dostajesz jeden prezent? Ale tyle złego ile nic ja też nie wiem więc mi napisz ;**
    Wika, Halina, Mrs Malik, Mrs Huterson, Mrs Lerman, Mrs Shelley <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział, proszę o next !!
    A jednocześnie zapraszam na mojego bloga
    http://fight-to-the-end69.blogspot.com
    Wesołych Świąt <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy next? O byśmy nie musieli czekać znowu tak długo xd ;)
    D.S.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle cudne:)) Czekam na next:))

    http://mystory-imigation.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Cholera. Ja tego bloga cala noc czytalam. Daj next!!"! Cudowne to chyba za lekkie slowo. Tylko fajnie jakby w przyszlym tygodniu zrobil jej sie malutki brzuszek i chlopcy to zauwaza. Zycze weny. Kocham ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Ubóstwiam tego bloga, koocham <3 Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejka! To będzie dzisiaj??? xD
    Bo już nie wytrzymuje hha xd
    D.S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pisze, pisze :) Myślę, że DZISIAJ (poniewaz jest juz po północy) będzie na 100% ale myslę, że będzie przed moim pójściem spać :) Wyprzedzam pytanie i powiem, że chodze spać o 3 xd :***
      Pozdrawiam Sophie xx

      Usuń
  12. Będę czekać :) I tak ostatnimi czasy nie chodzę spać wcześnie a zwłaszcza gdy mam motywacje w postaci nowego rozdziału xd
    D.S.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaczelam czytac i juz <3 Gratuluje!!!

    OdpowiedzUsuń